mała_mi88
30.09.2010; 3970g; 58cm
Poinformowaliśmy we wtorek moich rodziców ( mamę osobiście a tatę przez telefon bo mama mi kazała do niego zadzwonić). Wydawało mi się że wszystko w porządku przyjęła, była w szoku,ale że będzie dobrze. Tata do mnie jeszcze we wtorek wieczorem dzwonił i rozmawiał ze mną bardzo miło i wydawało mi się że on to jakoś ok przyjął.
Wczoraj zadzwoniłam do mamy no i dostało mi się- nasłuchałam się o sobie tylu rzeczy. Ogólnie wyszło na to że ich zawiodłam, że planowali mi inną przyszłość,że będę tego żałować do końca życia. Mam nie liczyć na jej pomoc jeśli chodzi o pomoc przy dziecku bo ona nie będzie przyjeżdżała do obcych ludzi do mieszkania (chodzi o rodziców G.), dodała że będę czuła się tam zapewne nieszczęśliwa itp.
Powiedziała że sobie nie poradzę ze studiami i z dzieckiem, że kiedy ja się będę uczyć, że chciała dla mnie innej przyszłości. Myślała że skończę te studia, wtedy znajdę jakąś pracę (nawet wtedy moglibyśmy z G. zamieszkać bo oboje zarabialibyśmy).Stwierdziła jeszcze że studiuje biologię a nie wiem jak się zabezpieczać itp... a powinnam wiedzieć to już wtedy się tak wkurzyłam, że jej powiedziałam " nigdy ze mną nie rozmawiałaś na takie tematy, temat seksu był w domu tematem tabu". No i wyszło ogólnie na to że jestem okropną córką. Znowu na nowo się źle poczułam i zamiast przestać się stresować, denerwować to robię to dalej. Ją te dziecko nie interesuje, ona go nie chce to ja już przez to wszystko też odechciewam go. Dodała że będą mi finansować studia i dawać tak jak dotychczas około 1000zł na życie miesięcznie. Powiedziała że chciała dla mnie cudnego ślubu, bo jestem ich jedynym dzieckiem...a tutaj teraz tak wyszło...
Ciągle się mnie jeszcze pytała czy na pewno jestem w ciąży, czy mam potwierdzenie dwóch lekarzy to jej mówię że na pewno jestem. No i stwierdziła że mam życie już zniszczone i będę tego żałować. Zero wiary we mnie jak widać- no ale co się dziwić skoro podobno oni mi zaufali a ja ich tak zawiodłam.
We wtorek po tym jak pojechaliśmy do Krk było mi źle ,że zostawiam z tym mamę, że będzie w szoku itp ... a tutaj widać że nie potrzebnie, bo ona już na mnie ponajeżdzała. Do tego mówi że nic nie jadła we wtorek, że spać nie mogła ....
Jeszcze do tego wszystkiego mówiła że dlaczego jej wcześniej nie powiedziałam jak od razu się dowiedziałam że jestem w ciązy. Jasne już widzę jak to zmieniłoby sytuację. Tak czy siak byłoby tak samo jak teraz.
Nie mam ochoty z nią rozmawiać i mam nadzieję że nie będzie do mnie dzwonić.
Wczoraj zadzwoniłam do mamy no i dostało mi się- nasłuchałam się o sobie tylu rzeczy. Ogólnie wyszło na to że ich zawiodłam, że planowali mi inną przyszłość,że będę tego żałować do końca życia. Mam nie liczyć na jej pomoc jeśli chodzi o pomoc przy dziecku bo ona nie będzie przyjeżdżała do obcych ludzi do mieszkania (chodzi o rodziców G.), dodała że będę czuła się tam zapewne nieszczęśliwa itp.
Powiedziała że sobie nie poradzę ze studiami i z dzieckiem, że kiedy ja się będę uczyć, że chciała dla mnie innej przyszłości. Myślała że skończę te studia, wtedy znajdę jakąś pracę (nawet wtedy moglibyśmy z G. zamieszkać bo oboje zarabialibyśmy).Stwierdziła jeszcze że studiuje biologię a nie wiem jak się zabezpieczać itp... a powinnam wiedzieć to już wtedy się tak wkurzyłam, że jej powiedziałam " nigdy ze mną nie rozmawiałaś na takie tematy, temat seksu był w domu tematem tabu". No i wyszło ogólnie na to że jestem okropną córką. Znowu na nowo się źle poczułam i zamiast przestać się stresować, denerwować to robię to dalej. Ją te dziecko nie interesuje, ona go nie chce to ja już przez to wszystko też odechciewam go. Dodała że będą mi finansować studia i dawać tak jak dotychczas około 1000zł na życie miesięcznie. Powiedziała że chciała dla mnie cudnego ślubu, bo jestem ich jedynym dzieckiem...a tutaj teraz tak wyszło...
Ciągle się mnie jeszcze pytała czy na pewno jestem w ciąży, czy mam potwierdzenie dwóch lekarzy to jej mówię że na pewno jestem. No i stwierdziła że mam życie już zniszczone i będę tego żałować. Zero wiary we mnie jak widać- no ale co się dziwić skoro podobno oni mi zaufali a ja ich tak zawiodłam.
We wtorek po tym jak pojechaliśmy do Krk było mi źle ,że zostawiam z tym mamę, że będzie w szoku itp ... a tutaj widać że nie potrzebnie, bo ona już na mnie ponajeżdzała. Do tego mówi że nic nie jadła we wtorek, że spać nie mogła ....
Jeszcze do tego wszystkiego mówiła że dlaczego jej wcześniej nie powiedziałam jak od razu się dowiedziałam że jestem w ciązy. Jasne już widzę jak to zmieniłoby sytuację. Tak czy siak byłoby tak samo jak teraz.
Nie mam ochoty z nią rozmawiać i mam nadzieję że nie będzie do mnie dzwonić.