trzebiska
Fanka BB :)
Ech, ja za nas wszystkie trzymam kciuki. Żeby się nam zdrowe dzieciaczki we właściwym momencie urodziły. Wybaczcie więc, że nie wymieniam Was szczegółowo
Ja się z jednej strony cieszę z L4 bo jak byłam w poniedziałek w pracy to dziewczyny chrychały, prychały i kichały wyraźnie rozbierane przez jakieś gypopodobne świństwo i szczerze mówiąc bałam się, że złapię. Więc nie protestowałam. Jednakowoż po dzisiejszym dniu głęboko się zastanawiam czy gorzej na mnie działa zimowa działalność kolei mazowieckich w połączeniu z prychaniem koleżanek z pracy czy orkiestralna gra na moich zszarganych nerwach uprawiana przez moją matkę.... i trudno mi się zdecydować. Najchętniej bym gdzieś czmychnęła..... Szczęśliwie tylko moje dziecko dzisiaj jakoś się nie przejęło moimi nerwami, śpi cały dzień, albo gdzieś się schowało bo jakby nie brzuch to bym mogła nie zauważyć, że jestem w ciąży.
Wiecie co, ja Wam zazdroszczę tych podejrzeń o odchudzanie w ciąży. Ja za każdym razem od gina dostaję opitol za nadmierną wagę. Tłumaczę mu, że ja mała to byłam raz w życiu, jak się urodziłam, a potem mi szybko przeszło i jeśli w sumie utyłam 10 kg do teraz to chyba jeszcze nie jest powód do paniki? Ale on się krzywi, pewnie ze względu na moje nadciśnienie i marudzi, że ważę za dużo. No bo ważę. Wyglądam jak spuchnięta meduza ale co ja na to poradzę? Nie umiem nie jeść w ogóle (z wyjątkiem ciążowej rzygawki to mi się nigdy nie udawało) a cokolwiek zjem zaraz mi się gdzieś odkłada ( No i co mam zrobić że mam idiotyczną przemianę materii, która jest przystosowana do pracy w kopalni a nie w biurze?! Może powinnam się przeprowadzić na śląsk i zatrudnić gdzieś na jakimś przodku .... przynajmniej figurę bym zyskała.... Tylko kto przyjmie do pracy matkę z małym dzieckiem?!
Ja się z jednej strony cieszę z L4 bo jak byłam w poniedziałek w pracy to dziewczyny chrychały, prychały i kichały wyraźnie rozbierane przez jakieś gypopodobne świństwo i szczerze mówiąc bałam się, że złapię. Więc nie protestowałam. Jednakowoż po dzisiejszym dniu głęboko się zastanawiam czy gorzej na mnie działa zimowa działalność kolei mazowieckich w połączeniu z prychaniem koleżanek z pracy czy orkiestralna gra na moich zszarganych nerwach uprawiana przez moją matkę.... i trudno mi się zdecydować. Najchętniej bym gdzieś czmychnęła..... Szczęśliwie tylko moje dziecko dzisiaj jakoś się nie przejęło moimi nerwami, śpi cały dzień, albo gdzieś się schowało bo jakby nie brzuch to bym mogła nie zauważyć, że jestem w ciąży.
Wiecie co, ja Wam zazdroszczę tych podejrzeń o odchudzanie w ciąży. Ja za każdym razem od gina dostaję opitol za nadmierną wagę. Tłumaczę mu, że ja mała to byłam raz w życiu, jak się urodziłam, a potem mi szybko przeszło i jeśli w sumie utyłam 10 kg do teraz to chyba jeszcze nie jest powód do paniki? Ale on się krzywi, pewnie ze względu na moje nadciśnienie i marudzi, że ważę za dużo. No bo ważę. Wyglądam jak spuchnięta meduza ale co ja na to poradzę? Nie umiem nie jeść w ogóle (z wyjątkiem ciążowej rzygawki to mi się nigdy nie udawało) a cokolwiek zjem zaraz mi się gdzieś odkłada ( No i co mam zrobić że mam idiotyczną przemianę materii, która jest przystosowana do pracy w kopalni a nie w biurze?! Może powinnam się przeprowadzić na śląsk i zatrudnić gdzieś na jakimś przodku .... przynajmniej figurę bym zyskała.... Tylko kto przyjmie do pracy matkę z małym dzieckiem?!