Witam. Co prawda jestem nowa na tym forum ale bardzo sie ciesze że znalazłam miejsce dla siebie Co do opuchniętych nóg to spokojnie można zastosować jeszcze żel w formie aerozolu z heparyną Lipohep. Ale zawsze lepiej jeszcze podpytać też gin.
reklama
catherinka
Marzec'06 i Lipiec'09
ja jakos nie boje sie porodu. chyba dlatego ze wydaje mi sie ze to jest jeszcze odlegly temat.
Bo jeszcze nie wiesz co to jest ;-) Nie, naprawdę, nie bójcie się, musimy przez to przejść, a nagroda jest tak cudowna... ja jak już miałam Filipka na sobie to już mnie wszystko wali.... ;-)
No właśnie ponoć to bardzo ważne - dzięki za przypomnienie Lorien.Acha - pamiętajcie o ćwiczeniu mięśni kegla, to pomoże w porodzie (i nie tylko;-))
Niby łatwe ćwiczenie, ale mnie to jakoś dziwnie łaskocze, że po paru powtórzeniach już nie mogę ))) ...ze śmiechu ))
Witaj Iza wśród nas
czesc
Ja moj poprzedni poród wspominam tez raczej niechętnie - rodziłam 21 godzin skończyło sie na zzo i pęknięciu (które na szczescie pan doktor ładnie zeszył) ale wszystko wynagrodziła mi Jagoda.
A tym które się boją polecam wątek na bb - któraś go juz pokazywała wczesniej Poród na wesoło (zaraz poszukam linka) - a tu jedna z historii stamtąd :
Poród Na Wesoło
Z pewnością wśród Was znajdą się takie, które miały śmieszne momenty w trakcie porodu. Być może wtedy nie było wam do śmiechu, ale z perspektywy czasu zmieniłyście zdanie.
Napiszcie coś o swoich doświadczeniach. Być może przyszłe mamy nie będą aż tak się bały porodu.
W moim przypadku był moment, że myślałam że mojemu szanownemu małżonkowi przegryzę grdykę. Miałam podłączoną oksytocyne w celu wywołania skurczy. Jak ich nie było- tak ich nie było, ale jak się zaczęły to mi oczy prawie z orbit wychodziły. Wtedy przyszła położna i powiedziała, że zaczyna się akcja!!!!!!! Super! W końcu! (Bo po terminie było prawie 2 tygodnie) No i ta położna oświadczyła Nam, że istnieje możliwość znieczulenia zewnątrzoponowego (czyt. 350zł).
Na co ja: Piotrek, leć do bankomatu!
On: Poczekaj zaraz przejdzie.
Ja(ton wyżej): Zasówaj, bo sama pójdę!!!
I w tym momencie przyszły tatuś co robi?? Wyjmuje z kieszeni telefon i dzwoni do kolegi: Cześć Rafał. Słuchaj, taka sprawa jest: Aga rodzi... (tu gratulacje od kolegi) ... i tak się właśnie zastanawiamy czy może warto brać to znieczulenie zewnątrzoponowe. Mhhh... Tak... Bo ona się tak dziwnie wije... Chyba zaczyna ją boleć...
No ja nie mogę TEN CYMBAŁ dzwoni do kolegi i pyta o znieczulenie dla rodzącej. Faceta się pyta! Zeby jeszcze zadzwonił do jakiejś babki co rodziła. No Boże Święty grdykę mu przegryzę. Albo zejdę z tego fotela i go skopię!!! A potem mu się wgryzę w gardło!
I tu go uratowała położna...
Ona(wchodząc):No jak tam.
Ja(w myślach):Srak tam! (potulnym głosem): Dobrze. Poproszę znieczulenie dla mnie, i dla męża podwójną porcję arszeniku.
Ona: Oj...
Ja: Co oj??!!?? To ja tu jestem od wzdychania i robienia oj!!!
Ona: Głowkę widać! Pan odłoży telefon, bo żona rodzi.
Ja: Ale chwileczkę...Ja znieczulenie poproszę! Auuu!!!
I za 5-7 minut na piersi leżał mój okazały synek 4600g i 60 cm.
Naprawdę bardzo mnie podbudował ten wątek i usmiałam sie do łez. Pozdrawiam wszystkie Mamuśki
a tu link : https://www.babyboom.pl/forum/ciaza-porod-polog-f14/porod-na-wesolo-7030/
Ja moj poprzedni poród wspominam tez raczej niechętnie - rodziłam 21 godzin skończyło sie na zzo i pęknięciu (które na szczescie pan doktor ładnie zeszył) ale wszystko wynagrodziła mi Jagoda.
A tym które się boją polecam wątek na bb - któraś go juz pokazywała wczesniej Poród na wesoło (zaraz poszukam linka) - a tu jedna z historii stamtąd :
Poród Na Wesoło
Z pewnością wśród Was znajdą się takie, które miały śmieszne momenty w trakcie porodu. Być może wtedy nie było wam do śmiechu, ale z perspektywy czasu zmieniłyście zdanie.
Napiszcie coś o swoich doświadczeniach. Być może przyszłe mamy nie będą aż tak się bały porodu.
