Kasiulka bardzo dobre i pomocne rady, nie ma jak fachowa pomoc
A teraz do rzeczy. Już mi przeszło, wyluzowałam, jeszcze troszkę brzuszek boli, ale jest ok.
Dlaczego Emilka krzyczała przy śniadaniu? Co chciała osiągnąc?
Emilka krzyczała przy 'naszym" śniadaniu, swoje zjadła dużo wcześniej. Chciała z nami siedzieć, siedziała, chciała jeść, jadła, a nagle pierdyknęło jej coś i koniec. Coś w stylu: nic nie słyszę, nic nie widzę, będą sobie tu krzyczeć, nawet nie próbujcie mnie dotknąć.
Do kąta poszła, musiałam odsadzać kilka razy, ale raczej pomogło.
Nie do końca zrozumiała o co chodzi? Albo to my jej nie zrozumieliśmy. Nagły napad szału, bez wyraźnej przyczyny.
Przy kładzeniu spać mówię tak jak Tu, że jestem obok, kocham, ale musi sama zasypiać, jest już duża, mamusia musi odpocząć/zrobić obiad, jestem zmęczona, etc.
Darcie przed popołudniową drzemką - kucnęłam przy łóżku, zaczęłam głaskać, pomasowałam ten brzuszek , po czym powiedziałam, to co zawsze i nie pomogło.
Wolałam wyjść niż zezłościć się na nią jeszcze bardziej.
Próbuję ją zrozumieć, staram się dużo rozmawiać, o wszystkim, o emocjach też. Sama nie wiem, co jeszcze powinnam zrobić, chyba zignorować, bo czasem szkoda moich nerwów.
Nasze dzieci są po prostu bardzo inteligentne, nie łatwo odpuszczą gdy widzą, że mogą mieć lepiej, że jest inne wyjście, jakiś hak na rodzica. Tak było dzisiaj. Wczoraj owinęła nas wokół palca i myślała, że dziś jej się to uda, ale niestety.... tym razem nie podziałało. Mama się nie dała, trzeba było spróbować wszystkich dostępnych środków. Tylko czemu mama nie może logicznie tego wszystkiego pojąć, tylko zaraz włączają się emocje? A może jestem złą mamą? Bo wymagam od mojego dziecka, czasem mam wrażenie że tak właśnie myśli moja mała Emi, bo z innymi przychodzi jej łatwiej. I tylko tatusia słucha zazwyczaj bez zająknięcia, a mamusię może uda się złamać. I wiecznie nagina. Z drugiej strony potrafi powiedzieć jak bardzo kocha i przytulić jak nikogo innego. Czasem wcale tego nie rozumiem.
Twoje sam na sam ze sobą to świetny pomysł, niestety prawie nieosiągalny. Moje pół dnia dla siebie, to ten czas kiedy jestem w pracy
A teraz do rzeczy. Już mi przeszło, wyluzowałam, jeszcze troszkę brzuszek boli, ale jest ok.
Dlaczego Emilka krzyczała przy śniadaniu? Co chciała osiągnąc?
Emilka krzyczała przy 'naszym" śniadaniu, swoje zjadła dużo wcześniej. Chciała z nami siedzieć, siedziała, chciała jeść, jadła, a nagle pierdyknęło jej coś i koniec. Coś w stylu: nic nie słyszę, nic nie widzę, będą sobie tu krzyczeć, nawet nie próbujcie mnie dotknąć.
Do kąta poszła, musiałam odsadzać kilka razy, ale raczej pomogło.
Nie do końca zrozumiała o co chodzi? Albo to my jej nie zrozumieliśmy. Nagły napad szału, bez wyraźnej przyczyny.
Przy kładzeniu spać mówię tak jak Tu, że jestem obok, kocham, ale musi sama zasypiać, jest już duża, mamusia musi odpocząć/zrobić obiad, jestem zmęczona, etc.
Darcie przed popołudniową drzemką - kucnęłam przy łóżku, zaczęłam głaskać, pomasowałam ten brzuszek , po czym powiedziałam, to co zawsze i nie pomogło.
Wolałam wyjść niż zezłościć się na nią jeszcze bardziej.
Próbuję ją zrozumieć, staram się dużo rozmawiać, o wszystkim, o emocjach też. Sama nie wiem, co jeszcze powinnam zrobić, chyba zignorować, bo czasem szkoda moich nerwów.
Nasze dzieci są po prostu bardzo inteligentne, nie łatwo odpuszczą gdy widzą, że mogą mieć lepiej, że jest inne wyjście, jakiś hak na rodzica. Tak było dzisiaj. Wczoraj owinęła nas wokół palca i myślała, że dziś jej się to uda, ale niestety.... tym razem nie podziałało. Mama się nie dała, trzeba było spróbować wszystkich dostępnych środków. Tylko czemu mama nie może logicznie tego wszystkiego pojąć, tylko zaraz włączają się emocje? A może jestem złą mamą? Bo wymagam od mojego dziecka, czasem mam wrażenie że tak właśnie myśli moja mała Emi, bo z innymi przychodzi jej łatwiej. I tylko tatusia słucha zazwyczaj bez zająknięcia, a mamusię może uda się złamać. I wiecznie nagina. Z drugiej strony potrafi powiedzieć jak bardzo kocha i przytulić jak nikogo innego. Czasem wcale tego nie rozumiem.
Twoje sam na sam ze sobą to świetny pomysł, niestety prawie nieosiągalny. Moje pół dnia dla siebie, to ten czas kiedy jestem w pracy