reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

nianie, żłobki, przedszkola i szkoły

reklama
Ja byłam dzisiaj zapisać Nadię do dwóch żłobków.Byłam w państwowym,ogólne wrażenie nie było złe,zapisałam ją tam,bo jest bardzo blisko domu i szkoły Julki.Byłam w prywatnym,zapisałam ją tam od maja,pochodzi 4 miesiące i wtedy się zadecyduje,czy ją tam zostawię,czy od września pójdzie do państwowego.Nadia jest takim dzieckiem,że wszędzie bardzo szybko się klimatyzuje i nikogo się nie boi,w kwietniu będę ją powoli wprowadzać wykupując pakiet godzin.Ale mimo wszystko jakoś to wszystko bez entuzjazmu,bo szkoda mi się z nią rozstawać :-(
 
Aga, jesteś pewna, że ewentualna zmiana otoczenia (najpierw rozstanie z mamą, potem z paniami, do których się pewnie przyzwyczai) wyjdzie jej "na zdrowie"?? Franek też jest bardzo otwarty i przyjazny, ale zdecydowałam, że jak już podejmę decyzję, to długofalową, żeby dziecka nie stresować...
 
Znalazłam wymarzony żłobek:tak:
Byliśmy tam dzisiaj- duży, nowy, bardoz jasny i słoneczny dom jednorodzinny z dużym ogrodem. Przemiłe,przesympatyczne opiekunki i animatorki do których Francisław od razu się szczerzył:-D Franio z tatą spędził pół godz w grupie najmłodszych, a ja rozmawiałam w tym czasie z panią dyrektor i oglądałam na monitorze zabawy poszególnych grup (trzech). Były super zajęcia muzyczne i ruchowe, np. starsze dzieci kładły się na kocu i Panie bujały je jak w hamaku w rytm muzyki itp. Wszystko jest przemyślane, śliczne, kolorowe, przyjazne dzieciom. W każdy poniedziałek jest lekarz (z Centrum Zdrowia Dziecka, pediatra II stopnia), codziennie jest też psycholog. Oczywiście w planie jest też zabawa w j, angielskim.
W póżniejszym stadium, w tym samym budynku, tyle ze na górze, jest 2-języczne przedszkole.
Są 3 grupy, Franio należałby pewnie do tej od 11 do 18 m-cy. Jest grupa malszuków (od 6 m-cy) i starszych dzieci. Oczywiście nie patrzą tylko na wiek, ale też na rozwój indywidualny dzieciaczka. Tak jak Afi pisała, jest oczywiście okres adaptacyjny, ok 2 tyg, w zależności od dziecka i rodzica.
Oczywiście sa 2 minusy- kasa i to, ze jest nam ciut nie po drodze (żłobek jest na kepie Zawadowskiej....)
Poza tym, nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń- gdyby było trzeba zostawiłabym tam Franka juz dzisiaj, zresztą wyglądał nawet na chętnego.-)

No to teraz już musicie do nas od czasu do czasu wpadać bo moja chata jest po drodze ;-)
 
I to jak po drodze!;-)
Szczerze mówiąc, szkoda, że pracujesz- bo jak będziemy Frania adpatować do nowego miejsca, będę pewnie miała wolną godzinkę na kawę:tak:
 
Aga, jesteś pewna, że ewentualna zmiana otoczenia (najpierw rozstanie z mamą, potem z paniami, do których się pewnie przyzwyczai) wyjdzie jej "na zdrowie"?? Franek też jest bardzo otwarty i przyjazny, ale zdecydowałam, że jak już podejmę decyzję, to długofalową, żeby dziecka nie stresować...

Niestety nie mogę czekać do września razem z nią w domu.Ten prywatny żłobek jest na drugim końcu miasta i z dojazdem w godzinach szczytu będę tracić godzinę dziennie, a jeszcze Julkę ze szkoły trzeba odebrać.Ale jeszcze się zobaczy,jak to w końcu wyjdzie,do września trochę czasu jest.
 
Ufff... pierwszy dzień adaptacyjny w żłobku za nami!

Wczoraj wieczorem zaczęłam się oczywiście denerwować, czy na pewno Frankowi się spodoba, ale jak się okazało, zupełnie bez potrzeby.
Pojechaliśmy na 9.00, dzieci jadły jeszcze śniadnie, więc Franek oswoił się z salą. Potem było powitanie przy muzyce, kalskanie w rąckzi,tupanie nóżkami, potem piosenka powitalna dla każdego dziecka... Dzieciaczki siedziały grzecznie na poduszkach, a Franek już po minucie z niej złaził, ale podobno na początku wszystkie tak mają:) potem były inne zbawy, "rozmowa" jaka jest pogoda, pokazywanie deszczyku, wiatru itp. Później czytanie książeczki, zabawy zabawkami... Po godzinie Franek już w ogóle nie sprawdzał gdzie jestem i czy ogóle jestem:-) Wyszłam do łazienki, nawet nie zauważył i obserwowałam go później przez lustro weneckie, super bawił się z innymi dziećmi. Dopiero jak się przewrócił, rozpłakał się i szukał mamy. Jak na pierwszy dzień- super!! Mam nadzieję, że dalej też tak będzie:tak: Jutro idzie z nim tatuś:)
 
reklama
no to brawa dla Franka...moj krzyczal na pocztaku jak dzieci usilowaly spiewac..te wieksze gadajao spiewajace..ale moj to meloman wychowany na bachu i mozarcie wiec odrobina falszu go irytuje heheh

Ja sie obawiam,ze po meisiecznej przerwie od zlobka i my bedziemy potrzebowac nowego wprowadzenia....

Czasem z V zastanawiamy sie czy przypadkiem Mateusz tak nie daje w kosc...ze go sadzaja obok tych zakichanych zasmarkanych dzieic zeby sie zarazi i siedzial w domu z dala od zlobka heheheh...to takie nasze prywatne wytlumaczenie czemu nasz Bimbus wiecznie chory :-)))) a jak taylko wracmay po chorobie to dla kamaflarzu skacza pod niebo i krzycza Mati, Mati wrocil :-)))))
 
Do góry