to ja mam pecha jak widać
teściowie w bloku na przeciwko, rodzice w tym samym miejscu, ale rodzice są ok, dużo nam pomogli, wiemy, że wzajemnie możemy na sobie polegać. Za to teść w dniu ślubu powiedział, że zawiódł się na moim mężu, bo się ze mną żeni i niweczy jego plany. Mąż bowiem po studiach miał wyjechać na Kujawy i objąć gospodarkę po jego babci. Nawiasem mówiąć mąż skończył ekonomię, to co on by robił na wsi??? (całe życie mieszkał w mieście). A mąż się zbuntował, znalazł pracę w Gliwicach w zawodzie, tu kupiliśmy mieszkanie i się ze mną ożenił ;D ;D ;D I od tamtej pory (prawie 3 lata) otwarta wojna. Wszystko nie tak
I to raczej nie chodzi bezpośrednio o mnie (taką mam nadzieję) lecz o to, że teść nie zrealizował swoich planów. ja za to jestem złą synową bo pracuję i nie mamy dzieci. Przykro mi jest, bo o dzieci się staramy od 3 lat, dużo nas to kosztuje i nerwów, i żalu i pieniędzy, ale oni o tym nie wiedzą z racji tego, że jest tak a nie inaczej między nami, i często bardzo zaboli jak wypominają brak dzieci, zarzucając mi egozim i karierowiczostwo. Nie mowimy im o prawdziwej przyczynie bo rozgłosiliby to wszystkim dookoła i jeszcze bardziej uważaliby mnie za wybrakowaną. I tak to, że jestem po 2 operacjach kręgosłupa jest dla nich wystarczającym defektem (ich słowa) w mojej osobie
Trudno, nie można mieć wszystkiego... Ale to dla nas przykre bardzo.