reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mieszkanie z teściami. Czy komuś się to udało?

No spoko, ale pani z banku nie przyjdzie mi powiedzieć, żebym ciszej była, nie powie, że źle gotuję ani nie będzie komentować, że jak miałam okazję to leżałam plackiem przed tv.
Mi na szczęście nie zwracają teście na nic uwagi , to prędzej ja daję do zrozumienia, że np dziecko się obudziło , bo był hałas, poza tym nie mają się do czego przyczepić , gotuje tylko dla siebie , męża i dzieci to co lubimy, czasem z teściowa się częstujemy czymś , teściowa zawsze chwali mnie że robię super ciast, torty i otwarcie mówi że ona nie umie takich rzeczy robić , nie wchodzi nam do pokoju , chyba że mam otwarte drzwi to zagląda do dzieci lub teść . Nauczyłam się nie przejmować byle bzdurami . Do tych mam teściów , nie mam co narzekac jakoś bardzo , tylko mam razem z mężem żal do teściowej, że najstarszego syna faworyzuje ... Temat rzeka
 
reklama
Ale jak parę lat temu chcielismy kupić za gotówkę mieszkanie wykonczone pod klucz, z gotową łazienką to nieeee bo ja sama zostanę?! 😂 To by byla najkrotsza przeprowadzka w historii, wystarczylo przewiezc meble. Kuchnię zrobilibyśmy w miedzyczasie. No ale nie.
Hehe, może mąż żałuje, że wcześniej nie zdecydował się na ślub , dom i dzieci , bo już dawno byśmy byli ustawienia i mieli dzieci w fajnym wieku 😂
 
Każdy dla siebie gotuje. Z początku teściowa gotowała dla wszystkich , ale mąż się wkurzał że ciągle jest to samo do jedzenia i jeszcze mega porcje , więc sami sobie gotujemy,
Chciałabym, żeby u nas było tak, ale takie coś nie przejdzie. Teściowa zbyt mocno czuje się tu gospodynią, nie ma najmniejszego miejsca dla mnie w kuchni. A gotować nie potrafi 😕 na 7 dni 5x są ziemniaki, sos, mięso i buraczki. Mięso jakie by nie było zawsze smakuje tak samo. W pozostałe dwa dni albo nie ma nic, albo odgrzana parówka. Rosół gotuje bez warzyw, na samym kurczaku. Zup prawie wcale, ale może to i dobrze, bo jak już ugotuje to jest to woda/kości/składnik główny np koncentrat pomidorowy/ogórki kiszone/groch. Ani pół marchewki, czy pietruszki, nie wspominając już o zielu ang czy listku. Dla mnie nie do przełknięcia 🤢 Albo kupuje fasolkę czy gołąbki w słoiku i dolewa do tego sporo wody, żeby było więcej i nawet tego nie doprawi. Widzisz co jesz, a smakuje niczym 😕 Kiedyś próbowałam coś robić, ale to zawsze jest tak, że zjeść zjedzą, ale potem słyszę "nie ma to jak pyry/chlebem się najeść", "mąż nie lubi takich nowości" jak zrobiłam makaron z kurczakiem. Mój partner zjada wszystko ze smakiem i bardzo lubi, kiedy coś zrobię, no ale to rzadko.
Chyba pozostaje mi czekać, aż teściowa ustąpi z roli szefa kuchni 🙈
 
Chciałabym, żeby u nas było tak, ale takie coś nie przejdzie. Teściowa zbyt mocno czuje się tu gospodynią, nie ma najmniejszego miejsca dla mnie w kuchni. A gotować nie potrafi 😕 na 7 dni 5x są ziemniaki, sos, mięso i buraczki. Mięso jakie by nie było zawsze smakuje tak samo. W pozostałe dwa dni albo nie ma nic, albo odgrzana parówka. Rosół gotuje bez warzyw, na samym kurczaku. Zup prawie wcale, ale może to i dobrze, bo jak już ugotuje to jest to woda/kości/składnik główny np koncentrat pomidorowy/ogórki kiszone/groch. Ani pół marchewki, czy pietruszki, nie wspominając już o zielu ang czy listku. Dla mnie nie do przełknięcia 🤢 Albo kupuje fasolkę czy gołąbki w słoiku i dolewa do tego sporo wody, żeby było więcej i nawet tego nie doprawi. Widzisz co jesz, a smakuje niczym 😕 Kiedyś próbowałam coś robić, ale to zawsze jest tak, że zjeść zjedzą, ale potem słyszę "nie ma to jak pyry/chlebem się najeść", "mąż nie lubi takich nowości" jak zrobiłam makaron z kurczakiem. Mój partner zjada wszystko ze smakiem i bardzo lubi, kiedy coś zrobię, no ale to rzadko.
Chyba pozostaje mi czekać, aż teściowa ustąpi z roli szefa kuchni 🙈
Masakra... Współczuję.
No tak jak mówię. Wolę kredyt i życie w osobnym gospodarstwie domowym niż bez kredytu i kogoś kto żyje ze mną i z mężem.
 
