reklama
dziewczyny tak na poprawę humoru
WIPEOUT: Największe wtopy czwartego sezonu! - Wypadki - JaramSie.pl
WIPEOUT: Największe wtopy czwartego sezonu! - Wypadki - JaramSie.pl
zielona maupa
Na skrzydłach melancholii
Rozprawa sądowa.
SĘDZIA: Czy przyznaje się pani do zabicia męża ?
OSKARŻONA: Zabicia ? To była raczej eutanazja, akt łaski.
Od wielu miesięcy obserwowałam jak mój mąż, całymi dniami,
objadając się, wegetuje przed telewizorem, a tego wieczoru, podczas
transmisji meczu, wyraźnie poprosił, a nawet krzyczał, bym mu pomogła.
SĘDZIA: A co konkretnie powiedział ?
OSKARŻONA: Strzelaj, kur*a, strzelaj !
SĘDZIA: Czy przyznaje się pani do zabicia męża ?
OSKARŻONA: Zabicia ? To była raczej eutanazja, akt łaski.
Od wielu miesięcy obserwowałam jak mój mąż, całymi dniami,
objadając się, wegetuje przed telewizorem, a tego wieczoru, podczas
transmisji meczu, wyraźnie poprosił, a nawet krzyczał, bym mu pomogła.
SĘDZIA: A co konkretnie powiedział ?
OSKARŻONA: Strzelaj, kur*a, strzelaj !
Są takie dni w zyciu kazdego z nas ze ma niezła banie z tego co wyczyta na necie
ja wlasnie takowa załapałam wic pozwole sobi zacytowac to przy czym parsknełam w monitor :-)
możliwe ze tylko mnie to smieszy hehehe ale co mi tak i tak Wam to napisze
1. Prawdziwy przyjaciel, to ktoś kto na Twój płacz reaguje słowami: Uspokój się, czekaj, ja się ubiorę, zabiję chu*a i zaraz u Ciebie będę!!!
2. aśnaebaem
3. Jestem niezwykle spokojnym człowiekiem dopóki mnie ktoś nie wkuwi!
4. tu padłam pierdo*nij kogoś książką w twarz i powiedz:Facebook.! xD
5. Zawsze chciałam mieć w domu takie małe, czarne, dźwiękoszczelne, pomieszczenie, gdzie mogę wejść, zamknąć się, krzyknąć na cały głos "KURRRWAAAA" i wyjść.
hehe reszte Wam oszczedze
ja wlasnie takowa załapałam wic pozwole sobi zacytowac to przy czym parsknełam w monitor :-)
możliwe ze tylko mnie to smieszy hehehe ale co mi tak i tak Wam to napisze
1. Prawdziwy przyjaciel, to ktoś kto na Twój płacz reaguje słowami: Uspokój się, czekaj, ja się ubiorę, zabiję chu*a i zaraz u Ciebie będę!!!
2. aśnaebaem
3. Jestem niezwykle spokojnym człowiekiem dopóki mnie ktoś nie wkuwi!
4. tu padłam pierdo*nij kogoś książką w twarz i powiedz:Facebook.! xD
5. Zawsze chciałam mieć w domu takie małe, czarne, dźwiękoszczelne, pomieszczenie, gdzie mogę wejść, zamknąć się, krzyknąć na cały głos "KURRRWAAAA" i wyjść.
hehe reszte Wam oszczedze
Ostatnia edycja:
punkt nr 2 mamrotałam kilka razy pod nosem .
hehehe
mysle ze wiekszość osob miało za soba choc raz w zyciu styczność z tym zlepiek wyrazowym
Katik
...jestem mamą...
- Dołączył(a)
- 26 Lipiec 2009
- Postów
- 3 994
Daga punkt nr 2 mamrotałam kilka razy pod nosem aż wyszło
hehehe, ja tez
zielona maupa
Na skrzydłach melancholii
reklama
Aż się nie mogę doczekać kiedy moja córka powie coś w tym stylu ) warto doczytać do końca
- Kiedy byłam mała [ok.3-4 lat] podsłuchałam kiedyś rozmowę kuzynów. Mówili coś o łazience i waleniu konia. Ja, jako mała dziewczynka skojarzyłam oczywiście to z robieniem kupy. Kilka dni później przyjechał do mnie wujek. Poszedł do ubikacji i siedział tam trochę. Po jego wyjściu tata ze śmiechem pyta:
- Coś tam tak długo robił ?
Na co ja za wujka ze śmiechem odpowiedziałam:
- Pewnie walił konia !
Dostałam straszny opiernicz.
- Mój 4-letni syn mówi do pani w przedszkolu, która była ubrana w bluzkę na ramiączkach:
- Ma pani takie same włosy pod pachami jak mój tata!!!
- Historia jak najbardziej autentyczna.
Miałam około 2 latka, jechałam z mamą pociągiem do babci. W ręce miałam lalkę Pipi Lansztrung, która miała dwa kucyki. Przed wyjściem Mama zrobiła mi takie same. Siedzimy w pociągu i mama zagaduje do mnie:
- Zobacz córeczko, ty masz takie kucyki i Pipi ma takie kucyki.
