reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nacinanie krocza-opinie, relacje i pielegnacja

Mi przeciwnie, kazali klęczeć na partych. Tylko jak to zrobić, jak do wyjścia główki to trzeba zrobić szpagat??? Ja uciekłam na łóżko bo rozłożyć nóg w tej niby naturalnej pozycji nie mogłam za nic. :no:

Widać są też kobiety dla których rodzenie na łóżku jest najwygodniejsze. To tak jak ze spaniem. Jednemu wygodnie tak, drugiemu inaczej. Tylko dlaczego niemalże każdej kobiecie KAŻE SIĘ rodzić na łóżku bez względu na jej potrzeby?

Osobiście rodziłam na czworaka :-p i uniknęłam nacięcia, a był to mój pierwszy poród.
 
reklama
Rybcia, napisz proszę coś więcej... Czy przygotowywałaś się do porodu? Sama czy z położną? W szkole rodzenia? Jakie duże było dziecko? Czy robiłaś masaże krocza? Czy miałaś przy porodzie pomoc zaprzyjaźnionej położnej? Rodziłaś w szpitalu? W Polsce?

Wiem, pytań dużo, ale jak widzisz nacinanie budzi wiele emocji, a tych "nienaciętych" mało... Będę wdzięczna jeśli znajdziesz czas i chęci na obszerniejszą wypowiedź.:-)
 
Do porodu przygotowywałam się tylko pod względem psychicznym, żadnych masaży, żadnych ćwiczeń rozciągających ;-)Nie uczęszczałam również do żadnej szkoły rodzenia. Moja córka ważyła 3280 a to dość całkiem sporo jak na mnie, gdyż sama mam zaledwie 158 cm i ważę z 44 kg. Rodziłam w szpitalu w Polsce. Podczas porodu miałam pomoc położnej kuzynki, która pracowała na oddziale. Kuzynkę spotkałam zupełnie przypadkowo i nawet nie wiedziałam, że pracuje w takowym zawodzie. Dalsza rodzina i jakiś czas urwał się naturalnie kontakt, spotkałyśmy się po kilku latach niewidzenia na porodówce :-D Z 3 godziny przed porodem masowała mi krocze. Może z dwa razy. Pierwsze parte poczułam kucając. Sama "faza wyjścia" dzidzi odbyła się na czworaka. Do tego kuzynka zastosowała ochronę krocza ale na czym to dokładnie polegało to ciężko mi było dojrzeć ;-) Generalnie na tym oddziale takie porody stają się normą i coraz więcej kobiet rodzi w ten sposób. Obsługują klientelę dość młode położne, które chłonął to co najlepsze z zachodnich praktyk i nie boją się tego wprowadzać w życie. Wiem tylko tyle, że dzięki zastosowaniu ochrony krocza unikają poważnych pęknięć. No ale jak mówiła kuzynka, są przypadki kiedy cięcie jest nieuniknione ale starają się oszczędzać kobietę.
 
Rybcia, dziękuję bardzo za odpowiedź!

Z tego co się orientuję (przeczytałam kilka dobrych książek o porodzie naturalnym) ochrona krocza polega na tym, że

1) gdy położna widzi, że główka się pojawia mówi aby nie przeć i
2) sama ewt. "hamuje" główkę ręką, by ta wydostawała się po-wo-lut-ku przez wejście do pochwy

Zasadą nadrzędną dla położnych, które chcą chronić krocze jest podobno zasada "ręce przecz od krocza dopóki nie wyjdzie główka".

Dziewczyny, jeśli jeszcze którejś udało się uniknąć nacięcia napiszcie proszę co, waszym zdaniem, miało na to zaniechanie nacięcia wpływ.
 
Kasuję pytanie, bo doczytałam, że u Kasi_z (którą dopytywałam) były starania ale jednak małego nacięcia nie dąło się uniknąć.
 
Ostatnia edycja:
Hemoroidy objawiają się bólem, swędzeniem, zaczerwienieniem. Można wyczuć lekkie guzki. W kale może znajdowac się krew. Należy wtedy niezwłocznie iść do lekarza. Ja miałam i przyznam, że nic przyjemnego. Nic nie pomagało. Dopiero Anurex mi pomógl i w tej chwili minęła mi ta niezbyt przyjemna dolegliwość.
Pozdrawiam
 
moze ja dodam swoje trzy grosze.....trzy porody - zadnych naciec, nigdy i zadnych pekniec, szwow, ran itd. (nie liczac malego "otarcia" na kroczu przy pierwszym porodzie ktore nie wymagalo szycia ani nie wywolywalo dyskomfortu) pierwsze dziecko mowiac nieladnie ale niestety doslownie bo mowimy o calkiem ostatniej juz fazie porodu - wypychalam w pozycji na kleczkach, drugie w pozycji pol siedzacej podparta poduchami, a trzecie po wyprobowaniu tysiecy mozliwych pozycji skonczylam lezac na podlodze na boku z jedna noga oparta o ramie meza....no coz, niezbyt to romantyczne ale jakos taka mialam porzebe :) ....Trzeci porod byl zreszta moim najdluzszym, najbardziej stresowym z pewnymi komplikacjami wiec bylam juz ekstremalnie zmeczona resztkami sil kontrolujaca swoje cialo. Ciezko mi bylo rowniez sie skoncetrowac na pozycjach, skurczach...Pomimo ze urodzialam trojke dzieci podobnych do siebie wagowo i wielkosciowo oraz moja budowa i gabaryty niewiele sie zmienialy kazdy porod byl absolutnie odmienny, moje zachowanie i moje potrzeby w trakcie byly takze calkowiecie rozne. Stad tez rozne pozycje przy rodzeniu - ale przy wszystkich trzech udalo sie uniknac jakichkolwiek interwencji, pekniec i naciec.
 
Ostatnia edycja:
jeśli o mnie chodzi za pierwszym razem nie uniknęłam nacięcia. Za druim razem się udało. Myślę że to dzięki lepszym umiejętnościom lekarki i jej "dobrej woli". Kazała mi nie przeć za mocno i zbyt szybko tak żeby główka przechodziła w miarę powoli. Widać było że się starała żeby uniknąć tego nacięcia i się udało. Pękłam minimalnie, dlatego po porodzie nie odczuwałam tam żadnego dyskomfortu. Co innego za pierwszym razem .
 
reklama
Kropecka, Pawimi... Więc to się jednak może udać przy odrobinie uwagi i zaangażowania. Pewnie także współpraca z naszej strony potrzebna. Dobrze, gdy jest z kim współpracować:-)
 
Do góry