Witam po ciężkiej nocy,
Asia na szczęście już w nocy nie wymiotowała, ale wczoraj wieczorem to ją przeciągnęło. Nawet po wodzie przegotowanej chlustała. Za to prawie całą noc przy piersi była i tylko patrzyłam czy nie chluśnie mi na pościel , ale na szczęście utrzymała. Daniel mój też już rzygał i ma sraczkę, więc tylko ja zostałam na placu boju. Chłopaki właśnie pojechali na jakiś pomiar, a potem po resztę zakupów, Asia śpi, odsypia, bo w nocy mało spałyśmy. Ona to jeszcze, ale ja może ze dwie godziny.
A dziś kupa roboty.
Na-tuska rzeczywiście można się zdołować, jak bliska rodzina olewa dziecko, które powinno dla nich też być ważne. Mnie to wkurza głównie moja ciotka tj. siostra mojej mamy. Ona nie wie, powie mi w piątek. Normalnie angielska królowa zasrana…. Przepraszam.. Nosi mnie na takie fochy. Przecież to roczek Asi i dla niej powinni wszystko rzucić i być, a nie stwarzać problemy. Rozumiem jak ktoś jest chory albo pracuje, tak jak mój ojciec.
Nie żartuj, że Twoje dzieciaki chodzą w ubraniach 3-6???
Może sytuacja w pracy u Twojej mamy przez dwa tygodnie się unormuje. A Twój mąż nie zostanie z Filipem? Nie jest już na zwolnieniu?
Magda przeczytałam Twoją opowieść i nie wiem, co powiedzieć. Chyba bym usiadła i się poryczała na Twoim miejscu. Nie dość, że budzisz dzieciaki bladym świtem, rozwalasz sobie i im cały dzień, nastoisz się w kolejkach, to jeszcze nic nie załatwisz??? Może trzeba narobić szumu w pracy, żeby nie płacili za tą usługę, bo usługi nie było???!!!! Przecież to chore!!!! Nosi mnie na samą myśl.
Twoje poczucie humoru – genialne
Ramari bardzo mi przykro. Mi teściowa zmarła jak byłam w piątym miesiącu ciąży z Kacprem. Nieodżałowana strata. Do tej pory odczuwam jej brak, bo to była świetna kobieta. Ale ja wierzę, że ona czuwa nad moimi dziećmi i nie pozwala, żeby stała im się większa krzywda. I wierzę, że to dzięki niej mam Kacpra przy sobie, że wyszedł z sepsy, bo nad nim czuwa.
Liza dobrze, że Hania lepiej się już czuje. Oby tak dalej.
Dominika u nas to jelitówka na pewno. Dziś Asia tylko śmierdzące kupy wali, na szczęście już nie wymiotuje. Bałam się, że się dzieciak odwodni, ale ona uparta, co zwymiotowała, to od razu do butli z piciem. Jak nigdy piła wodę z butelki, nic jej nie przeszkadzało.
Nie wiem, czy do jutra zdążymy się wykurować. Zaprosiłam wszystkich na 15-tą.
Ostatnio uświadomiłam sobie, że urodziny Asi przypadają na Dzień Dziecka Utraconego. I znowu naszły mnie refleksje, że trzeba dziękować Temu na górze, że dzieciaki są i są zdrowe (bo te choroby, to nie choroby tak naprawdę), dobrze się rozwijają, śmieją, chodzą i dają nam w kość.
Z tą refleksją Was zostawiam i uciekam dalej sprzątać.
Miłego dnia mamusie.