No właśnie od początku mi ta Emmaljunga nie leżała. Wielkie to i ciężkie, a ja będę miała półpiętro do pokonania
Mąż się z kolei napalił, tyle że pewnie przynajmniej 70% czasu w tym wózku dzidźkę będzie wozić mamusia, a nie tatuś!
Ale... Byliśmy właśnie w Smyku Mega Store w Markach (polecam - mega wybór wózków ze średniej półki) i wróciliśmy stamtąd z nową miłością: Jedo Fyn 4ds.
Jest stosunkowo lekki (na forach piszą że właśnie ciężki jest, ale my mamy porównanie do czołgu z rana
, bardzo łatwo się składa - jedna osoba bez problemu sobie z tym poradzi, łatwo się wyjmuje i zakłada gondolkę/siedzisko, gondolka/siedzisko ma 4 punkty mocowania - xlander którego też rozpatrywaliśmy tylko dwa i jakoś tak gibało się to wszystko w przód i w tył.... Hamulec moim zdaniem trochę toporny, ale działa - ujdzie.
Skrętne przednie koła to też wygoda. Zdaję sobie sprawę, że co innego prowadzić wózek po równiutkich sklepowych alejkach, a co innego nasze cudne chodniki, krawężniki i zimowe śniegi, ale Jedo Fyn ma duże pompowane koła i wydaje się być pod tym względem stabilny...
No i plusem jest cena.
Mój M. powiedział dziś, że nie ma sensu kupować wypasionego wózka za ostatnie pieniądze, lepiej więcej wydać na bezpieczny fotelik i np. ładne mebelki, które posłużą dobre parę lat, na co Młode tak mnie palnęło od środka - chyba rośnie nam mały centuś po tatusiu