Chciałabym, żeby u nas było tak, ale takie coś nie przejdzie. Teściowa zbyt mocno czuje się tu gospodynią, nie ma najmniejszego miejsca dla mnie w kuchni. A gotować nie potrafi 😕 na 7 dni 5x są ziemniaki, sos, mięso i buraczki. Mięso jakie by nie było zawsze smakuje tak samo. W pozostałe dwa dni albo nie ma nic, albo odgrzana parówka. Rosół gotuje bez warzyw, na samym kurczaku. Zup prawie wcale, ale może to i dobrze, bo jak już ugotuje to jest to woda/kości/składnik główny np koncentrat pomidorowy/ogórki kiszone/groch. Ani pół marchewki, czy pietruszki, nie wspominając już o zielu ang czy listku. Dla mnie nie do przełknięcia 🤢 Albo kupuje fasolkę czy gołąbki w słoiku i dolewa do tego sporo wody, żeby było więcej i nawet tego nie doprawi. Widzisz co jesz, a smakuje niczym 😕 Kiedyś próbowałam coś robić, ale to zawsze jest tak, że zjeść zjedzą, ale potem słyszę "nie ma to jak pyry/chlebem się najeść", "mąż nie lubi takich nowości" jak zrobiłam makaron z kurczakiem. Mój partner zjada wszystko ze smakiem i bardzo lubi, kiedy coś zrobię, no ale to rzadko.
Chyba pozostaje mi czekać, aż teściowa ustąpi z roli szefa kuchni 🙈
My z teściową gotujemy i robimy zakupy po tygodniu tydzień ona kolejny ja. Zdaje egzamin może u was przejdzie?
 
Ja od 5 lat mieszkam z teściową, odkąd teściu zmarł. Mąż ma przepisane na siebie dom i działkę teściowa dożywotnio mieszka. Są zgrzyty, ale dajemy radę. Gotujemy po tygodniu i robimy zakupy (na zakupy mamy wspólną pulę kasy tzn co miesiąc dajemy mężowi na zakupy a potem na koniec tygodnia się rozliczamy, było tak wcześniej i tak zostało. Jak remontujemy to na swój rachunek, kuchnie w zeszłym roku robiliśmy pod siebie, co do mebli nie miała wyboru bo sami robiliśmy. Do opłat sie już nie dokłada, bo mamy fotowoltaike, a nas jest 4 bo i 2 dzieci a ona jedna więc do rachunków już się nie dokłada. Co miesiąc jest pula pieniędzy którą ona i ja daje, mąż potem nam oddaje za zakupy do domu, a na swoje pierdoli czy słodycze czy inne rzeczy nie liczymy do domowych rachunków. Tak dajemy radę już 5 lat. I nie wiem ile jeszcze wytrzymamy, ale myślę że nie będzie najgorzej. Z dziećmi też czy mi żebym mogła jechać na zakupy zostaje czy coś innego. Zawsze się jakoś dogadujemy.
 
