Inuś
Zaangażowana w BB
Straszne ! Masz racje to prawdziwy koszmar!!!!- Oj biedy Krzyś...i trzymam kciuki aby to jak najszybciej było poza Wami.U nas masakra....z piątku na sobotę wylądowaliśmy w szpitalu. Krzyś bardzo dziwnie oddychał. Miał silne skurcze oskrzeli. Zdiagnozowali to jako obturację oskrzeli. W sumie krzys zachowywał się normalnie ale ten oddech był brzydki. Całą noc w szpitalu nie spaliśmy, ciągle któreś z dzieci płakało. Krzyś był wykończony. W małej salce 4 dzieci, każde z innym wirusem. KOSZMAR!!!! Więc na drugi dzień w południe wyszłam stamtąd na własne życzenie. Bo tak naprawde nie robili nic więcej jak podawali ten antybiotyk co ja mu dawałam wcześniej. A warunki do zdrowienia żądne. A mało tego mnie zaczęło coś brać od jutra ide na dwa tygodnie urlopu bo się wykończę.
To o czym piszesz jest w w prawie każdym dziecięcym szpitalu...
Wyobrażam sobie co przeżyłaś Kraf... i na dodatek to siedlisko wirusów... ja już miałam przygodę ze szpitalem - zresztą opisywałam i też wypisałam, się na własne żądanie... jednak Jaś wtedy zdążył złapać rotawirusa..