reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nasze Porody :)

reklama
Dziewczyny, a gdzie reszta opisow?? Pare jeszcze brakuje. A ja tak lubie czytac i sie powzruszac. Rycze jak glupia jak czytam opisy porodow. :zawstydzona/y:
 
Marita przypomni ci sie przed końcem drugiej ciąży zobaczysz;-):tak::laugh2::laugh2::laugh2: przynajmniej u mnie tak było jak sobie przypomniałam co mnie czeka to chciałam cofnąć czas:-p ale na szczęście drugi poród był leki łatwy i przyjemny:laugh2:
 
Termin miałam na 19.01. więc 18.01. moja doktorka wysłała mnie do szpitala, bo brzuszek miałam już bardzo nisko. O godzinie 11 założyli mi cewnik Voleya, aby szybciej nastąpiło rozwarcie. I jakąś godzinkę później poczułam pierwsze skurcze.Na początku słabe i nieregularne, które trwały do godz. 23. Następnie odeszły mi wody i zaczęły się już regularne skurcze, więc położna zabrała mnie na salę porodową. No i zaczęła się jazda. Myślałam, że będę mogła skorzystać z piłki, drabinek, czy czegokolwiek, by sobie ulżyć, a położna położyła mnie na niewygodnym łóżku i podłączyła ktg i leżałam tak 12 godzin skręcając się z bólu. Przeklinałam cały świat :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:!!!!! 19.01. o godzinie 11 rozpoczęła się akcja porodowa, a 10 minut później ujrzałam moje CUDEŃKO, mały czerwony kluseczek, który położono mi na piersiach, dech mi zaparło. Nie docierało do mnie, że moje maleństwo jest już ze mną w moich ramionach. Uczucie, którego nie da się opisać. Mimo ciężkich chwil przepełnionych cierpieniem wspominam ten dzień jako najpiękniejszy w moim życiu i nic nie może się z nim równać. O bólu już dawno zapomniałam. Jestem szczęśliwą mamą wspaniałego syneczka, którego kocham miłością bezgraniczną, czego i Wam drogie Forumowiczki życzę z całego serducha :-):-):-).
 
MamaAntosia ... to trzeba było krzyczeć ... KUPYYYYY KUPYYY od razu by cię odpieli :laugh2: :laugh2: :laugh2:
Masz rację, to uczucie nie do opisania, szczęscie, niedowierzanie i ulga, że po bólu no i może trochę niepewności "co dalej" ... taki misz masz :eek: :dry:
 
reklama
Należę do osób które lubią mieć poukładane i zaplanowane wszystkie życiowe sprawy, ale mój poród nauczył mnie, że niestety (a może na szczęście nie wszystko da się zaplanować). Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży o razu założyłam, że chcę rodzić siłami natury bo to takie naturalne i nie chciałam przegapić pierwszego kontaktu ze światem mojego maleństwa. Niestety w 7 miesiącu ciąży lekarz powiedział, żebym psychicznie przygotowała się do cięcia ponieważ mój mały urwis ułożył się miednicowo. Główkę miał z lewej strony, prawie pod moim sercem i chyba tak mu odpowiadała ta pozycja, :-)że pozostał w niej do samego końca. Pojechałam do szpitala na umówiony z lekarzem termin 2 stycznia niestety okazało się, że muszę poczekać na swoja kolej ponieważ tego dnia akurat wszystkie bliźnięta i trojaczki w mieście postanowiły przyjść na świat. Tak więc spędziłam noc na trakcie porodowym (będę ją pamiętała do końca życia) i następnego dnia o 12.00 urodził się mój synek. Jak już zaakceptowałam wiadomość o cesarce to zaplanowałam, że przynajmniej poproszę o znieczulenie, a nie o pełną narkozę. Niestety okazało się, że mam skrzywienie odcinka lędźwiowego i po 6 nieudanych, a bardzo bolesnych próbach wkucia anestezjolog stwierdził, że musi być narkoza. I tyle wyszło z moich planów. Synka zobaczyłam dopiero po jakichś 2 godzinach od narodzin. Ale do dnia dzisiejszego myślę, że mnie i mojego syneczka ominęło coś tak ważnego i niezwykłego jak pierwszy kontakt mamy z dzieciątkiem.

hK8ip2.png
 
Do góry