reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

nasze samopoczucie, trymestr po trymestrze !

No i tak nas czytam i zastanawiam się, gdzie ten "błogosławiony stan":-D mdłości mi w miarę ustąpiły, tylko mdli mnie w autobusach, wymiotuję raz na kilka dni. Współczuję Wam obolałych piersi, ja nie mogę się na nie uskarżać. Za to nie mogę wyjść z obolałego tyłka, zupełnie jakby mnie pszczoła centralnie ugryzła :angry: nie wiem, jakieś wewnętrzne hemoroidy czy co..:zawstydzona/y: ale to strasznie boli!!
 
reklama
Mnie też dopadł wirus - cały wczorajszy wieczór wymiotowałam
nie poszłam dziś do pracy, chciałam z rana sama jechać do rodzinnego, ale prawie bym zemdlała w łazience... masakra, takie słabości...na szczęście M rano był w domu i razem pojechaliśmy (jak dwie kaleki - ja woreczki w każdej kieszeni w razie co, on 2 dni temu obciął sobie w pracy kawałek palca...ale daliśmy radę hehe)

żadnych leków oczywiście, tylko mięta, rumianek i lipa w razie gorączki.
gdyby doszła biegunka - dużo gotowanej marchwi.
Do jedzenia tylko sucharki, ew. na obiad rozgotowany ryż i gorzka herbata.
Ale dziś nie wymiotowałam :)
mam wolne do wtorku włącznie.
ale słaba jestem masakrycznie, no i zrobiłam sie płaska, całkiem plaska, jakby dzidziuś zniknął - chyba przykleił sie do kręgosłupa :baffled:






 
Ostatnia edycja:
Kurcze piszecie o tych wirusach i mnie też jakoś muli w żołądku.Łaziłam dziś trochę po dworze mam nadzieję,że nic nie załapałam
 
Moje piersi też bolą jak cholera. W nocy to już nie wiem jak się układać, żeby jakoś ich nie gnieść, nawet na boku jak leżę to i tak się ściskają. Urosły mi już potwornie i czuję się jak krowa dojna. Mój M się ze mnie śmieje, ale smaruje codziennie kremem na rozstępy :-) U mnie w domu jelitówki nie ma i oby nie było bo wiosną przechodziło pół rodziny i ja nie chce powtórki. Trzymam kciuki za te chore coby szybko im odpuściło. Trzymajcie się Mamuśki :*
 
ja jeszcze nigdy tego świństwa nie złapałam, mój M już kilka razy w małżeństwie chorował, ale ja jakoś byłam odporna i nigdy mnie nie zaraził, teraz widocznie jestem bardziej podatna...
 
dziękuję.. fajnie jest tak wyżalić sie komus kto wie o co chodzi, bo jak to mówię znajomym, koleżanką to odpowiadają :"to normalne w ciąży przejdzie Ci" a ja sobie nie radze :(

miałam to przy pierwszej ciąży....za to naprawdę są odpowiedzialne hormony ale powiedz o tym lekarzowi!!! ja np należę do bardzo odważnych osób a teraz boję się wszystkiego jak mała dziewczynka....musisz mocno wierzyć że twoje obawy są spowodowane stanem hormonalnym....coś o czym nigdy nie myślałaś, nad czym nigdy nie zastanawiałaś teraz się uaktywniło....obiecuję ci że przejdzie ....ja przy pierwszej ciąży bałam się wyjść z dzieckiem na spacer ....bo co jak sobie nie poradzę,jak wpadnę pod tramwaj, jak nagle zacznie płakać a ja nie będę wiedziała co zrobić....takie bzdury że masakra......także będzie w porządku kochana.....lepiej mi powiedzcie co zrobić jak facet denerwuje do granic możliwości....jak go nie zabić w tej hormonalnej furii bo mam czasem na to ochotę:angry::angry::angry::wściekła/y:
 
Zgadzam się z wami kobietki w 100 %. Ważne jest to abyśmy my siebie akceptowały a reszta.
No i oczywiście nie ma nic gorszego nić wpychanie jedzenia na siłę. ja to się normalnie agresywna robię.

Mam też inny problem. Właściwie to nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Chodzi o rodziców mojego męża. To chba nie jest nomalne, że do dzisiaj moja teściowa nawet ze ną nie rozmawiała.
Jak dzwoniliśmy do nich z nowiną ( mieszkają daleko ) to rozmowę zaczął mąż - w końcu to ich jedyny syn. Myślałam, że teściowa poprosi mnie do telefonu ale nie. Nie pogratulowała mi, nigdy nie zadzwoniła zapytać się jek sią czuję - przynajmniej nie do mnie. Owszem dzwoniła do męża wtedy gdy był na kursie 500 km ode mnie. Nigdy jak byliśmy razem.
Gryzie mnie to bo zaczynam odnosić wrażenie że nie takiej synowej chcieli. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Planujemy ich odwiedzić teraz w długi weekend ale jakoś nie cieszę się na tą wizytę.
Tak się trochę wygadałam.
 