Chciałabym, żeby u nas było tak, ale takie coś nie przejdzie. Teściowa zbyt mocno czuje się tu gospodynią, nie ma najmniejszego miejsca dla mnie w kuchni. A gotować nie potrafi 😕 na 7 dni 5x są ziemniaki, sos, mięso i buraczki. Mięso jakie by nie było zawsze smakuje tak samo. W pozostałe dwa dni albo nie ma nic, albo odgrzana parówka. Rosół gotuje bez warzyw, na samym kurczaku. Zup prawie wcale, ale może to i dobrze, bo jak już ugotuje to jest to woda/kości/składnik główny np koncentrat pomidorowy/ogórki kiszone/groch. Ani pół marchewki, czy pietruszki, nie wspominając już o zielu ang czy listku. Dla mnie nie do przełknięcia 🤢 Albo kupuje fasolkę czy gołąbki w słoiku i dolewa do tego sporo wody, żeby było więcej i nawet tego nie doprawi. Widzisz co jesz, a smakuje niczym 😕 Kiedyś próbowałam coś robić, ale to zawsze jest tak, że zjeść zjedzą, ale potem słyszę "nie ma to jak pyry/chlebem się najeść", "mąż nie lubi takich nowości" jak zrobiłam makaron z kurczakiem. Mój partner zjada wszystko ze smakiem i bardzo lubi, kiedy coś zrobię, no ale to rzadko.
Chyba pozostaje mi czekać, aż teściowa ustąpi z roli szefa kuchni 🙈
To tu też ciągle gulasz był z sosem z torebki chociaż teścia po tym brzuch bolał i mój mąż też za tym nie przepadał, co prawda moja teściowa dość dobrze gotuje , jednak wszystko na szybko i na full palniku. Jedyne co jest dla mnie nie do zdzierzenia to niedomyte talerze i sztućce , bo z tych korzystam , gary , patelnie mam swoje ( teściowa ma pozdzierane powłoki bo nerwowo widelcem wszystko miesza) lodówkę mamy swoją, z pralki mojej teściowa korzysta , bo mi mąż kupił zanim się tu przeprowadziliśmy . Noo i jeszcze mnie wkurza ciągle niedokręcony Domestos , jestem na tym punkcie wyczulona tym bardziej ze starszą już korzysta z ubikacji i czesko gości w łazience . To
Trzeba być dobrej myśli, a jakbyście sobie płytę postawili do gotowania ?? My mamy lodówkę nieduża i czajnik w pokoju 😂 prawie jak na wakacjach 😂😂
 
Ja tez jeztem z osob wrażliwych / przejmujących się / przezywajacych każdą sytuację / stresujących się. Ale wiesz co mnie wzmocniło? Wlasnie macierzyństwo. Chociaż zamiast atakowac, raczej milczę i puszczam mimo uszu.
Raz tak naprawdę coś we mnie pękło i w emocjach się odezwałam, jak poszłam do łazienki, a oni ścianę obok zaczęli mnie obgadywać. Tak to gadają na mnie, kiedy jestem na górze, gdzie słyszę 3 po 3, ale tu za ścianą słyszałam wszystko dokładnie. O to że dużo wody zużywam, bo się myję codziennie i piorę itd. Jak wyparowałam z tej łazienki, wpadłam do kuchni, pytam czy mają mi coś do powiedzenia. Z początku nic, zaskoczeni, oni nic nie mówili, a potem się zaczęło. Że źle robię. Na pytanie co takiego źle robię, odpowiedź WSZYSTKO. To mi ręce opadły, bo z czym tu dyskutować, to już nie jest konkretna pretensja o coś, nad czym by można popracować, tylko krytykanctwo, ogólna niechęć do mojej osoby podyktowana nie wiem czym i zwyczajne czepianie się. A jak próbuję się bronić, to mnie "gaszą" tekstem "bo tobie nic nie można powiedzieć". Powinnam przyjmować cięgi na kark i w ogóle się nie odzywać, przytaknąć i ze skruchą pójść do siebie 😠
Dużo jest sytuacji, kiedy aż się we mnie gotuje, ale wolę raczej się nie odzywać, bo atmosfera w domu potem jest straszna. No bo tylko oni przecież mają zawsze rację 🥴 Co nie znaczy, że mnie to potem nie kłuje w głowie 😕

Trzeba być dobrej myśli, a jakbyście sobie płytę postawili do gotowania ?? My mamy lodówkę nieduża i czajnik w pokoju 😂 prawie jak na wakacjach 😂
Kochana, jak niosę herbatę czy kawę ze sobą na górę to już słyszę teksty za sobą, że schody będą zaraz pozalewane 🤦‍♀️🤣 "jakby nie można było w kuchni przy stole wypić" Gdyby wiedzieli, że czasem biorę kolację do pokoju to by się w głowę pukali. Więc co tu mówić o czajniku czy dodatkowej kuchence...
 
