Swoją drogą te gadanie o porodzie. To dla mnie jakaś porażka. Przecież KAŻDY poród jest inny.
To że Halina rodziła dobę, nie znaczy że ja też będę rodzic dobę. To że Halina pękła, nie znaczy że ja pęknę. Fajnie jest wiedzieć, że można mieć w pewnym sensie wybór czy w momencie ryzyka pęknięcia chce być nacięta czy wolę pęknąć (są przecież różne teorie, że lepiej pęknąć niż być nacięta, ale też jest wiele przypadków że jednak nacięcie wcale nie wiązało się z niczym złym, ba! Jest coraz więcej historii o właśnie pełnej ochronie krocza)
Zresztą nie tylko poród. to się dotyczy też dzieci.
Dziecko X będzie aniołkiem, nie będzie dawać w palnik rodzicom, a dziecko Y będzie totalnym przeciwieństwem. Nie można swojej historii wpajać komuś, że napewno też spotka Cię taki sam los jak mnie.
@balilol życzę ci z całego serca jednak, żebyś przez te kolejne miesiące, które zostały, zdążyła wykreować sobie swój punkt widzenia macierzyństwa, a poród potraktowała jak zadanie, bo w pewnym sensie jest to zadanie, które trzeba wykonać. żebyś nie miała takiego nastawienia jak ktoś ci błędnie wpoił, żebyś była świadoma tych gorszych momentów ale nie utożsamiała tego jako „napewno tak będzie” tylko „może tak być, ale nie musi”.
Przynajmniej wiesz, że w gorszych momentach nie ma co się zwracać o poradę radzenia sobie z danym problemem do osób, które wpoiły ci tak czarna wizję. Zapewne powiedzą że nie ma na to sposobu, innej odpowiedzi bym się nie spodziewała.
Swoją drogą polecam książkę pierwszy rok życia dziecka, o ile lubi się książki i ma się czas żeby trochę w nich posiedzieć