reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Mieszkanie z teściami. Czy komuś się to udało?

reklama
Po Waszych historiach powiem Wam jak to jest w naszym przypadku. My nie jesteśmy na dorobku, teściowie przepisali dom i gospodarstwo na mojego partnera. W akcie notarialnym jest zapisek o służebności dożywotniej, czy jak to się tam określa. Wiecie o co chodzi, że mają prawo do korzystania z kuchni, łazienki, własnego pokoju, a także coś tam o wożeniu do kościoła itp. Do niedawna mieszkał tu jeszcze brat, ale się wyprowadził. Teoretycznie, bo w praktyce prawie każdego tygodnia spędza tu 2-3 dni.
Wszystko jest wspólne, kuchnia, łazienka, wejście. Swój mamy tylko pokój na górze i dość obszerny korytarz, w którym nasz syn ma kącik zabaw.
Nie gotuję, jedynie dla dziecka. Ogólnie bardzo lubię i boli mnie okrutnie, że własnej kuchni nie mam, ale teściowa raczej nieprzychylnie patrzy, kiedy coś w JEJ kuchni robię, nawet jak gotuję dla małego to siedzi jakby obrażona. Nie wiem o co chodzi, że nabrudzę? Już i tak obsesyjnie sprzątam każdy paproch za sobą, żeby nie było do czego się przyczepić. Ogólnie, jeśli chodzi o sprzątanie to też ogarniam cały dom (powierzchnie wspólne).
Zakupy robię pod siebie, jak trzeba to i teściową zawiozę, gdzie tylko chce. To co w lodówce jest wspólne, choć od jakiegoś czasu raczej nie ruszają tego, co ja kupiłam.
Dzieckiem zajmuję się sama, od początku byłam zdana na siebie, bo tata dziecka wiecznie jest zarobiony. Z babcią nie lubię zostawiać. Nasze podejście do dzieci różni się o 180 st i jakieś 40 lat wstecz, nie zamierzam denerwować się, że babcia robi z moim dzieckiem coś, co mnie kompletnie się nie podoba.
Teściowie to ludzie bardzo pobożni, co niedziela do kościoła, czasem w tygodniu jak jest jakaś okoliczność to też jadą. Na tym ich postawa katolicka się kończy, bo ludźmi są okropnymi 🙁 Wszystkich obgadują. Sąsiadów, rodzinę, własne dzieci. Wszystko widzą i wszystko komentują, krytykują, szydzą i gardzą. Jak wracają z kościoła to całą niedzielę obgadują ludzi, których widzieli. Mają się za najlepszych, najmądrzejszych, najbardziej pracowitych. Jak ktoś robi czy myśli inaczej niż oni to jest głupi. Ponadto uwielbiają narzekać, czarnowidzieć i wiecznie ubolewać, że trzeba pracować. Są takie dni, że usiądą w tej kuchni i zaczynają wyszukiwać złe rzeczy dookoła i załamywać nad nimi ręce, jak to źle jest i będzie na pewno gorzej. Nigdy, ale to NIGDY nie słyszałam, żeby coś ich cieszyło, żeby z czegoś byli zadowoleni. Wiecznie tylko źle i źle i gorzej. Stąd też podejrzewam biorą się wieczne pretensje do mnie. A są o wszystko. Robię złe zakupy, bo dużo, bo trzeba się ograniczać, bo drogo itp.
Ostatnio siedzieli i biadolili, że mi ćwiartka arbuza zgniła, bo nie zjadłam, po co to było kupować. "Kupić i wyrzucić" tekst teścia nt. moich zakupów. Szkoda tylko, że w tym samym czasie w lodówce gniły ich dwa ogórki, które kupili jak się gruntowe zaczynały (kiedy to było? Lipiec?! 😂 A zniknęły dopiero wczoraj), dwie kostki drożdży, które boję się zajrzeć, czy już czasem po półce nie spacerują, oraz kilka napoczętych słoików buraczków, które sukcesywnie pokrywają się kołderką z pleśni. Takich kwiatków jest tam kilka, ale jak się czepiać, to tylko mnie.
Źle wychowałam dziecko, bo ciągnie tylko do mnie i nikt obcy go wziąć na ręce nie może (dziadka, babci czy taty się nie boi). Poza tym źle go karmię, bo daję kawałki, a powinno być wymemłane, pogniecione, bo inaczej się udławi, zakrztusi, umrze zaraz." Pomidor ze skórką?! Śliwka?! Gruszka?! Przecież to ciężkie, brzuszek będzie bolał!" i takie tam. Poza tym wiecznie jest za cienko ubrany, na pewno mu zimno, czapki nie ma, na uszy trzeba ubierać, nie z daszkiem (w upale 30 st...)
Przedostatnio była awantura o pranie. Za często wstawiam. Tłumaczę, że to 3 pralki na tydzień, że białe, kolorowe i czarne. Nie wrzucę przecież razem, poza tym nie zmieszczę, to z nas trojga (ich rzeczy nie piorę). "W domu też się tak wodą rozporzadzałaś? " usłyszałam. A zaczęło się od tego, że się codziennie myję i też wodę zużywam... 🤦‍♀️
Ja bym tak mogła wymieniać i wymieniać, ale czytać Wam by się odechciało. Najgorsze jest to, że jesteśmy w beznadziejnej sytuacji. Nie wyprowadzimy się, bo dom stoi na partnera, więc go nie zostawi. Poza tym, co ważniejsze, tu prowadzi gospodarstwo, tu trzeba być 24h na dobę. Nie wybudujemy się, bo co potem z tym domem? Ma 30 lat, stary nie jest. Kiedyś zaproponowałam, że jak się brat w końcu na dobre wyprowadzi, to może się oddzielimy, zrobimy osobne mieszkanie na górze. Ale nie chce. Nie ma tyle pieniędzy, a poza tym, to dla niego dziwne, żeby w jednym domu tak się izolować. Oni zawsze razem się trzymali, jak się mama wprowadziła to wspólnie z teściami żyła i było dobrze. Więc i my możemy. Jakoś to będzie.
I tak żyję tym "jakoś to będzie" z dnia na dzień i czuję, że na dłuższą metę nic z tego nie będzie 😕


