Wesolutka - u nas obyło się bez tej książki (na szczęście) chociaz już schmat jak to się robi mieliśmy na lodówce przyczepiony....
No więc zeszłej jesieni wśród iwelu łez nauczyłam Igu zasypiać w łóżeczku, ale nie samemu - zawsze ktoś być obok, kołysanki głaskanki itepe. Ostatecznie skończyło się na tym, że kładliśmy, siadaliśmy obok, ręka między szczebelkami i tak za rączkę się trzymaliśmy :-) To był etap I i trwał bardzo długo, bo też nie byl zbyt męczący - w dzieńzasypiał szybko, a mi taki odpoczyne kprzy jego łóżeczku odpowiadał. Wieczozrem bywało gorzej - nieraz długo zasypiał... Ale wolałam się trochę pomęczyć niż coś z tym robić.
I tak to trwało aż w końcu mój mąż pewnego dnia stwierdził że od dziś nie dajemy mu rączki przy zasypianiu - i nie zrobił tego jakąś nie wiadomo jaką metodą tylko jakoś po swojemu - siedział koło łóżeczka i mu tłumaczył że teraz już jest duży i już zasypiamy bez rączki i że tatuś jest blisko i inne szmery bajery, bajki itepe - bardzo pomógł taki duży piesek z pluszu - Igu trzymał jego za rączkę, przytulał, kładł spać. Jak zaczynał mocno płakać i wyciągał rączki to mąż go brał, przytulał uspokajał i z powrotem odkładał, rzecz jasna nie za każdym razem, tylko jak już inaczej nie dawał się uspokoić. Ale tej "rączki" mu nie dawał i już.
A jak już nauczył się bez rączki (dość szybko załapał) to okazało się że mu wisi czy jesteśmy w pokoju czy nie - on wiedział co ma robić, przytulał misia, układał się, można go było przykryć kocem i wyjść - czasem wołał, zapłakał wtedy wracamy do niego, uspokajamy i wychodzimy.
Wydaje mi się że można to zrobić na różne sposoby, zalży to też od dziecka co na nie dobrze działa, jak można przemówić. Na pewno metoda z książki którą poleciła a+t działa na wszystkich ale ja jakoś nie mogłam po prostu.... Cieszę się że udało się jej uniknąć.
Pzodrawiam
Aga
No więc zeszłej jesieni wśród iwelu łez nauczyłam Igu zasypiać w łóżeczku, ale nie samemu - zawsze ktoś być obok, kołysanki głaskanki itepe. Ostatecznie skończyło się na tym, że kładliśmy, siadaliśmy obok, ręka między szczebelkami i tak za rączkę się trzymaliśmy :-) To był etap I i trwał bardzo długo, bo też nie byl zbyt męczący - w dzieńzasypiał szybko, a mi taki odpoczyne kprzy jego łóżeczku odpowiadał. Wieczozrem bywało gorzej - nieraz długo zasypiał... Ale wolałam się trochę pomęczyć niż coś z tym robić.
I tak to trwało aż w końcu mój mąż pewnego dnia stwierdził że od dziś nie dajemy mu rączki przy zasypianiu - i nie zrobił tego jakąś nie wiadomo jaką metodą tylko jakoś po swojemu - siedział koło łóżeczka i mu tłumaczył że teraz już jest duży i już zasypiamy bez rączki i że tatuś jest blisko i inne szmery bajery, bajki itepe - bardzo pomógł taki duży piesek z pluszu - Igu trzymał jego za rączkę, przytulał, kładł spać. Jak zaczynał mocno płakać i wyciągał rączki to mąż go brał, przytulał uspokajał i z powrotem odkładał, rzecz jasna nie za każdym razem, tylko jak już inaczej nie dawał się uspokoić. Ale tej "rączki" mu nie dawał i już.
A jak już nauczył się bez rączki (dość szybko załapał) to okazało się że mu wisi czy jesteśmy w pokoju czy nie - on wiedział co ma robić, przytulał misia, układał się, można go było przykryć kocem i wyjść - czasem wołał, zapłakał wtedy wracamy do niego, uspokajamy i wychodzimy.
Wydaje mi się że można to zrobić na różne sposoby, zalży to też od dziecka co na nie dobrze działa, jak można przemówić. Na pewno metoda z książki którą poleciła a+t działa na wszystkich ale ja jakoś nie mogłam po prostu.... Cieszę się że udało się jej uniknąć.
Pzodrawiam
Aga