Wow no cisza cisza.
VI to dawno było, znalazłam pracę w salonie nie zarabiam kokosów, ale praca jest w miarę blisko domu, jak potrzebuję coś załatwić mogę zawsze wyskoczyć, jak zdarzy mi się, że nie ma kto odebrać Meli z przedszkola (zawsze ją moja siostra odbiera, ale czasem coś może jej wypaść, czy nawet choroba), to mogę pojechać po nią i nawet przywieźć ze sobą (Mela wtedy zachwycona jest). Pracuję na 10 więc bez problemu ogarniam wszystko rano, bez szaleństwa wożę Melę do przedszkola. Jest w miarę ok, pracuję już tu od 4 miesięcy od września dostałam umowę na pół etatu na czas nieokreślony.
Ja w pracy, rano szybkie duże zakupy przed praca a popołudniu jeszcze muszę skoczyć po kozaki dla Meli póki kas jest. Dobrze, że Kacperek ma buciki na zimę, mam dla niego 2 pary ale w jedne mu nóżka nie wchodzi mimo dobrego rozmiaru ale młody ma trochę wysokie podbicie.