W moim przypadku był moment, że myślałam że mojemu szanownemu małżonkowi przegryzę grdykę. Miałam podłączoną oksytocyne w celu wywołania skurczy. Jak ich nie było- tak ich nie było, ale jak się zaczęły to mi oczy prawie z orbit wychodziły. Wtedy przyszła położna i powiedziała, że zaczyna się akcja!!!!!!! Super! W końcu! (Bo po terminie było prawie 2 tygodnie) No i ta położna oświadczyła Nam, że istnieje możliwość znieczulenia zewnątrzoponowego (czyt. 350zł).
Na co ja: Piotrek, leć do bankomatu!
On: Poczekaj zaraz przejdzie.
Ja(ton wyżej): Zasówaj, bo sama pójdę!!!
I w tym momencie przyszły tatuś co robi?? Wyjmuje z kieszeni telefon i dzwoni do kolegi: Cześć Rafał. Słuchaj, taka sprawa jest: Aga rodzi... (tu gratulacje od kolegi) ... i tak się właśnie zastanawiamy czy może warto brać to znieczulenie zewnątrzoponowe. Mhhh... Tak... Bo ona się tak dziwnie wije... Chyba zaczyna ją boleć...
No ja nie mogę TEN CYMBAŁ dzwoni do kolegi i pyta o znieczulenie dla rodzącej. Faceta się pyta! Zeby jeszcze zadzwonił do jakiejś babki co rodziła. No Boże Święty grdykę mu przegryzę. Albo zejdę z tego fotela i go skopię!!! A potem mu się wgryzę w gardło!
I tu go uratowała położna...
Ona(wchodząc):No jak tam.
Ja(w myślach):Srak tam! (potulnym głosem): Dobrze. Poproszę znieczulenie dla mnie, i dla męża podwójną porcję arszeniku.
Ona: Oj...
Ja: Co oj??!!?? To ja tu jestem od wzdychania i robienia oj!!!
Ona: Głowkę widać! Pan odłoży telefon, bo żona rodzi.
Ja: Ale chwileczkę...Ja znieczulenie poproszę! Auuu!!!
I za 5-7 minut na piersi leżał mój okazały synek 4600g i 60 cm.
Naprawdę bardzo mnie podbudował ten wątek i usmiałam sie do łez. Pozdrawiam wszystkie Mamuśki
a tu link : https://www.babyboom.pl/forum/ciaza-porod-polog-f14/porod-na-wesolo-7030/
catherinka
Marzec'06 i Lipiec'09
Świetna historia! I tak to właśnie wygląda przeważnie - nadchodzi kryzys i nagle za chwilę jest już mała istotka. Ja też dostałam oksytocynę, bo skurcze zanikły. I już nie miałam siły, już odpływałam, nawet tlen dostałam, i nagle położna do męża: "niech pan patrzy, główkę widać!", mąż do mnie: "widać, widać!", no i wtedy niewiadomo skąd nadeszły mega siły i za parę minut Filip już leżał na moim brzuszku :-)
Ja tak się wieszałam na szyi męża, że potem mówił, że już nie mógł, myślał, że mu oderwę głowę z karku potem przez dwa dni czuł ból A ja przez dwa dni z kolei miałam zachrypnięte gardło, ależ się darłam Ale i jak to pomagało! :-)
I tak przy okazji porodów: jakie jest Wasze zdanie, ja uważam, że facet POWINIEN być tam razem z żoną/partnerką. Przy Filipie nie zmuszałam męża, sam chciał i bardzo jestem mu za to wdzięczna. Choćby uścick ręki - to tak bardzo pomaga...
Ja tak się wieszałam na szyi męża, że potem mówił, że już nie mógł, myślał, że mu oderwę głowę z karku potem przez dwa dni czuł ból A ja przez dwa dni z kolei miałam zachrypnięte gardło, ależ się darłam Ale i jak to pomagało! :-)
I tak przy okazji porodów: jakie jest Wasze zdanie, ja uważam, że facet POWINIEN być tam razem z żoną/partnerką. Przy Filipie nie zmuszałam męża, sam chciał i bardzo jestem mu za to wdzięczna. Choćby uścick ręki - to tak bardzo pomaga...
matylda1405
Lipcowe mamy'09
Moj juz sie sam zadeklarowal, ze musi byc... ale czy da rade to sie okaze Jestem natomiast przeciwniczka zmuszania do uczestniczenia przy porodzie mezczyzn, ktorzy za nic na swiecie nie chca byc. Chociaz w glebi serca to uwazam, ze powinni uczestniczyc - w koncu przy poczeciu tez brali udzial
robaczek_25
mama dwóch syneczków:)
ja bym bardzo chciała żeby mój mąż był ze mną ale on nie chce:---(
reklama
Przypomniała mi się jedna chwilka z mojego porodu - zarówno ja jak i tatuś dziecka mielismy raptem po niespełna 20 lat i w trakcie porodu lekarz zapytał mojego ówczesnego męża:
- planowane?
Na co on:
- nie planowane, ale CHCIANE!
Pięknie odpowiedział prawda? ... i tak mi się teraz przypomniało
- planowane?
Na co on:
- nie planowane, ale CHCIANE!
Pięknie odpowiedział prawda? ... i tak mi się teraz przypomniało
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 6
- Wyświetleń
- 367
- Odpowiedzi
- 25
- Wyświetleń
- 1 tys
- Odpowiedzi
- 7
- Wyświetleń
- 1 tys
Podziel się: