Inżynier umarł i poszedł do piekła. Szybko zaczął mu przeszkadzać niski poziom życia w piekle i zaczął projektować oraz budować usprawnienia. Po jakimś czasie mieli klimatyzację, spłukiwane toalety i ruchome schody, a inżynier stał się bardzo popularnym facetem. Pewnego dnia Bóg dzwoni do Szatana i pyta drwiąco:
- No i jak tam u was na dole?
- Zajebiście, mamy klimę, spłukiwane kibelki, ruchome schody i nikt nie
wie, z czym inżynier jeszcze wyskoczy...
- Co?!? Macie inżyniera?!? To pomyłka, nigdy nie powinien trafić na dół, wyślijcie go natychmiast do nas.
- Zapomnij. Podoba mi się inżynier w załodze. Zatrzymuję go.
- Wysyłaj go na górę albo Cię pozwę!!
Na co Szatan tylko zaśmiał się szyderczo:
- Taa, jasne. Ciekawe, skąd weźmiesz prawników...
lekarzy, znachorów... wreszcie trafił do wróżki. Wróżka poradziła mu, aby
udał się do lasu i znalazł duży kamień, a pod nim krasnoludka. Facet
musiał
zadać mu takie pytanie, na które odpowiedź brzmieć będzie "nie". Gość
poszedł do lasu, znalazł krasnoludka i zastanawia się, jakie mu tu zadać
pytanie. Wreszcie pyta:
- Krasnoludku... wyjdziesz za mnie?
Krasnal zdziwiony odpowiada:
- Nie!
Facet wraca do domku. Mierzy, patrzy, a tu 40 cm!!! No ale tak sobie
myśli,
że to jeszcze trochę za dużo. Wraca do krasnala i pyta jeszcze raz:
- Krasnoludku, wyjdziesz za mnie?
- Nie! - odpowiada już trochę zniecierpliwiony krasnoludek.
Po powrocie do domu facet stwierdza, że teraz ma już tylko 30 cm. Tak
sobie
myśli, że jak będzie miał 20 cm to już będzie idealnie! Wraca do lasu i
jeszcze raz pyta:
- Krasnoludku... wyjdziesz za mnie?
A wnerwiony krasnoludek wrzeszczy:
- Nie, nie i jeszcze raz nie!!!
Mam panocku, mam - łotpowiado gazda - ino juszz zimnawy
Poszedł raz pewien prezes do lekarza na badania. Lekarz go prosi o ściągnięcie spodni, bo chce mu zajrzeć między pośladki. Prezes ściąga portki, nachyla się, lekarz zagląda i ze zdziwieniem mówi:
- Panie Prezesie! Ależ Pan nie ma odbytu!
- Cóż poradzić ... zalizali!
- Baco, macie jakiś pokój do wynajęcia?
- Mom.
- Za ile?
- Dwiście.
- Baco! Za tyle? To bardzo drogo!
- Panocku ale tu jest piknie.
- No dobra baco, ale musi tu być spokój i żadnych dzieci.
- Tu nimo żadnych dzieci.
Turysta idzie spać. Rano o godz. 5 - rumor, wrzask, z poddasza wypada czereda dzieci. Wrzeszczą, wywracają meble. Turysta zwleka się z wyra i zaspanym głosem mówi do bacy:
- Baco, tu nie miało być żadnych dzieci!
- Dzieci? To są sk_rwysyny nie dzieci!
Noc poslubna, pani mloda w lozeczku, sliczna, pachnaca, podniecona, atmosfera....
A pan mlody kreci sie przy oknie, wygladajac co chwila przez firanke za okno.
Pani mloda: - Kochanie, czy cos nie tak?
Pan mlody na to: - Uhmm... koledzy mowili, ze to bedzie taka piekna noc, a tu chmury, ksiezyca nie widac, no i ciagle pada i pada...
- Kurczę no bardzo dobre! A jaki to był tytuł?
- "Daj się cykać w pupę aż zakrwawią Ci hemoroidy"
- O kurde a to niefortunny tytuł, a może zagraj coś innego?
- Jasne - i zaczął grać tym razem jakiś rzewny kawałek.
- Nie no super, jeszcze lepiej, a jaki to tytuł?
- "Otwórz buzię głęboko i połknij wszystko kiedy skończę"
- Eee...ok., słuchaj zatrudnię Cię, ale nie wspominaj tytułu swoich piosenek. No i zatrudnił gościa, facet naparzał na pianinie przez pół nocy, tłumy szalały, a on poszedł do WC. Wyszedłszy z niej siada do fortepianu gdzie zaczepia go facet:
- "Masz rozpięty rozporek i dynda Ci penis"
- O ku**a, moja pierwsza piosenka na życzenie!