Ja na to bardzo przemądrzałym tonem:
- Bo my mamusiu obie jesteśmy takimi pipami.
Cały przedział wybuchnął śmiechem, a kobieta siedząca obok nas zapluła sobie książkę. Moja mama oczywiście zrobiła się cała czerwona ze wstydu. Teraz jest to bardzo często opowiadana znajomym historia.
- Mama opowiedziała mi ostatnio zabawną historię. Gdy bylem mały (3 latka) zawsze musiała chodzić ze mną do WC i trzymać mi siusiaka, gdy chciałem siusiu.
Pewnego dnia zirytowana mówi do mnie:
- Synuś nauczył byś się już sam sikać, jesteś już dużym chłopcem
A ja wyprostowałem się założyłem ręce za siebie i dumny jej odpowiedziałem:
- Ja lubię jak mi kobiety trzymają!
- Jak byłem mały miałem jakoś 3-4 lata, przyszedł do nas [K]siądz na kolędę.
Chwile pogadał poświęcił mieszkanie, i zaczyna sobie gadać ze wszystkimi, podchodzę [J]a do księdza i wywiązałem z nim taką rozmowe:
J- A ja pana skądś znam...
Ksiądz z wielkim zaciekawieniem odpowiada:
K- Skąd?
Na co ja pewny siebie:
J- Już wiem skąd ja chyba z pana synem do przedszkola chodzę
Ksiądz zrobił się czerwony i wyszedł jak najszybciej z domu... Do tej pory się zastanawiam czy być może to prawda nie była
- Byłam z tatą (T)i 5-letnim bratem (B) na basenie.
B: Tata, srać mi się chce.
T: Zaprowadzę cię. Ale powiedz to ładniej!
Mały zrobił nonszalancką minę i uniósł mały palec w górę.
B: Ojcze, chce mi się kupĘ (mocno zaakcentowane ę).
Ludzie dookoła umierali ze śmiechu...
- Bawiłem się z siostrzenicą (prawie 5 lat) w piratów i "walczyliśmy" na kije. Nagle rzuciła mnie i dostałem w klejnoty. Oczywiście padłem na ziemię i zacząłem zwijać się z bólu. Ona podchodzi do mnie i mówi:
- Chodź, pani ze sklepu zrobi ci loda i przestanie boleć.
Oczywiście chodziło jej o takiego z lodziarni, ale ja nie mogłem wytrzymać ze śmiechu.
- Ksiądz pyta dziecko 7 sakramentów, dziecko zacina się przy kapłaństwie, więc ksiądz (sporej masy), pokazuje w podpowiedzi na siebie, a dziecko:
- Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu.
- (K)ubuś (lat 5) wraca z przedszkola i mówi do swojej (M)amy
(K) - Mamo, całowałem się dziś w przedszkolu...
(M) - Tak??
(K) - Tak, z języczkiem...
(M) - A z kim??
(K) (z uśmiechem na twarzy) - Z Marcinem.
- W tę niedziele poszedłem do kościoła. Po świątyni beztrosko biegał mały, może 5 letni chłopczyk.
W pewnej chwili, gdy wszyscy klęczeli, a z pod ołtarza wydobywał się gong, malec stanął w miejscu i na cały głos krzyknął:
- Baza wirusów zotała zkatalizowana (zaktualizowana).
- Około 2-3-letnia mała pociecha bardzo chciała powiedzieć coś tatusiowi, który akurat przechodził z pokoju do kuchni, nie bardzo zwracając uwagę na malucha. Niezrażona niczym mała zagaduje tatę:
- Tato!
- Tato!
- Tatuś!
- Tatusiu!
- Mirek, *****!
- Pewnego razu (mając lat około 5) wybrałam się z tatusiem na zakupy do biedronki. Kiedy staliśmy przy kasie moją uwagę przykuły paczki kondomów (Conamore),były takie kolorowe i z truskawkami na obrazku. Myślałam ze to gumy do żucia. Wzięłam więc paczkę do ręki i powiedziałam do taty:
- Tato! Tato! Kupisz mi takie gumy?
- Odłóż to - powiedział z burakiem na twarzy.
- Proszę, tato! Podzielę się jedną z tobą...
- To nie są gumy.
- A co to jest, tatusiu?
- To? - zapytał zmieszany - ...to taka trutka na bociany...
- Mój tato bardzo lubił śpiewać piosenki własnego autorstwa (niezbyt mądre). Jedną z nich śpiewał szczególnie często, dlatego też z łatwością się jej nauczyłam. Warto też dodać, że w tym czasie (miałam 3 lata) uwielbiałam być w centrum uwagi, dlatego też pewnego dnia, będąc z mamą na zakupach, chcą przed dużą publiką pochwalić się tym co umiem stanęłam na środku sklepu i zaczęłam śpiewać "Hej dziewczyny, z Kościerzyny ściągać slipy, przegląd cipy!"
Mama czerwona od razu wyprowadziła mnie ze sklepu.
