reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marzec 2019

Kiedy założyć wątek zamknięty?

  • 1 miesiąc

    Głosów: 5 100,0%
  • 3 miesiące

    Głosów: 0 0,0%
  • 5 miesięcy

    Głosów: 0 0,0%

  • Wszystkich głosujących
    5
  • Ankieta zamknięta .
A powiedzcie mi, jak Wasi partnerzy/ mężowie na tym etapie? Są w jakiś sposób zaangażowani? U mnie nic a nic, jakby nic się nie zmieniło. Raz był ze mną na pogotowiu- przy pierwszej wizycie w sprawie krwawienia a później już sama jeździłam. Nie ma żadnej rozmowy o dziecku, żadnego planowania... i nie wiem czy skoro on nie czuje tego swoimi cyckami i Mdłościami to dla niego za wczesnie i jest usprawiedliwiony czy powinnam się dalej wkurzać? Jak raz mu powiedziałam, ze mógłby się jakoś zaangażować to on do mnie ze o co mi chodzi, ze my jeszcze dziecka nie mamy, ze będzie jak się urodzi... serio faceci tak maja?

To jeszcze może być dla niego za wcześnie... zobaczysz ze jak dzieciątko zacznie kopać i Tobie urośnie brzuszek to będzie inaczej [emoji6]
My tez narazie nie rozmawiamy o tej ciąży ale to chyba bardziej ze strachu ze znowu coś się nie uda. Mój M pilnuje tylko żebym mogła trochę odpocząć jak on wróci z pracy
 
reklama
To jeszcze może być dla niego za wcześnie... zobaczysz ze jak dzieciątko zacznie kopać i Tobie urośnie brzuszek to będzie inaczej [emoji6]
My tez narazie nie rozmawiamy o tej ciąży ale to chyba bardziej ze strachu ze znowu coś się nie uda. Mój M pilnuje tylko żebym mogła trochę odpocząć jak on wróci z pracy
Pewnie masz racje, ale ja jestem tak wszystkim zajarana, ze chciałabym zeby on tez był ;p jak mu powiedziałam to się ucieszył, a jedyne pytanie jakie zadał mi apropo dziecka to: kiedy już będziesz miała brzuch?
 
Mój jeździ na kazda wizytę ze mną i nie da się z gabinetu wygonić ;) ale to nasze 1 dziecko, bardzo wyczekane
Moje tez pierwsze, jego drugie :) i tu się tez nastawiam obronnie, bo już przed ciaza się zdarzyło, ze np jak rozmawialiśmy o fotelikach czy podobnych tematach to zdarzyło mu się powiedzieć, ze po co wymyślam, jego córeczka takiego nie miała i jakoś przeżyła... wiec ja już cokolwiek mówię to od razu z „tarcza” w ręce żeby odeprzeć atak ;p może niepotrzebnie się tak nastawiam
 
Wybaczcie za bezposredniosc.. jak wyglada u Was sytuacja ze wspolzyciem? Chodzi mi o dziewczyny ktore mialy jakies plamienia na początku.. bo u nas celibat i w sumie do tej pory mi to odpowiadalo bo moj poped byl na poziomie -100 ale juz wraca i nie wiem co robic -.- a wizyta za prawie 3 tyg u mojej gin a nie chce do niej o to pisac czy dzwonic xD
U mnie bez plamień pytałam na początku powiedział lepiej nie...a ostatnio zapomniałam zapytać ale mam takie same dylematy, mam chęć spróbować...
 
A powiedzcie mi, jak Wasi partnerzy/ mężowie na tym etapie? Są w jakiś sposób zaangażowani? U mnie nic a nic, jakby nic się nie zmieniło. Raz był ze mną na pogotowiu- przy pierwszej wizycie w sprawie krwawienia a później już sama jeździłam. Nie ma żadnej rozmowy o dziecku, żadnego planowania... i nie wiem czy skoro on nie czuje tego swoimi cyckami i Mdłościami to dla niego za wczesnie i jest usprawiedliwiony czy powinnam się dalej wkurzać? Jak raz mu powiedziałam, ze mógłby się jakoś zaangażować to on do mnie ze o co mi chodzi, ze my jeszcze dziecka nie mamy, ze będzie jak się urodzi... serio faceci tak maja?
Mają mają... oni chyba wszystko muszą mieć namacalnie :laugh2:
 
Uff, doczytałam :)
Sex... hmmm a co to :) ;) ja jakoś się boję i czekam na wizytę - zobaczymy czy doktorek pozwoli.
Wczoraj wyobraźcie sobie byłam u jakiegoś przypadkowego po receptę na luteinę - dał co prawda, ale się nasłuchałam że to nei działa i jest tylko po to żeby przewrażliwione mamuśki się uspokoiły że coś biorą itp itd....

Co do męża. Mój się dość mocno przejął (jestem po cp i poronieniu - i zawsze wszędzie był ze mną, w szpitalu i na IP) - zresztą jak byłam w ciąży z córką to tez był zaangażowany. Co prawda nigdy nie pamiętał terminów wizyt ani nawet leków jakie brałam ale woził, jeździł i generalnie był (chociaż jak jechaliśmy do porodu już z takimi bolesnymi skurczami to się w połowie drogi wróciliśmy - do szpitala 30 km) bo założył spodnie z zepsutym zamkiem i powiedział ze on tak nie może rodzić;)
 
reklama
Odnośnie libido to moje też -1000 ... w ogóle o tym nie myślę, a mąż? Widzę że chce ale jak się zmusić lub inaczej... jak odzyskać chęci???
 
Do góry