Co tu takie pustki?
Moje dziecko dziś było tak potwornie nie do zniesienia i tak marudne, że myślałam że wyjdę z siebie i stanę obok w niektórych momentach. Cały dzień wisiała na mnie, chciała się bawić, jak tylko odeszłam na krok był wielki płacz. Przez to w domu mam taki bajzel, że szkoda gadać, jutro czekają mnie porządki. Maruda na szczęście poszła spać. Wydaje mi się, że to ząbki, bo dziąsła ma czerwone i napuchnięte. Kurcze teraz to jej hurtowo idą te zębiska, ale niech wyrastają jak najszybciej co by spokój z ząbkowaniem był.
No i dziś się dowiedziałam, że moja przyjaciółka z podstawówki urodziła córę :-). W przyszłym tygodniu idę ją odwiedzić jak dojdzie do siebie :-).
Co do męża to od niedzieli złego słowa na niego powiedzieć nie mogę. ba, nawet spełnia moje wszystkie życzenia. Chyba ostatnia kłótnia dała mu do myślenia. Wczoraj dostał jeszcze opierdziel od swojej starszej siostry, że ma być dobrym mężem i ojcem, a nie odwalać jakieś numery. A nie wiem czemu siostry się boi jak ognia

.
Wczoraj w ogóle miałam śmiechu co nie miara. Po wizycie u ginekologa poszłam kupić Julce prezent pod choinkę. Nic fajnego nie znalazłam i kupiłam jej sorter do klocków - żółwia z Fisher Price. Oczywiście nie wytrzymałam i dałam jej go już wczoraj, ale czeka nas dłuuuuga droga zanim Julka zajarzy o co chodzi we wrzucaniu klocków w odpowiednie otwory. Za to miała świetną zabawę - ze skorupy żółwia robiła sobie coś a'la maskę, podglądała nas przez otwory do wrzucania klocków i śmiała się jak szalona

. Zdjęcie z tej jakże edukacyjnej zabawy poniżej
