hej, nie wiem niebawem..... narazie tkwie w oczekiwaniu na postepy!
ale mam nadzieje ze sie wybiore kiedys do londynu to sie spotkamy
(albo ty do leicester)
hehe, no mam taka nadzieje
szkoda,ze nie do Londynu sie przenosisz ;( hehe
z nowosci - powiem Wam, ze spotkalam sie z ojcem biologicznym (z A. ) Kornelcii ...
ogolnie przyjechal do Londynu i z kolega wynajmuja pokoj
i pracuje tutaj juz ... bo kolega mu zalatwil
powiem Wam, ze pojechalismy tam gdzie on mieszka teraz...
mielismy w parku posiedziec i pogadac, ale stwierdizlismy, ze w parku nie bedziemy siedziec, bo i tak to bedzie krotko, bo M. mojej mamy musial i tak podjechac na chwilke do swojej pracy...
wiec wzielismy A. nad morze (od razu go uprzedzilam, zeby sobie nie wyobrazal, ze tak zawsze bedzie!
)
szczerze jak do niego podeszlam - to mi troche serce pod gardlo podeszlo... nie wiem czemu ;/
on chcial mnie przytulic - ja sie nie zgodzilam
powiedzial, ze sie stresuje... a ja do niego, ze narobil bigosu to teraz bedzie go jadl...
przepraszal mnie przez caly ten czas (bylismy praktycznie ze soba cala niedziele od godziny 10 rano do prawie 20 wieczorem )
przepraszal tez moja mame i w ogole... przykro mu bylo
skruche na pewno mial...
kupil dla niuni krzeselko grajace i dal mi kase na nia...
byl nia zachwycony
i wpatrzony w nia jak w obrazek...
normalnie identycznie szczerze mowiac wygladaja... (mam zdjecie, ale takie z daleka - szkoda,ze z bliska nie zrobilam, to bym Wam pokazala - maja identyczne oczyska
)
ciagle chcial pchac wozek lub brac ja na rece...
no i przepraszal mnie co chwile (troche mnie to meczylo)
coz... zobaczymy jak bedzie dalej (moze to chwilowe)
nadziei nie chce sobie robic
to troche trudna sytuacja teraz
z reszta od razu nie bede do A. biec i lapac go i z nim byc, bo jakies konsekwencje musi poniesc, z reszta nawet jak sie zmienil/ zmieni nie wiem jak bedzie...
no i wstawiam zdjecia malutkiej -
i przedostatnie zdjecie - A. z Kornela