Witam Was w ten smutny dzien, cala ta sprawa z Madziulka mnie dobija:-( takie sliczne malenstwo,caly czas mialam nadzieje,ze moze sprzedala to dziecko,ze zyje:-( Co do calej sprawy to juz nie wiem co myslec,bo to,ze dziecko jej sie moglo wyslizgnac jest realne,wypadki sie zdarzaja,sama wiem jak Adas czasem sie wierzga i wierci,zwlaszcza jak jest mokry,ale ludzie,normalna matka nawet jak stanie sie takie nieszczescie dzwoni na pogotowie od razu a nie sama decyduje o tym czy dzieciatko zmarlo... Tego nie rozumiem,jak ona mogla ubierac ta malutka,wiezc jak na spacer...... Po prostu nie moge...... Mam tylko nadzieje,ze to naprawde wypadek,ze Madzia nie cierpiala,zeby sie nie okazalo ze zabila,nie rozumiem jak sie takie rzeczy dzieja,jak tak patrze na mojego Adasia i wyobraze sobie ta malutka,jej cialko i ze lezala tak.... Teraz juz jej jest dobrze i cieplutko i jest szczesliwa mam ogromna nadzieje,a sledztwo wyjasni wszystko,tragedia dla ojca,stracil dziecko i zone,o ile nie jest zamieszany w to,ech...
Co do mojego humoru,nie moge sie dogadac z M ostatnio,o byle glupoty sie klocimy,ja wszystko dusze w sobie,nie mam nawet chwili dla siebie,zeby sie wyplakac chociaz,jakies gorsze dni mam:-( jeszcze ta sprawa z Madzia i jedna podobna ode mnie z Kielc,przytlaczaja mnie takie historie,dobijaja i rozwalaja... Dziekuje Wam za wsparcie Kochane Moje=** tylko z Wami moge pogadac