reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Młode mamy-przyszłe i obecne-WĄTEK GŁÓWNY!

Witam!!!:-)
Galarecia Witaj:-) jak fajnie że znowu jesteś;-) długo Cie nie było:tak:

Adilea- ja naszczęście mogę jeść wszystko ,oczywiście w rozsądnych ilościach. uważam na czekoladę, kawę itp. Banany mogę jeść i jem dużo, małemu nic nie jest;-) także z jedzonkiem u nas problemów nie ma na razie:tak:Ty sobie radzisz bo jesteś dzielna babka;-):-p i tak trzymaj!

Black- Masz rację co do facetów , narzekamy na nich , ale beż nich było by ciężko. Mój Grzesiek bardzo mi pomaga, bez niego nie dała bym rady. Mój Ludwiczek też ma apetyt straszny i widać to po nim:-p

mam chore zastoki chyba cąła głowa mnie tak boli że żadne leki nie pomagają:-( leci ze mnie strasznie...:-(

 
reklama
Wiecie co ja myślę, że każde dziecko jest inne i to raczej jakieś osobiste predyspozycje do tych żywieniowych problemów. Mam znajomą która gdy karmiła mogła jeść prawie wszystko oprócz pomidorów i czekolady

pola997
czekolade :szok: ja bym się nie odważyła :-D My póki co brzuszkowych problemów też nie mamy

AdiLea ja po szpitalnym jedzeniu miałam po prostu dość zaleceń położnych :-) No ale smażonych dań nie jem, kwaśnych też nie, mleka i jego przetworów tez nie tykam. Tylko błędem był banan :baffled:

madzik1388 Nie strasz mnie kobito :-D
 
BlackWizard jak moja siostra lezala w szpitalu, to z nia byla na sali klientka ktora dzien po porodzie zjadla cale wiaderko sledzi i litrowe opakowanie sera twarogowego, i dziecku nic nie bylo, to duzo zalezy od brzuszka maluszka
 
ja jestem zdania że nie wolno przesadzać(potem dzieci są alergikami). Też przez pierwsze kilka dni prawie nic nie jadłam, ale potem sobie myślę że dlaczego mam sobie odmawiać przyjemności i powoli wprowadzałam nowe pokarmy. Małemu nic nie jest, nie ma zaparć, kolek ,wysypki itp. Ja jestem zadowolona i on też:-) a od zjedzenia 2- 4 kostek czekolady też mu nic nie jest życ nie umierać;-):-D

 
W każdym bądź razie ja wiem, że bananów wprowadzać nie mogę ;-) Ze mną na sali leżała dziewczyna, która po zjedzeniu jakiegoś wafelka miała z dzidziusiem całą noc nie przespaną, bo strasznie się męczył z powodu brzuszka. Dlatego ja narazie słodyczy nie tykam.
 
Cześć Dziewczyny. Troche dziś się rozpisałyście.
Zimka - Witaj. Jestem troszke młodsza bo mam 20 lat, ale termin równiez mam na koniec kwietnia :tak:
Firanka - No wiem, wiem. Ale to jest tak że przy mnie do Bartka też jest "normalny", a jak tylko wyjde to podobno sajgon... Więc to tak wiesz... Nie fajnie że jest taki fałszywy.
Panistepelek - Nio dzięki, dzięki. Tylko że jak napisałam Firance juz, to wcale nie taki ideany teśc :dry:
Galareciu - To gratuluje zdanego egzaminu :tak: I fajnie że już jestes z Nami! :tak:
BlackWizard - Super że mala ma taki apetyt. Tak to byś musiala sie denerwować że jest niejadkiem, a to chyba najgorsze dla rodzicow.
Czarnuszka88 - Zgadzam się z Tobą. Cieszmy sie że mamy sie do kogo przytulić i na kogo liczyć! Bo nie każda może :-( Ale te samotne Mamusie maja napewno wsparie w rodzinie i nie są "samotne".
Krystynka88 - Jak Ci zazdroszcze! Za miesiac masz termin ;-)
AdiLea - Dzielna Babka z Ciebie :-) Myśle że niedlugo pojawi sie Tatuś dla córeczki :tak:
 
Hej wszystkim,
Jestem tutaj nowa ale od jakiegoś czasu regularnie was podczytuję :) a mamą jak na razie nie jestem (chyba). Ale mam problem. Ostatnią miesiączkę miałam 20 grudnia ale od tamtej pory nic, a to już 38 dzień. Test wyszedł negatywnie, ale czy mógł się mylić? Pozdrawiam bardzo cieplutko i gorąco :) Ucałujcie swoje cudowne pociechy ode mnie ^^
 