Chciałabym, żeby u nas było tak, ale takie coś nie przejdzie. Teściowa zbyt mocno czuje się tu gospodynią, nie ma najmniejszego miejsca dla mnie w kuchni. A gotować nie potrafi 😕 na 7 dni 5x są ziemniaki, sos, mięso i buraczki. Mięso jakie by nie było zawsze smakuje tak samo. W pozostałe dwa dni albo nie ma nic, albo odgrzana parówka. Rosół gotuje bez warzyw, na samym kurczaku. Zup prawie wcale, ale może to i dobrze, bo jak już ugotuje to jest to woda/kości/składnik główny np koncentrat pomidorowy/ogórki kiszone/groch. Ani pół marchewki, czy pietruszki, nie wspominając już o zielu ang czy listku. Dla mnie nie do przełknięcia 🤢 Albo kupuje fasolkę czy gołąbki w słoiku i dolewa do tego sporo wody, żeby było więcej i nawet tego nie doprawi. Widzisz co jesz, a smakuje niczym 😕 Kiedyś próbowałam coś robić, ale to zawsze jest tak, że zjeść zjedzą, ale potem słyszę "nie ma to jak pyry/chlebem się najeść", "mąż nie lubi takich nowości" jak zrobiłam makaron z kurczakiem. Mój partner zjada wszystko ze smakiem i bardzo lubi, kiedy coś zrobię, no ale to rzadko.
Chyba pozostaje mi czekać, aż teściowa ustąpi z roli szefa kuchni 🙈
Wykapana nasza babka 😂😂 co drugi dzien na obiad ziemniaki, a reszta nie ma obiadu. W jej menu nie znajdziesz warzyw, czy surowki do obiadu. W zupie tez nie pływają ŻADNE warzywa. Ale zupy to juz robi od wielkiego dzwonu. Doslownie raz na kwartał. Rosół cieniutki, ze skrzydełka 😁 moja rodzina jak przynezdza to się dziwią co to za dania 😁 ja juz sie przyzwyczailam. A gotuję sobie osobno, tylko slucham ile prądu marnuję, bo ja gotuję na indukcji, ona na gazie 🤭 ale chociaz w prost mowi, ze nie lubi (nie umie) gotować. Kiedys proponowalam : zróbmy pierogi, knedle. Nieeee. Ale nie przyzna ze nie umie ;p a jak robię np gofry czy nalesniki na obiad to wielce oburzona co to za obiad, przecież bez kartofli to nie ma obiadu. A, i do zupy wrzuca parowki :)

Jezu, jak tak sobie ponarzekalam to mi lzej 😁
 
reklama
Raz tak naprawdę coś we mnie pękło i w emocjach się odezwałam, jak poszłam do łazienki, a oni ścianę obok zaczęli mnie obgadywać. Tak to gadają na mnie, kiedy jestem na górze, gdzie słyszę 3 po 3, ale tu za ścianą słyszałam wszystko dokładnie. O to że dużo wody zużywam, bo się myję codziennie i piorę itd. Jak wyparowałam z tej łazienki, wpadłam do kuchni, pytam czy mają mi coś do powiedzenia. Z początku nic, zaskoczeni, oni nic nie mówili, a potem się zaczęło. Że źle robię. Na pytanie co takiego źle robię, odpowiedź WSZYSTKO. To mi ręce opadły, bo z czym tu dyskutować, to już nie jest konkretna pretensja o coś, nad czym by można popracować, tylko krytykanctwo, ogólna niechęć do mojej osoby podyktowana nie wiem czym i zwyczajne czepianie się. A jak próbuję się bronić, to mnie "gaszą" tekstem "bo tobie nic nie można powiedzieć". Powinnam przyjmować cięgi na kark i w ogóle się nie odzywać, przytaknąć i ze skruchą pójść do siebie 😠
Dużo jest sytuacji, kiedy aż się we mnie gotuje, ale wolę raczej się nie odzywać, bo atmosfera w domu potem jest straszna. No bo tylko oni przecież mają zawsze rację 🥴 Co nie znaczy, że mnie to potem nie kłuje w głowie 😕


Kochana, jak niosę herbatę czy kawę ze sobą na górę to już słyszę teksty za sobą, że schody będą zaraz pozalewane 🤦‍♀️🤣 "jakby nie można było w kuchni przy stole wypić" Gdyby wiedzieli, że czasem biorę kolację do pokoju to by się w głowę pukali. Więc co tu mówić o czajniku czy dodatkowej kuchence...
U mnie o wodę byla kiedys jakas akcja o rachunki, bo oni malo zużywają bo kąpiel raz na tydzien, a my codziennie wiec to nie sprawiedliwe ze płacimy rachunki po połowie :p ostatnio cos jej sie przypomnialo o tym, i moj facet nieźle się wkurzyl. Co do prądu, to dlatego są takie wysokie rachunki bo ja gotuję na prądzie :D a jak robię pranie (codziennie) to stoi przy liczniku 😂😂 i pyta co tak duzo prądu puka 😂 przypominam, że do niedawna sama płaciłam połowę za prąd za siebie jedną, a oni na 3 osoby mieli drugą połowę. Ale dosyć. Teraz mówię ze albo widzę że każdy kładzie swoją część na stol, albo ja nic nie wykładam. I robi się cisza 😁

Jak sobie pomyślę jak bosko moja mama miala ze swoją teściową 🙄 dlaczego ja tak źle trafiłam 🙄
 
Do góry