Dziś już teściowa chodzi obrażona, niewiele się odzywa. Czemu? Pranie wstawiłam 🙈 podejrzewam, że o to, bo nic innego nie zrobiłam.
Chyba mieszkamy w jednej wsi 😂😂😂 moja babcia taka jest jak twoi teściowie :D typowa : klęczy pod figurą a diabła ma za skórą 😂😂 po każdej mszy najczęściej w niedzielę było odgadywanie przy kawie z ciotkami i moją mamą kto jak był ubrany, jak wyglądał i jak się zachowywał 😂😂 najlepszy na nią był i jest mój tata. Mój tata jest emerytowanym kucharzem i w dawnych czasach gotował po weselach (czasy kiedy wesela nie były w domach weselnych czy restauracjach tylko w remizach lub domach). Po jednym weselu rano moja babcia zapytała taty jak była ubrana Pani młoda, na co mój tata "na biało" 😂😂😂 jakby jej w pysk strzelił 😂😂

My mieszkamy w moim domu rodzinnym który jest przepisany już na mnie. Razem z mężem o synem mamy swoje piętro a na dole jest tata, babcia i wujek. Czasem jest ciężko ale dajemy radę ;)
 
My mieszkaliśmy z rodzicami męża krótki czas z racji tego, że w jednym domu było nas razem 8, ciężko było mi z noworodkiem i rodzeństwem męża, które w ten czas miało 4 i 6 lat. Kompletnie zero prywatności gdyż mieliśmy do dyspozycji jeden pokój i to na przeciwko salonu z kuchnią. O gościach, kłótniach wiedzieli wszystko i oczywiście z tyloma ludźmi pod jednym dachem to i obowiązków się nazbierało chociażby z obiadem.
 
