madziarra21
Fanka BB :)
Ja z teściową też nie mam najlepszych stosnków. Teściu nie żyje i nigdy go nie poznałam, czego żałuję, bo nie wiem jak to jest mieć teścia a wiem, że z nim bym się lepiej dogadała... Teściowa o ciąży jeszcze nie wie i nie wiem kiedy się dowie. Co prawda nie spieszy mi się z tą informacją dla niej. Chyba, że dowie się od kogoś...
Ulkan piszesz, że bierzesz luteine 2x2, rozumiem, że dopochwowo. Powiedz mi, czy Tobie też czasem na wkładce zostaje spora jej ilość? Te co biore na noc ładnie mi się rozpuszczają a jak rano wezmę to później resztki wypływają i boję się, że za mało zostanie w organizmie... I nie wkładam ich wcale płytko bo dalej już nie sięgnę A z rana wiadomo, chodzę coś robię i pewnie dlatego tak się dzieje... U Ciebie też?
No i jeszcze jedno mnie trapi. Może i mnie trochę zlinczujecie ale nie mogę się pozbyć nałogu papierosowego! Miałam ogromną nadzieję, że mnie samo odrzuci, ale póki co to mnie bardziej ciągnie niż odpycha. I tak się staram już ograniczać, nie spalam całego albo tylko kilka buchów biorę jak mój pali ale wiem, że muszę całkiem to świństwo rzucić. Tylko jak? Wiem, że robię źle, wyobrażam sobie jak moja dzidzia się dławi dymem we mnie no i nic nie działa... dalej mi się chce palić. A najgorzej jest jak gdzieś przeczytam na internecie, że któryś gin powiedział, że jak samo nie odrzuci od fajek to zeby nie rzucać bo to tylko stres dla mamy i dziecka. Tym się wtedy sama sobie tłumaczę ale wiem, że tak nie jest.! Że źle robbię i muszę z tym skończyć.! Jest tu jeszcze jakaś mama paląca? Jak sobie mam z tym poradzić...?
Ulkan piszesz, że bierzesz luteine 2x2, rozumiem, że dopochwowo. Powiedz mi, czy Tobie też czasem na wkładce zostaje spora jej ilość? Te co biore na noc ładnie mi się rozpuszczają a jak rano wezmę to później resztki wypływają i boję się, że za mało zostanie w organizmie... I nie wkładam ich wcale płytko bo dalej już nie sięgnę A z rana wiadomo, chodzę coś robię i pewnie dlatego tak się dzieje... U Ciebie też?
No i jeszcze jedno mnie trapi. Może i mnie trochę zlinczujecie ale nie mogę się pozbyć nałogu papierosowego! Miałam ogromną nadzieję, że mnie samo odrzuci, ale póki co to mnie bardziej ciągnie niż odpycha. I tak się staram już ograniczać, nie spalam całego albo tylko kilka buchów biorę jak mój pali ale wiem, że muszę całkiem to świństwo rzucić. Tylko jak? Wiem, że robię źle, wyobrażam sobie jak moja dzidzia się dławi dymem we mnie no i nic nie działa... dalej mi się chce palić. A najgorzej jest jak gdzieś przeczytam na internecie, że któryś gin powiedział, że jak samo nie odrzuci od fajek to zeby nie rzucać bo to tylko stres dla mamy i dziecka. Tym się wtedy sama sobie tłumaczę ale wiem, że tak nie jest.! Że źle robbię i muszę z tym skończyć.! Jest tu jeszcze jakaś mama paląca? Jak sobie mam z tym poradzić...?