wiesz co, mój mąż jest kochany, ale nieprzystosowany społecznie czasami. I czasami mi się kumuluje takie zmęczenie tym. Tym razem do kumulacji doprowadziło to, że nawet nie zapytał jak wczoraj poszło u lekarza i nie pomógł mi z autem. No bo brakowało w nim trójkąta i apteczki, trzeba było zatankować, a on w ogóle olał ten temat, nawet jak mu mówiłam, że nie mam pojęcia jak to zrobić, że nie tankowałam od 13 lat. Nie było w aucie płynu do spryskiwaczy, to mi powiedział "to musisz kupić", a jak powiedziałam, że nie mam pojęcia jaki, to powiedział, że w sumie obojętnie. I w efekcie załatwiłam to wczoraj wszystko sama, sama pojechałam do sklepu i kupowałam wyposażenie do auta, sama pojechałam na stację i całe szczęście, że tam był pan, który mi pomógł z tankowaniem, uzupełnił płyn do spryskiwaczy i jeszcze mi zrobił instruktaż. No a to powinien zrobić mój mąż. Tylko jemu to trzeba wprost powiedzieć, najlepiej drukowanymi literami, a ja miewam okresy, kiedy mnie to męczy i chciałabym mieć w nim wsparcie nie tylko wtedy, kiedy jasno o to proszę.
No bo kiedy mu mówię, że mam złe wyniki i płaczę nad endometrium to on mnie super wspiera. Ale jednak miło by było, gdyby sam się interesował i proponował pomoc. No a on po prostu nie ma takiej funkcji wgranej do oprogramowania. To nie jego wina, dlatego się złoszczę w ukryciu, głęboko w środku.