Hej ;) podczytuje was tu czasami ale jakos nie pisalam.
Na 1 marca mam termin porodu do tej pory sie wogole nie balam ale im blizej tym bardziej zaczynam panikowac.. wiem ze napewno jakos to będzie bo nie jedna i nie ostatnia rodze ale powiedzcie mi , jezeli ktoras z was się troszke boi to jak sobie z tym radzicie..? wiecie tu nie chodzi o to ze boje sie bolu tylko bardziej ze bedą jakies komplikacje..
 
jestem i ja :-D
cały weekend czasu nie miałam :dry:

u nas kolka była w 10tym dniu życia, trawał do 4tego miesiąca...
najgorsze 4 m-ce mojego/naszego życia :-(
ataki nawet po 14 godz na dobe...
masakra, siedziałam (sama oczywiście :dry: ) z dzieckiem na kolanach i ryczałam bo żaden sposób nie pomagał...
jadłam suchy chleb i piłam niegazowaną wodę i co? kolka była taka sama, ja po 2 m-cach dostałam takiej anemii że mdlałam :dry:
mała poszła na butle (nadal takie same kolki) a ja odzyłam :sorry2:
ech... :sorry2:

po kilku tyg znalazłam neonatologa prywatnego, przepisał krople wlasnej receptury i objawy tej pikielnej kolki nieco się uspokoiły uff :blink:

szwagierka karmiła 8 m-cy piersią,jadła wszystko (widac :-D ) nawet kapustę, słodycze, cole itd :sorry2:
wiem ze z kawą się oszczędzała ale to ze względu na ciśnienie :sorry2:
więc nie ma reguły ;-)

uff ale epopeja :-p:sorry2:

edit:
maagda ja tez tak miałam, naczytałam się głupot,nasłuchałam opowieści i potem przeżywałam :dry:
myślę,że większość dziewczyn się denerwuje tak jak Ty...
ja rodzilam 12 godz, w międzyczasie dwie dziewczyny z mojej sali urodzily a ja nadal leżałam z bólami i setki myśli :dry: o niedotlenieniu i inne pierdoły, wkońcu dostałam oxytocyne, dwa parte i Nelka na brzuchu hihi
pamiętam jak się zapytałam czy ma wszystkie palce haha
a potem jak dostalam zniczulenie to całkiem zgłupiałam i przy szyciu gadałam z ginekolog o prostowaniu włosów lol:-D:-D:-D:-D

gumi$ moje pierwsze 3 testy były negatywne (5 tc) :p
najlepiej odwiedzić ginekologa :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Witam.
Co prawda wiele już wody upłynęło od mojej pierwszej ciąży ale i tak wspomnienia z jej początków nie są za miłe. Również tak jak przedmówczyni miałam 16 lat gdy urodziłam synka. Też miałam wsparcie w chłopaku i w jego rodzinie. Z moimi rodzicami było inaczej. Długo z nimi walczyłam bo chcieli mi na siłę usunąć tą ciąże ale się nie dałam. Kiedy już przywykli okazali się najlepsi na świecie. Po urodzeniu Krzysia bardzo mi pomagali bym mogła skończyć liceum. Za to mój partner okazał się niedojrzałym szczeniakiem i mimo tego że mieszkaliśmy razem to on latał za dziewczynami. Pogoniłam go jak synek miał 7 miesięcy. Dzięki pomocy moich rodziców wyszłam na prostą. Po kilku latach spotkałam mojego obecnego męża który zaakceptował mnie z całym moim dobytkiem. Zaadoptował również mojego syna nadając mu swoje nazwisko. Obecnie jestem w 38 tygodniu drugiej ciąży i jak patrzę z perspektywy czasu na to co się wydarzyło to jestem szczęśliwa z takiego obrotu sprawy. Cieszę się bardzo że moi rodzice nie pozwoli mi wyjść za ówczesnego chłopaka (mimo tego że wtedy wydawało mi się to katastrofą i za co szczerze ich wtedy nie znosiłam). Mam nadzieje że Twoi rodzice okażą się równie pomocni bo przyznam się szczerze że bez nich to nie wiem jak by się to skończyło. Mimo tego jak bardzo będą źli i podli w tym momencie - to minie. Jak już się oswoją to maluch będzie dla nich największym skarbem na świecie. Ty już nie będziesz taka ważna. Zobaczysz, będzie dobrze...
 
Do góry