Zgadzam się z wami kobietki w 100 %. Ważne jest to abyśmy my siebie akceptowały a reszta.
No i oczywiście nie ma nic gorszego nić wpychanie jedzenia na siłę. ja to się normalnie agresywna robię.

Mam też inny problem. Właściwie to nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Chodzi o rodziców mojego męża. To chba nie jest nomalne, że do dzisiaj moja teściowa nawet ze ną nie rozmawiała.
Jak dzwoniliśmy do nich z nowiną ( mieszkają daleko ) to rozmowę zaczął mąż - w końcu to ich jedyny syn. Myślałam, że teściowa poprosi mnie do telefonu ale nie. Nie pogratulowała mi, nigdy nie zadzwoniła zapytać się jek sią czuję - przynajmniej nie do mnie. Owszem dzwoniła do męża wtedy gdy był na kursie 500 km ode mnie. Nigdy jak byliśmy razem.
Gryzie mnie to bo zaczynam odnosić wrażenie że nie takiej synowej chcieli. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Planujemy ich odwiedzić teraz w długi weekend ale jakoś nie cieszę się na tą wizytę.
Tak się trochę wygadałam.

ja mam tak samo kochana....zresztą w ogóle mam wszystko chyba z czym wy macie pojedyncze problemy:))))) moja teściowa też ma gdzieś generalnie jak się czuję.....koleżanki mi mówią że to my będąc ciąży oczekujemy większej uwagi a tak naprawdę inni po prostu czekają na dziecko....dopiero jak ono się pojawi to przeżywają ten fakt.....niestety kobiety dość szybko zapominają jak to było jak same były w ciąży.....mi tez jest czasem przykro ale co zrobisz.....nie sądzę żeby byli niezadowoleni z faktu że mają nie taką synową.....raczej się trzęsą nad synkiem swoim....a ty jeśli go kochasz to pokaż im że zasługujesz na niego a on na ciebie.....jako matka też trochę rozumiem taką postawę bo mój syn jest wychuchany, dbam o niego, kocham i pielęgnuję....nie chcę żeby trafił kiedyś na kogoś kto będzie dla niego nie wystarczająco dobry....oczywiście to on będzie to oceniał a nie ja.....ale nie uważam żeby jedna kobieta drugiej kobiecie nie mogła pokazać że jej skarb jest w dobrych rękach......ja bym chciała trafić na taką mądrą synową....która uszanuje moją miłość do mojego dziecka....w zamian za to ja jej obiecam że to ona będzie ta pierwsza, nie będę z nią rywalizować i zawsze wspierać......warto więc zamiast się zamartwiać trochę wyjść im naprzeciw......napewno to uszanują......
 
martsa

pocieszę Cię faktem że to nie teściowie wybierają synową tylko mężczyzna swoją (przyszłą)żonę :tak:
więc się nie przejmuj , im nie musisz się podobac wazne że mąż jest z Ciebie zadowolony...

ja tak was czytam i czytam to sama myślę o moich problemach i lapię doła..
ale staram się mysleć pozytywnie...
wkońcu nic nie dzieje się bez przyczyny (jeśli chodzi o moje problemy)
gdyby np nie coś tam to nie byłoby czegoś innego... z czego jestem zadowolona...

i tak niestety jest...
na ten moment chciałabym w moim życiu dużo zmienić... inaczej poukładac i wogóle..
ale jak pomyślę że gdbyby wszytsko byłó inaczej to może nie miałabym teraz Vi ani fasolki... mimo że w zmianach moich nie wykluczyłam związku z D....;-)
jednak jeśli wszystko potoczyłoby się inaczej niż jest to pewnie nie bylibyśmy teeraz w Ie bo nie wyjechalibyśmy tu wcale...
a to wiąże się z tym że całe życie by się zmieniło...
zresztą same wiecie , każda zmiana z przeszłości oznacza zmianę w przyszłości...

to takie moje problemy co chodza mi ciągle po głowie... yhhhh
 
reklama
natasha33 - Ale jak długo można wychodzić na przeciw. To ja dbam abyśmy co jakiś czas ich odwiedzali, żeby mąż dzwonił, żeby pamiętał o ważnych datach.
I za co. Za to, że na nasze wesele przyjechali jak goście. Nawet o jeden dzień wcześniej nie raczyli. Wszystko było na naszej głowie. Za to że nie zostali dłużej mimo że było gdzie bo wesele zorganizowaliśmy w ośrodku wczasowym i pokoje były do dyspozycji gości. A w końcu za to że mój ukochany teść zakończył wesele o godz. 21 bo go kolano bolało i raczył wstać nawet jak było podziękowanie rodzicom. Dla mnie było to o tyle ważne że nie było mojego taty bo zmarł 2 lata wcześniej.
Trochę się tego wszystkiego nazbierało. Ja naprawdę próbuję ale ile jeszcze razy mam się odbić od ściany ???
 
Do góry