- Pojechaliśmy kiedyś, dawno temu z moim bratem (wtedy lat może z 3-4), chodzimy powoli dochodząc do miejsca z konikami. Był tam taki jeden malutki - Konik Przewalskiego. Konik mały, ale genitalia ogromne. No i mój braciszek oczywiście już nic innego nie zauważył, tylko właśnie tę część ciała.
- Łaaaaaaaa, tata, ale on ma wielkiego sisiora!!! - wydziera się na cały regulator.
Kupa ludzi od razu szuka skąd pochodzi ten piskliwy głos, my czerwoni ciągniemy go już za rękę, bo wstyd jak cholera, a ten dalej:
- Taki mały koń, a ma takiego dużego sisiora, a ty taki duży i masz takiego małego!!!
Gdybyście widzieli ojca minę.
- Rzecz dzieje się w kościele. Rodzinka modelu 2+1 z tą jedynką rozpieszczoną jak jasny gwint. Dziecko biega, skacze, wchodzi na ołtarz. Tatuś w pewnym momencie cierpliwość stracił, synka bierze za rękę i powoli wyprowadza z kościoła. Kiedy dziecko znalazło się w punkcie bez wyjścia - tuż przed drzwiami - została mu ostatnia deska ratunku. Chłopiec rozdzierającym, pełnym żalu głosikiem zaapelował:
- Ludzie! Módlcie się za mnie!
- Zadaniem domowym mojego wówczas 8-letniego syna było napisać jak spędził Wielkanoc. Wypracowanie brzmiało tak: "Wielkanoc spędziłem u babci na wsi. Moja babcia wydrapała mi jajka, co sprawiło mi wielką przyjemność!"
- Wakacje nad morzem, deszczowy dzień. Moje dzieciaki (wtedy 4 i 6 lat) poznały koleżankę w swoim wieku, więc się nie nudziły. Koleżanka - o uroczym imieniu Sonia - nie mówiła jeszcze "R" - zamiast tego mówiła "J" ("jowej" zamiast "rower" etc.).
Bawili się w koncert: jedno stało na scenie (czyli na krześle) i śpiewało, pozostała dwójka była publicznością i biła brawo. Ja siedziałem obok i czytałem książkę.
Przyszła kolej na Sonię. Weszła na krzesło, ale uznała widocznie, że sama artystka i publiczność to za mało. Zwróciła się więc do mnie, bardzo grzecznie:
- To ja będę śpiewała, a oni będą klaskali, a pan będzie chójem.
...Zajęło mi jakieś trzy sekundy zanim odzyskałem oddech i zrozumiałem, co niewinne dziecię miało na myśli...
- Pewnego dnia mój rat (3 lata) oglądał Must Be The Music i tam była piosenka pt: "Różowa taczka". Zapamiętał on refren. W kościele padło pytanie do dzieci:
[K]siądz: Dzieci, czy znacie jakieś piosenki?
: Ja znam!
[K]: A mógłbyś nam ją zaśpiewać?
: Ty będziesz moja, ja będę twój, będziemy razem wywozić gnój!
Wszyscy w kościele w śmiech a mama spaliła się ze wstydu
- W domu mamy kota - Mruczka, który z wiekiem trochę się roztył, no i tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy wołać za nim "gruby flet". Z czasem nawet przestaliśmy używać jego imienia, cały czas tylko "gruby flet". Pewnego dnia przyszła sąsiadka, córka (5 lat) i mąż gdzieś się wałęsali po domu, a ja piłam kawę ze znajomą. Nagle do pokoju wbiega córka i wrzeszczy na całe gardło:
- MAMA, MAMA! TATA WALI GRUBEGO FLETA W SYPIALNI!
Jak się potem okazało kot rozpruł firanki od góry do dołu i dostał klapsa... Jednak sąsiadka mimo wyjaśnień do dziś jakoś krzywo na nas patrzy.
- Kiedyś, gdy mój świętej pamięci pies żył, moja bratanica Weronika [5lat] bardzo lubiła się z nim bawić i pewnego razu wychodząc z domu patrzę a ona głaszcze psa po "jajkach".
- Weroniczko, co ty robisz??
- Głaszczę go.
- Ale czemu tam??
Z wielkim bananem na twarzy odpowiada:
- Bo on się wtedy tak cieszy.
- Gdy byłem małym brzdącem mającym lat 5-6, wpadła do nas sąsiadka z pytaniem.
- Cześć, jest tata?
Ja na to:
- Tak.
Po czym otworzyłem drzwi do toalety, pokazując tatę, który właśnie siedział na kiblu.
- Jak byłem mały, to usłyszałem pierwszy raz słowo masturbacja. Od razu skojarzyło mi się to z transformacją czy innymi czynnościami tego typu. Wyobraźcie sobie minę mojej matki, kiedy kąpiąc się i bawiąc robotami krzyknąłem:
- Czas na masturbację!
Podobne tematy
D
- Odpowiedzi
- 119
- Wyświetleń
- 7 tys
D
- Odpowiedzi
- 17
- Wyświetleń
- 2 tys
- Odpowiedzi
- 37
- Wyświetleń
- 35 tys
- Odpowiedzi
- 30
- Wyświetleń
- 15 tys
Podziel się: