Elżbietka
mother of two sons&angel
ciekawy temat.
moje rozumne i pojętne dziecko niajk nei może zrozumieć zwrotu "nie wolno". na upartego pakuje sie tam, gdzie ewidentnie mu nie wolno i milion raz słyszał że nie wolno, np wchodizć na parapet, pchać łąpy do kopmutera, wchodzić na biurko. dziesiątki razy dzienni zabieram go z tych miejsc, a on dalej tam lezie.
obrażać się też potrafi, szczególnie wtedy kiedy okazuje sie ze ja jestem bardziej wytrwałą niż on uparty. na podłogę sie raczej nie rzuca, ale jak się wścieknie, to idąc wypina do przodu tułów tak dziwnie.
jak czegoś chce, to ma to dostac natychmiast, bo inaczej jest wrzask i pisk.
bić nas w sumie nie bije, sporadycznie i w zabawie, chociaz nie ukrywam ze siłe to on ma w tych swoich łapkach.
ciąga mnie za włosy, ojcu skubie włosy na nogach
pcha dzieci na placu zabaw. jak jakies wejdzie mu w parade, to jest walka, nie ważne czy dziecko ma rok czy 10 lat. spycha z huśtawki, zjeżdzalni, wygania z piaskownicy
za ręke nie da sie z nim chodzić. jak jest koneicznosc, to wygląda to tak, ze ja go trzymam za rękę i ciągnę go, bo on wtedy nogami nie przebiera.
kłócić się potrafi głośno i długo.
jest zazdrosny jak wezmę jakies dziecko na ręce albo jak sie z meżem przytulamy.
uwielbia grzbać sie w torbach i torebkach. zwłąszcza w cudzych
ale anjgorsze dla mnei jest to, żę ucieka mi z placu zabaw. no wiem, inne dzieci biegają po placu, bawią się. a mój bawi sie tylko tyle, żeby zmylić moją czujności i pędzi do bramki, otwiera i wieje nie oglądając się. ost praktykowałam ze po ucieczce wsadzam go do wózka i wychodizmy z placu. no ale jak on ucieka 2 min po wejciu na plac?? ost o mało nie wpadł pod samochód przy takiej ucieczce. auto zatrzymało sie 20 cm przed Filem. tak wiec nasz pobyt na placu zabaw polega nie bieganiu od bramki do bramki - kto pierwszy dobiegnie.
moje rozumne i pojętne dziecko niajk nei może zrozumieć zwrotu "nie wolno". na upartego pakuje sie tam, gdzie ewidentnie mu nie wolno i milion raz słyszał że nie wolno, np wchodizć na parapet, pchać łąpy do kopmutera, wchodzić na biurko. dziesiątki razy dzienni zabieram go z tych miejsc, a on dalej tam lezie.
obrażać się też potrafi, szczególnie wtedy kiedy okazuje sie ze ja jestem bardziej wytrwałą niż on uparty. na podłogę sie raczej nie rzuca, ale jak się wścieknie, to idąc wypina do przodu tułów tak dziwnie.
jak czegoś chce, to ma to dostac natychmiast, bo inaczej jest wrzask i pisk.
bić nas w sumie nie bije, sporadycznie i w zabawie, chociaz nie ukrywam ze siłe to on ma w tych swoich łapkach.
ciąga mnie za włosy, ojcu skubie włosy na nogach
pcha dzieci na placu zabaw. jak jakies wejdzie mu w parade, to jest walka, nie ważne czy dziecko ma rok czy 10 lat. spycha z huśtawki, zjeżdzalni, wygania z piaskownicy
za ręke nie da sie z nim chodzić. jak jest koneicznosc, to wygląda to tak, ze ja go trzymam za rękę i ciągnę go, bo on wtedy nogami nie przebiera.
kłócić się potrafi głośno i długo.
jest zazdrosny jak wezmę jakies dziecko na ręce albo jak sie z meżem przytulamy.
uwielbia grzbać sie w torbach i torebkach. zwłąszcza w cudzych
ale anjgorsze dla mnei jest to, żę ucieka mi z placu zabaw. no wiem, inne dzieci biegają po placu, bawią się. a mój bawi sie tylko tyle, żeby zmylić moją czujności i pędzi do bramki, otwiera i wieje nie oglądając się. ost praktykowałam ze po ucieczce wsadzam go do wózka i wychodizmy z placu. no ale jak on ucieka 2 min po wejciu na plac?? ost o mało nie wpadł pod samochód przy takiej ucieczce. auto zatrzymało sie 20 cm przed Filem. tak wiec nasz pobyt na placu zabaw polega nie bieganiu od bramki do bramki - kto pierwszy dobiegnie.
Ostatnia edycja: