reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze porody

reklama
lunia dziękuję za sms-ka:-)
Jeśli chodzi o poród po raz pierwszy,to zobaczycie dziewczyny,że nawet jak strasznie boli,to ten ból znika razem z wyjęciem dzidzi z brzucha i jak ręką odjął,ja naprawdę w tej chwili nie jestem sobie w stanie wyobrazić tego bólu, który przezyłam. Dzidzia teraz wszystko wynagradza. Dodam,ze jak byłam jeszcze w szpitalu,bo małą naświetlali,to w drugiej dobie pojawił się u mnie niekontrolowany płacz,szczególnie wtedy,gdy nie było małej,bo jak mi ją juz oddawali,to przechodziło,trwało to jakieś trzy kolejne dni,moj M juz pod koniec zartował,ze płaczę dosłownie na zawołanie,ale przechodzi też z dnia dzień:-).
Będzie dobrze i życzę wam szybkiego porodu i bez bóli krzyżowych:tak::-).
Trzymajcie się i czekamy na wasze relacje:-)
 
Kochane - piękne, wzruszające opisy :-)
Ciesze sie ze juz to macie za soba :tak:...a najbardziej ze w sumie wszystkim Wam poszlo to w miare szybko i sprawnie....i ze dzieciaczki zdrowe...:-)

A ja chyba jestem jakas dziwna......bo ja o bólu podczas pierwszego porodu wcale nie zapomnialam...nawet do teraz :baffled: :sorry2:
 
No to może opiszę swoją cesarkę... ;)

Powiem tak, sam poród nic nie boli. Moment, gdy dziecko wyciągają jest trochę dziwny, bo czuje się szarpanie brzuchem. A poza tym nie ma żadnego bólu.
Potem jest trochę trudniej dojść do siebie. Ja leżałam bez ruchu 24 h. Po tym czasie kazali mi wstać, co nie było przyjemne (nawet zaliczyłam jedno omdlenie), ale każde kolejne wyjście było łatwiejsze. Teraz po dwóch tygodniach śmigam bez problemu. Ważne aby w tych dniach był ktoś do pomocy. Moja mama razem z R się wymieniali w dyżurowaniu w szpitalu, a potem w domu.
Powiem tylko tyle, nic nie jest ważne, najważniejsza jest ta Kruszynka która tak odmieniła nasze życie :)
 
Hanus78 podbudowalas mnie na duchu. Bo kazdy opisuje cc jako koszmar i ja juz sama zaczelam sie straszliwie bac. Najbardziej tego co bedzie jak beda kazali mi wstac, jak znieczulenie minie i zacznie sie bol... :-( buu...
 
Martynka ja bardzo pozytywnie wspominam mój poród, znieczólenie podpajenczynówkowe no i trzeba głowę trzymać na "płasko" i wtedy nie będzie problemów z bolami głowy;-) nie ma się co martwić naprawde da się przezyć:tak: po cięciu rana boli ale da się przezyć;-) a przy maluchu szybko się goi:-D nie ma wyjścia;-)
 
Witajcie
No to i ja Wam opiszę jak to u mnie wygladał poród.
W piątek 3 nocy przebudziłam się bo poczułam jak mi się robi mokro, idę do łazienki myśląc że to troszkę więcej popuściłam moczu a tu w drodze do łóżka znowu troszkę poleciało. No i wtedy serce zaczeło mi walić zaczełam chodzic w kółko nie wieżąc że to już się zaczyna. Po chwili doszłam do siebie i poszłam spokojnie pod prysznic.Potem obudziłam męża, słowami "kochanie rodzimy", i też na spokojnie prysznic i szykowanie kanapek. Po godzinie zadzwoniłam do szpitala że sączą mi się wody ale nie mam skurczy czy juz jechać, położna powiedziała że mozna powoli się zbierać. Na miejscu okazało się że nie ma jeszcze żadnego rozwarcia. Po 3 zastrzykach na wywołanie skurczów i braku efektu podłączono mi kroplówkę. I tak z tą kroplówką praktycznie od 9 do 20. Skurcze się oczywiście zaczeły ale rozwarcia brak. I tu masaz szyjki-koszmar. Strasznie wolno te rozwarcie zaczeło się pojawiać. I te bóle przez tyle godzin, więc poprosiłam o zzo. Ja co chwilę podłączona do ktg bo przy kroplówce tetno malemu spadało, a po odłaczeniu kroplówki kończyły się skurcze. Po tylu godzinach tzn. o 21 pojawiło się na 10 palców, każą przeć a tu nic główka nie chce schodzić, mówią że nie dam rady.Przeszłam na worek sako a tu tętno spadło strasznie i chlup zielone wody i akcja biegiem na salę operacyjną. Do tego momentu mój kochany mąż byl cały czas przy mnie, wspierał ogromnie pomagał oddychać. Jadąc na blok operacyjny płakałam martwiąc się o maleństwo.Uspali mnie. Po wtbudzeniu jak się dowiedzialam że z synusiem wszystko w porządku, że dostał 10pkt byłam wdzięczna całemu światu. Po północy przewieziono mnie na salę pooperacyjną, przyszła siostra i powiedziała że ża chwilkę przyniosą mi małego. Ta chwila ciągneła sie w nieskonczoność aż o czwartej położono mi na piersi moją kruszynę. Z łóżka wstałam po ok 10 godzinach od przebudzenia i pod prysznic. Ból dla mnie był potworny ale trzeba się było pozbierać dla swjego skarba. Do domu wypuszczono nas po trzech dniach. Teraz uczymy się siebie. Cieszymy maleństwem. Poród trwał 18 godzin. Leżącz w szpitalu pomyślałam sobie o Aneta23, która cierpiała jeszcze bardziej.
Kochane bądźcie dzielne - dacie radę!



Clue dla mnie cesarka nie była taka straszna, może dlatego że spałam. Najgorsze dla mnie to dochodzenie do siebie, rana boli jak cholera:-(
 
reklama
dombar wiem, poród jako cc bardzo miło wspominam - miła ekipa, atmosfera. Najgorsze jest dochodzenie do siebie po. Ale czego nie zrobi się dla maluszka.
Mnie przynajmniej tak nie męczono jak Ciebie przez cc. U mnie skurcze były silne, rozwarcie się powiększało a nie czułam bólu - nic a nic, tylko spinanie się brzucha, a na ktg brakowało skali.
Dzielna Mamusia z Ciebie.

Pozdrawiam
Clue
 
Do góry