Znam też takich co całe życie mówią, że z rodzicami mieszkają na chwilę, a ta chwila to całe ich życie, nie dlatego że ich nie stać tylko dlatego, że wygodnie. Ale w to już nie wnikam i nikogo nie będę rozliczać.
Np. moja teściowa mojego męża wyrzuciła w pewnym wieku z domu, stwierdziła, że jest na tyle dorosły, że powinien nauczyć się zarobić na swoje, żeby potem mógł założyć rodzinę. Dzięki temu jest w tym miejscu, w który być powinien. Zrobiła z niego mężczyznę, a nie synusia, który musi być przy niej z całą swoją rodziną.
A moja teściowa właśnie na odwrót, namawia tego swojego synusia do powrotu do domu a On jest baaardzo za rodzicami przez co najwięcej kłótni jest właśnie z tego powodu. Najbardziej irytujące jest to, że mąż pracuje za granicą i pierwsze co to taka nie odcięta pępowina, tego samego dnia co wraca musi pojechać do mamusi nawet jeżeli mieliby następnego dnia się spotkać tak czy siak 😅😂 troszkę mi zajęło żeby przekonać męża do wynajmu mieszkania, dla mnie spokój jest bezcenny, z własnymi rodzicami również mieszkać bym nie mogła, a po wyprowadzce to lepszy jest z nimi kontakt niż mieszkając tam
 
Mieszkam z teściową, osobne pietra, osobne wszystko. Ogólnie taka neutralna kobieta, nie wtrącała się przed porodem. Ja chciałam się budować, mąż (jedynak) chciał wyremontować swój dom. Nie kłóciłam się bo sama domu bym nie wybudowała. Zresztą działki też są jego 😜 Wszystko zapisane jest na niego, ale ja z tyłu głowy mam, że nie jestem tak w 100% u siebie. Po prostu. Nie jestem na swoim.
Po porodzie teściowa potrafiła wparować do naszej sypialni o 22 kiedy malutka płakała z tekstem co ja jej robię, że tak płacze. Wtedy coś we mnie pękło i w jednej minucie wszystko runęło i do teraz nie potrafię z nią rozmawiać.

BA! Raz w ciągu dnia kochałam się z mężem i wlazła nam do sypialni. Bez jakiegokolwiek zapukania do drzwi, po prostu wparowała.

Tak więc ja nie polecam mieszkania z teściami 😂
Identycznie mieliśmy z rodzeństwem męża, albo takie niby błahe sytuację typu przychodzenie do nas do pokoju o godzinie 5-6 rano :D wybudzanie synka w łóżeczku w trakcie naszego snu, teściowa za każdym jęknięciem naszego dziecka była już u nas i chciała brać młodego do siebie.. męczące takie niby drobnostki😅
 
Meldunek jeszcze jako tako mogę zrozumieć, o co babci chodzi, a ja natomiast jestem tu nielegalnie, bo się do tutejszej parafii nie przepisałam 😂 tak mi powiedział ksiądz, a kochani teściowie przytaknęli i bodajże wczoraj czy przedwczoraj było mi to przypominane.