- Gdzie ten łobuz, który 2 lata temu sprzedał mi tego chomika?!?
Zbliżają się święta. Do drzwi puka Cyganka. Otwiera facet.
- Kup pan dziecko. Niedrogo, tylko 100 zl.
- Nie ma mowy, nie potrzebuje.
- Bardzo pana proszę, tylko 80 zl.
- Nie chce.
- Ale to okazja 70 zl.
- No ... dobra. Dawaj pani to dziecko.
Mija rok. Znowu przed świętami Cyganka puka do drzwi. otwiera facet.
- Panie kup pan dziecko. Tanio, tylko 80 zl.
- Nie potrzebuje. nie chce. Niech pani sobie idzie.
- Ale panie, tanio, tylko 60 zl.
- Nie chce, powiedziałem juz, ze nie jest mi potrzebne.
- Ale niech się pan zastanowi, tylko 40 zl.
- Niech będzie. Niech pani da to dziecko.
Mija rok. Do drzwi dzwoni cyganka.
- Panie, kup pan dziecko.
- Niech mi pani nie zawraca głowy.
- Ale to okazja, tylko 40 zl.
- Nie chce, niech mnie pani zostawi w spokoju.
- Ale bardzo tanio, tylko 20 zl.
- Nic z tego w tym roku mnie pani nie namówi, mamy karpia.
-Czy nie podobają się Towarzyszowi przemówienia?
-Ależ skąd, są fascynujące!
-To może Towarzysz się nudzi?
-Nie, nie! To bardzo ciekawe o czym mówicie!
-No to co Towarzysz kar z tymi pięściami kombinuje!?
-A to... Tak się po prostu zastanawiam, jak się żółwie bzykają.
- No i jak tam u was na dole?
- Zajebiście, mamy klimę, spłukiwane kibelki, ruchome schody i nikt nie
wie, z czym inżynier jeszcze wyskoczy...
- Co?!? Macie inżyniera?!? To pomyłka, nigdy nie powinien trafić na dół, wyślijcie go natychmiast do nas.
- Zapomnij. Podoba mi się inżynier w załodze. Zatrzymuję go.
- Wysyłaj go na górę albo Cię pozwę!!
Na co Szatan tylko zaśmiał się szyderczo:
- Taa, jasne. Ciekawe, skąd weźmiesz prawników...
---------OooO---------
Facet miał problem, bo jego "ptaszek" miał pół metra długości. Chodził dolekarzy, znachorów... wreszcie trafił do wróżki. Wróżka poradziła mu, aby
udał się do lasu i znalazł duży kamień, a pod nim krasnoludka. Facet
musiał
zadać mu takie pytanie, na które odpowiedź brzmieć będzie "nie". Gość
poszedł do lasu, znalazł krasnoludka i zastanawia się, jakie mu tu zadać
pytanie. Wreszcie pyta:
- Krasnoludku... wyjdziesz za mnie?
Krasnal zdziwiony odpowiada:
- Nie!
Facet wraca do domku. Mierzy, patrzy, a tu 40 cm!!! No ale tak sobie
myśli,
że to jeszcze trochę za dużo. Wraca do krasnala i pyta jeszcze raz:
- Krasnoludku, wyjdziesz za mnie?
- Nie! - odpowiada już trochę zniecierpliwiony krasnoludek.
Po powrocie do domu facet stwierdza, że teraz ma już tylko 30 cm. Tak
sobie
myśli, że jak będzie miał 20 cm to już będzie idealnie! Wraca do lasu i
jeszcze raz pyta:
- Krasnoludku... wyjdziesz za mnie?
A wnerwiony krasnoludek wrzeszczy:
- Nie, nie i jeszcze raz nie!!!
---------OooO---------
Gazdo! - pyta tuysta - Macie wrzątek?Mam panocku, mam - łotpowiado gazda - ino juszz zimnawy
Poszedł raz pewien prezes do lekarza na badania. Lekarz go prosi o ściągnięcie spodni, bo chce mu zajrzeć między pośladki. Prezes ściąga portki, nachyla się, lekarz zagląda i ze zdziwieniem mówi:
- Panie Prezesie! Ależ Pan nie ma odbytu!
- Cóż poradzić ... zalizali!
---------OooO---------
Przychodzi turysta do bacy i pyta:- Baco, macie jakiś pokój do wynajęcia?
