Uff, doczytałam
Sex... hmmm a co to
ja jakoś się boję i czekam na wizytę - zobaczymy czy doktorek pozwoli.
Wczoraj wyobraźcie sobie byłam u jakiegoś przypadkowego po receptę na luteinę - dał co prawda, ale się nasłuchałam że to nei działa i jest tylko po to żeby przewrażliwione mamuśki się uspokoiły że coś biorą itp itd....
Co do męża. Mój się dość mocno przejął (jestem po cp i poronieniu - i zawsze wszędzie był ze mną, w szpitalu i na IP) - zresztą jak byłam w ciąży z córką to tez był zaangażowany. Co prawda nigdy nie pamiętał terminów wizyt ani nawet leków jakie brałam ale woził, jeździł i generalnie był (chociaż jak jechaliśmy do porodu już z takimi bolesnymi skurczami to się w połowie drogi wróciliśmy - do szpitala 30 km) bo założył spodnie z zepsutym zamkiem i powiedział ze on tak nie może rodzić