Po mnie to nie spływa jak po kaczce. Jeszcze nie. Ja po słuchaniu ich gadania, narzekania, biadolenia czuję się, jakby mnie ktoś trucizną podlał. Nie jestem mocna psychicznie. Dlatego ich unikam, kiedy mogę, co mają mi za złe, bo uważają, że wszyscy powinniśmy się trzymać razem. Tzn spędzać czas ze sobą, a osobno chodzić tylko spać.
Tak jak u Ciebie, @DropKick Ci ludzie też byli i często są nadal szokiem. U mnie jest zupełnie inaczej. W moim domu rodzinnym mieszkają dwaj bracia, jeden wspólnie z rodzicami, drugi ma mieszkanie na górze. Dziewczyny mają tak dobrze z moją mamą, że aż mi smutno, czemu ja tak nie mogę. Mama robi im zakupy, wszędzie zawiezie, przywiezie, wszystko załatwi, ogarnia rachunki, odbiera dzieci z przedszkola, mogą usiąść i tak zwyczajnie pogadać. No ja tak nie mam nawet w najmniejszym stopniu. Nie chcę, żeby ktoś mnie w czymś wyręczał, ale nawet porozmawiać z teściami nie mogę, bo są tak fałszywi, że wszystko co powiem, wykorzystują potem przeciwko mnie. Skąd wiem? Stąd, że z każdym innym robią tak samo. Przyjeżdża ktokolwiek, rozmawiają, są milutcy, sympatyczni, a drzwi się za gośćmi zamykają to się zaczyna wyśmiewanie i szydzenie ze wszystkiego, co usłyszeli. Jakie to jest obrzydliwe 😕
Ja tez jeztem z osob wrażliwych / przejmujących się / przezywajacych każdą sytuację / stresujących się. Ale wiesz co mnie wzmocniło? Wlasnie macierzyństwo. Chociaż zamiast atakowac, raczej milczę i puszczam mimo uszu. Ale to dla mnie i tak duza zmiana.
U nas przesiaduje calymi dniami a raczej u babki jej syn, czyli ojciec mojego faceta. I razem biadolą. Dla naszej babki wszyscy są grubi. No chyba ze wazysz mniej niz 50 kg, wtedy jestes ok :p ja nie gotuję, nie sprzątam 😁 a oni mieli ciężki zywot na łapówkach i kuroniowce 😁 wybrałam słabą szkołę, nie to co sasiadka. I ponoc najlepiej jak kazdy mieszka sam, a jak sie nie ma dzieci to nie ma sie problemu. Nasza Babka to skarbnica mądrości życiowych :)
Az żałuje że dawno nie bylo zadnej akcji, bo nie potrafię sobie przypomnieć niczego.
Przez te ostatnie miesiace totalnie stracilam do niej szacunek, przestalam patrzec jej w twarz, nie mowie dzien dobry, nie mowie o niej Babcia, tylko babka. To czlowiek pozbawiony zasad, nie szanujacy nikogo. Nie gotuje, nie sprząta, chce mieszkac sama, nienawidzi dzieci i kobiet. I nie ma wstydu. Potrafi Ci rzucic jakims tekstem w twarz. Dlatego przestałam sie spoufalac. Ja nie wymagam absolutnie pomocy. Myslalam ze bedzie trochę inaczej, sprawiala zupelnieninne wrazenie, Wykształconej kobiety, która jest mega w porzadku, wrecz nowoczesnej jak na swoje lata. A okazalo się byc zupelnie odwrotnie.
Kiedy moj mały się urodził, nie przyszla nigdy pomóc, ciagle tylko komentowala, krytykowala, nie raz nie mylam sie pare dni pod rząd, bo syn ciągle plakal, a ona nawet nie przyszla go popilnować przez pare minut... Ostatnim razem gdy syn mocno zachorował, poprosilam by poszla ze mna do przychodni (bo mamy spory kawalek) odmowila, wolala siedzirc w kuchni i patrzyc przez okno. To samo bylo przy szczepieniu. I od wtedy przestalam prosic o pomoc.
 
Ale jak parę lat temu chcielismy kupić za gotówkę mieszkanie wykonczone pod klucz, z gotową łazienką to nieeee bo ja sama zostanę?! 😂 To by byla najkrotsza przeprowadzka w historii, wystarczylo przewiezc meble. Kuchnię zrobilibyśmy w miedzyczasie. No ale nie.
 
reklama
Gotujesz tylko dla Was a oni dla siebie osobno?
Każdy dla siebie gotuje. Z początku teściowa gotowała dla wszystkich , ale mąż się wkurzał że ciągle jest to samo do jedzenia i jeszcze mega porcje , więc sami sobie gotujemy, kupujemy i dokładamy do rachunków ( co prawda niezbyt zgodne przeliczanie z tym co my zużyjemy , ale zaciskamy zęby , bo wiemy że jeszcze trochę i pójdziemy do swojej samotni , dlatego od rodziców męża 😉)
Plusem jest to ,że jak potrzebuje gdzieś sama wyjść to w każdej chwili mi teściowa zostanie z dziećmi , bez problemu .
 
Do góry