reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Nasze Porody :)

reklama
Dziewczyny, a gdzie reszta opisow?? Pare jeszcze brakuje. A ja tak lubie czytac i sie powzruszac. Rycze jak glupia jak czytam opisy porodow. :zawstydzona/y:
 
Marita przypomni ci sie przed końcem drugiej ciąży zobaczysz;-):tak::laugh2::laugh2::laugh2: przynajmniej u mnie tak było jak sobie przypomniałam co mnie czeka to chciałam cofnąć czas:-p ale na szczęście drugi poród był leki łatwy i przyjemny:laugh2:
 
Termin miałam na 19.01. więc 18.01. moja doktorka wysłała mnie do szpitala, bo brzuszek miałam już bardzo nisko. O godzinie 11 założyli mi cewnik Voleya, aby szybciej nastąpiło rozwarcie. I jakąś godzinkę później poczułam pierwsze skurcze.Na początku słabe i nieregularne, które trwały do godz. 23. Następnie odeszły mi wody i zaczęły się już regularne skurcze, więc położna zabrała mnie na salę porodową. No i zaczęła się jazda. Myślałam, że będę mogła skorzystać z piłki, drabinek, czy czegokolwiek, by sobie ulżyć, a położna położyła mnie na niewygodnym łóżku i podłączyła ktg i leżałam tak 12 godzin skręcając się z bólu. Przeklinałam cały świat :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:!!!!! 19.01. o godzinie 11 rozpoczęła się akcja porodowa, a 10 minut później ujrzałam moje CUDEŃKO, mały czerwony kluseczek, który położono mi na piersiach, dech mi zaparło. Nie docierało do mnie, że moje maleństwo jest już ze mną w moich ramionach. Uczucie, którego nie da się opisać. Mimo ciężkich chwil przepełnionych cierpieniem wspominam ten dzień jako najpiękniejszy w moim życiu i nic nie może się z nim równać. O bólu już dawno zapomniałam. Jestem szczęśliwą mamą wspaniałego syneczka, którego kocham miłością bezgraniczną, czego i Wam drogie Forumowiczki życzę z całego serducha :-):-):-).
 
MamaAntosia ... to trzeba było krzyczeć ... KUPYYYYY KUPYYY od razu by cię odpieli :laugh2: :laugh2: :laugh2:
Masz rację, to uczucie nie do opisania, szczęscie, niedowierzanie i ulga, że po bólu no i może trochę niepewności "co dalej" ... taki misz masz :eek: :dry:
 
reklama
Należę do osób które lubią mieć poukładane i zaplanowane wszystkie życiowe sprawy, ale mój poród nauczył mnie, że niestety (a może na szczęście nie wszystko da się zaplanować). Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży o razu założyłam, że chcę rodzić siłami natury bo to takie naturalne i nie chciałam przegapić pierwszego kontaktu ze światem mojego maleństwa. Niestety w 7 miesiącu ciąży lekarz powiedział, żebym psychicznie przygotowała się do cięcia ponieważ mój mały urwis ułożył się miednicowo. Główkę miał z lewej strony, prawie pod moim sercem i chyba tak mu odpowiadała ta pozycja, :-)że pozostał w niej do samego końca. Pojechałam do szpitala na umówiony z lekarzem termin 2 stycznia niestety okazało się, że muszę poczekać na swoja kolej ponieważ tego dnia akurat wszystkie bliźnięta i trojaczki w mieście postanowiły przyjść na świat. Tak więc spędziłam noc na trakcie porodowym (będę ją pamiętała do końca życia) i następnego dnia o 12.00 urodził się mój synek. Jak już zaakceptowałam wiadomość o cesarce to zaplanowałam, że przynajmniej poproszę o znieczulenie, a nie o pełną narkozę. Niestety okazało się, że mam skrzywienie odcinka lędźwiowego i po 6 nieudanych, a bardzo bolesnych próbach wkucia anestezjolog stwierdził, że musi być narkoza. I tyle wyszło z moich planów. Synka zobaczyłam dopiero po jakichś 2 godzinach od narodzin. Ale do dnia dzisiejszego myślę, że mnie i mojego syneczka ominęło coś tak ważnego i niezwykłego jak pierwszy kontakt mamy z dzieciątkiem.

hK8ip2.png
 
Do góry