- Mom.
- Za ile?
- Dwiście.
- Baco! Za tyle? To bardzo drogo!
- Panocku ale tu jest piknie.
- No dobra baco, ale musi tu być spokój i żadnych dzieci.
- Tu nimo żadnych dzieci.
Turysta idzie spać. Rano o godz. 5 - rumor, wrzask, z poddasza wypada czereda dzieci. Wrzeszczą, wywracają meble. Turysta zwleka się z wyra i zaspanym głosem mówi do bacy:
- Baco, tu nie miało być żadnych dzieci!
- Dzieci? To są sk_rwysyny nie dzieci!
---------OooO---------
Noc poslubna, pani mloda w lozeczku, sliczna, pachnaca, podniecona, atmosfera....
A pan mlody kreci sie przy oknie, wygladajac co chwila przez firanke za okno.
Pani mloda: - Kochanie, czy cos nie tak?
Pan mlody na to: - Uhmm... koledzy mowili, ze to bedzie taka piekna noc, a tu chmury, ksiezyca nie widac, no i ciagle pada i pada...
---------OooO---------
W pewnym klubie zaistniało zapotrzebowanie na pianistę. Zgłasza się chętny facet do managera, a ten prosi go o próbkę swoich możliwości. Facet siadł do fortepianu i zaczął naparzać na klawiszach jakieś żwawe rytmy. Managerowi bardzo się spodobało i mówi do pianisty: - Kurczę no bardzo dobre! A jaki to był tytuł?
- "Daj się cykać w pupę aż zakrwawią Ci hemoroidy"
- O kurde a to niefortunny tytuł, a może zagraj coś innego?
- Jasne - i zaczął grać tym razem jakiś rzewny kawałek.
- Nie no super, jeszcze lepiej, a jaki to tytuł?
- "Otwórz buzię głęboko i połknij wszystko kiedy skończę"
- Eee...ok., słuchaj zatrudnię Cię, ale nie wspominaj tytułu swoich piosenek. No i zatrudnił gościa, facet naparzał na pianinie przez pół nocy, tłumy szalały, a on poszedł do WC. Wyszedłszy z niej siada do fortepianu gdzie zaczepia go facet:
- "Masz rozpięty rozporek i dynda Ci penis"
- O ku**a, moja pierwsza piosenka na życzenie!
---------OooO---------
Przychodzi facet do sklepu zoologicznego. Przyprowadza ze sobą niedźwiedzia brunatnego na łańcuchu i pyta:- Gdzie ten łobuz, który 2 lata temu sprzedał mi tego chomika?!?
Zbliżają się święta. Do drzwi puka Cyganka. Otwiera facet.
- Kup pan dziecko. Niedrogo, tylko 100 zl.
- Nie ma mowy, nie potrzebuje.
- Bardzo pana proszę, tylko 80 zl.
- Nie chce.
- Ale to okazja 70 zl.
- No ... dobra. Dawaj pani to dziecko.
Mija rok. Znowu przed świętami Cyganka puka do drzwi. otwiera facet.
- Panie kup pan dziecko. Tanio, tylko 80 zl.
- Nie potrzebuje. nie chce. Niech pani sobie idzie.
- Ale panie, tanio, tylko 60 zl.
- Nie chce, powiedziałem juz, ze nie jest mi potrzebne.
- Ale niech się pan zastanowi, tylko 40 zl.
- Niech będzie. Niech pani da to dziecko.
Mija rok. Do drzwi dzwoni cyganka.
- Panie, kup pan dziecko.
- Niech mi pani nie zawraca głowy.
- Ale to okazja, tylko 40 zl.
- Nie chce, niech mnie pani zostawi w spokoju.
- Ale bardzo tanio, tylko 20 zl.
- Nic z tego w tym roku mnie pani nie namówi, mamy karpia.
---------OooO---------
Czasy komunistyczne, trwa posiedzenie partii, przemówienia jedno za drugim, wszędzie powaga, ideologia, wszyscy zasłuchani. Tylko jeden facet siedzi i przykłada pięść do pięści. Przykłada i przykłada, z różnych stron próbuje... W końcu jeden z mówców się zirytował. Przerywa wykład i pyta gościa: -Czy nie podobają się Towarzyszowi przemówienia?
-Ależ skąd, są fascynujące!
-To może Towarzysz się nudzi?
-Nie, nie! To bardzo ciekawe o czym mówicie!
-No to co Towarzysz kar z tymi pięściami kombinuje!?
-A to... Tak się po prostu zastanawiam, jak się żółwie bzykają.