reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

🎅🏻🎄Mikołaj w grudniu testy przynosi, o dwie kreski na każdym prosi.☃️🌨

dobrze Cię widzieć tutaj, cieszę się, że wracasz do nas :)

(tzn. wiadomo, że wolałabym, żebyś nie musiała wracać, ale ostatnio miałaś wątpliwości, czy jeszcze podejmiecie próby)
Chyba jesteśmy zbyt uparci 🙈.
A ja mam tak wspaniałego chłopa, że od razu dodał mi powera 💪.
Serio, powiem Wam, że mężczyźni doświadczeni jak nasi, to skarby.
Ich też to dotyka, a zobaczcie jak dalej próbują, często dodają nam energii.
Patrząc po niektórych znajomych, nie wyrzucając nikomu, ale widzę, że niektórzy nie przeszliby przez to. Mam znajome 2 pary, które rozstały się po poronieniu.
 
reklama
To tak dla zasady dopowiem.

W Polsce nie ma żadnej refundacji in vitro ani nawet badań, które są potrzebne do podejścia do procedury. Wszystko odbywa się za pieniądze w prywatnych klinikach.

Niektóre samorządy na swoich warunkach dla małej liczby osób refundują 5-6 tysięcy w całej procedurze.

Do trzech stymulacji gonadotropinami jest refundowane jeśli spełnia się określone warunki (wiek, AMH i / lub FSH). Wszystkie pozostałe leki są w 100 procentach płatne. Tzn mając refundowane gonadotropiny za leki do stymulacji zapłaciłam 600 PLN a nie 3500 PLN. Duża różnica.

Mając refundacje części leków i 5 tysięcy dofinansowania samorządowego wydałam przez ostatnie pół roku dodatkowo około 10 tysięcy na procedurę, obowiązkowe badania i leki. I to tylko dlatego, że zarodki są dwa więc płacimy tylko za dwa transfery. Nie wliczam w te koszty wszystkich dodatkowych badań, immunologii, kosztów wizyt u immunologa, fizjoterapeuty, psychoterapeuty itd, bo to nie jest obowiązkową częścią procedury. Z tymi kosztami minęliśmy już 20 tysięcy. Tym bardziej, że mam prywatny abonament medyczny i dużą część badań krwi robię z abonamentu.

Jeśli się nie uda teraz to cała zabawa i koszty startują od początku a nie wiemy czy tym razem dostaniemy na pewno dofinansowanie samorządowe (liczymy na to, że będą miejsca w programie ale nie muszą być).
to są przerażające koszty. Nie tylko finansowe przecież
 
a więc szczerze i na zimno.

Nie znam statystyk dotyczących trwałej bezdzietności wśród starających się par. Jednak jest tu nas tyle, że zapewne STATYSTYCZNIE dotyczy to co najmniej jednej z nas.

rozwnoczesnie STATYSTYCZNIE ja i mój mąż mamy po pół penisa oraz po jednym jądrze i cycku.

Dopóki masz macicę oraz inne narządy niezbędne do powstania i donoszenia ciąży oraz Twój mąż tak samo, a lekarze nie stwierdza, że z innych powodów nie macie możliwości zajść w ciążę, nie będziesz pewna, że jesteście tą trwale bezdzietną starającą się parą. Oczywiście o ile nie zaczniecie się zabezpieczać, ale wówczas nie będziecie starająca się parą. Równocześnie nie będziesz miała obiektywnych przesłanek do uznania, że nigdy Wam się nie uda.

Nie dam Ci gwarancji, że Wam się uda. Bo nie mam takiej pewności. Ale też nie powiem, że się nie uda. Ba, będę Cię wspierać z całych sił w Twojej walce. Ktoś kiedyś powiedział, że ważny jest cel, nie droga do niego. Głęboko w to wierzę.

Nie masz więc pewności, że ta zła godzina minie. Nie masz też jednak w tej chwili obiektywnych przesłanek ku temu, że nie minie nigdy. Masz jednak kochającego Starego. I nas, które zawsze gotowe są otrzepywać Ci rajstopki po każdym upadku i za rączkę ruszać z Tobą w dalsza drogę. Do celu.

Ten wątek wiele dzięki Tobie zyskał 🥺🤍
 
to są przerażające koszty. Nie tylko finansowe przecież
Tak ale koszty emocjonalne, psychologiczne ciężko policzyć i ciężko mi to w ogóle wyrazić słowami więc o tym chyba nie umiem wiarygodnie i wyczerpująco napisać.

No i pamiętajmy, że mieszkamy w Polsce więc ja w prawdziwym życiu nie mogę zupełnie otwarcie rozmawiać o naszych problemach i o stosowanym leczeniu, bo to nadal jest traktowane jak kara za grzechy, zabijanie niewinnych dzieci i bawienie w Boga. To powoduje, że żyję trochę w podwójnej rzeczywistości i muszę uważać co i komu mówię...
 
Tak ale koszty emocjonalne, psychologiczne ciężko policzyć i ciężko mi to w ogóle wyrazić słowami więc o tym chyba nie umiem wiarygodnie i wyczerpująco napisać.

No i pamiętajmy, że mieszkamy w Polsce więc ja w prawdziwym życiu nie mogę zupełnie otwarcie rozmawiać o naszych problemach i o stosowanym leczeniu, bo to nadal jest traktowane jak kara za grzechy, zabijanie niewinnych dzieci i bawienie w Boga. To powoduje, że żyję trochę w podwójnej rzeczywistości i muszę uważać co i komu mówię...
a czy masz kogoś, kto Ci się pomaga uporać z tymi kosztami psychologicznymi i emocjonalnymi?
 
a czy masz kogoś, kto Ci się pomaga uporać z tymi kosztami psychologicznymi i emocjonalnymi?
Mam fajnego męża, psychoterapeutkę, kilka osób z kręgu najbliższych przyjaciół wtajemniczonych w nasze problemy i leczenie - wiem że trzymają za nas kciuki i biegają podpisać wszystkie petycje o in vitro w tym kraju :-). Generalnie to sytuacja trochę zrewidowała listę, bo dostałam wsparcie od osoby, po której bym się tego nie spodziewała a z drugiej strony prawie zerwał ze mną kontakt ktoś inny, kto był mi przez lata bliski. No cóż, tak bywa 🤷.
 
reklama
Lonely Gute Nacht GIF by Michelle Porucznik
 
Do góry