Nie wiem co jest grane....osttanio czuje się faaatalnie!!!! Pierwszy trymestr przeszłam prawie bezobjawowo, az czasem zastanawiałam sie czy na pewno jestem w ciąży....no i teraz w drugim trymestrze obrywam za to...eh :-(
W sob. wrócilismy z gór, ale ostatniego dnia przed wyjazdem musiałam zaliczyć Izbe Przyjęć.....miałam straszne bóle z prawej strony (prawie w pachwinie)...brzuszek wzdęty na maksa!!! no i moje ulubione - zaparcie! nie mogłam sie ruszać, nawet do toalety szłam z wielkim bolem....na konsultacji w IP okazało się, że to ten cholerny pęcherz!!!!
chciała mnie zostawic w szpitalu na obserwację, ale stwierdziła,że skoro wyjeżdzam do domu nastepnego dnia to tego nie zrobi, skonczyło się na tym, że dostałam jednorazową dawkę antybiotyku i buscopan na ból.
Jedynym plusem tego wszystkiego było to, że zrobiono mi dokładnie usg - u maluszka wszystko było OK - szalało sobie w brzuszku ;-)....ale dzidzi jakieś niesmiałe i znów nie udało nam sie poznac płci...
W sobotę z moimi dolegliwosciami było lepiej...a wieczorem zaszalałam i na kolacje zjadłam 3 kawałki pizzy i popiłam colą....no i to był mój najwiekszy błąd :-( w nocy nie mogłam spać, w niedziele obudzilam się z ogromnym wzdęciem, które trzyma mnie aż do teraz
oczywiście też zaparcie (probowałam juz wszystkiego: kefiry, suszone owoce, syrop - duphalac - nie pomaga :-() do tego brzuszek twardy jak kamień i boli (ból taki jak przy miesiączce) i jeszcze ból w krzyzu. Ryczałam cały dzień, bo nie wiedziałam co robić... czy znów jechać na IP, czy poczekać do dzisiejszej kontrolnej wizyty. Czułam się taka bezradna....to moja pierwsza ciąża i nie wiem czy takie dolegliwości to normalne i się po prostu zdarzają czy to już cos niepokojącego. W końcu nie pojechałam.....czułam ruchy Maluszka i to mnie trochę uspokoiło.
Rano z ledwością doczłapałam się do laboratorium na morfologie i badanie moczu....a wieczorem mam wizytę, więc zobaczymy co z tego bedzie....boje się...mam nadzieje, że to nie ten okropny pęcherz ani nic innego gorszego....bardzo się boję...:-(
Do śniadania wypiłam jeszcze jedną dawkę syropu duphalac, ale niestety zaparcie wciąż mnie trzyma...jejku....ja juz chce maaaaaj...bo nie wytrzymam tego stresu...