reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marzec 2013

reklama
mnie ostatnio naszlo na jogurty,serki. widac organizm sie domaga. a ja jestem od wczoraj sama.moj pojechal po core do swojej mamy i wroci jutro przynajmniej taka mam madzieje:confused2:ehh ja nie moglam jechac.nie akceptuje mnie choc mnie nie zna:eek:
 
Natalia stety/niestety ciąża nie miała tu nic do rzeczy, raczej wychowanie. Mąż pochodzi z rodziny gdzie ojciec miał zawsze rację był głową, szyją i ramionami, długo by pisać, w każdym razie zazwyczaj nie mamy z tym problemu ale teraz za dużo stresów, zmęczenie plus trochę alkoholu i mu się w głowie poprzewracało. Mnie momentami trafia bo w Polsce zostawiłam dobrą pracę, studia itp a w domu z dzieckiem i on normalnie docenia, mówi jakie to ważne ale czasami tak jak wczoraj włącza mu się "ja jestem ważny bo mam odpowiedzialną pracę i przynoszę pieniądze"
szkoda gadać, wybaczcie że smęce

Żabka już w listopadówkach pisałam, że matka Twojego partnera głupia baba, trzymam kciuki by Jej się odwidziało jak Dziecko przyjdzie na świat, Teść moim fanem nie był wcale ale jak Szczepek się urodził to zmiana 180st bo za Wnuczkiem szaleje
 
pamietam szczebiotko jak to pisalas:)moj mowi ze mam sie nie przejmowac.najwazniejsze ze nam jest ze soba dobrze:)ma racje:) ona jeszcze nie wie ze ja w ciazy jestem.a czy jej teraz powie to nie wiem.
 
hej :)
chyba też kupię tą książkę dla swojego bo ostatnio się nie dogadujemy. Nie mam sił na nic jest mi praktycznie cały czas niedobrze a on narzeka ciągle :( dzisiaj pozmywałam naczynia i umyłam podłogę i myślałam że zemdleje tak mi słabo się zrobiło i teraz jak siedzę to nadal mi słabo :(
Przepiszę się do pani ginekolog na NFZ ale do innej bo nie wiem czy finansowo byśmy wyronili bo do wizyty za 120 zł dochodzą jeszcze badania, ehh... postaram się zapisać tak żeby był 12 tydzień ciąży żeby zrobiła USG genetyczne.
 
Szczebiotka - mojemu też się czasami w głowie przewraca i mam go dosyć, a teraz jak mi powie coś głupiego, to becze jak głupia.... No i w sumie czasem mam wrażenie, że jemu się wydaje, że jak ja robie dwa kierunki dziennie i do tego ogarniam dom, obiadki i te sprawy, to i tak wieczorem powinnam z uśmiechem mu kapcie przy drzwiach podawać i stopy masować, bo on się meczy w pracy. A żeby było zabawniej, to ja z tej jego pracy pieniedzy nie widzę, bo dalej pieniadze dają mi rodzice i do tego mam stypendium naukowe, czasami jakies platne staze złapie albo w wakacje do pracy pojde... eh,szkoda gadac, moze jak dziecko bedzie, to sie cos zmieni
 
Po urodzeniu Piotrusia rozstałam się z moim Ł. ale po pół roku jakoś tak wyszło że znowu się zeszliśmy i niestety niekiedy tego żałuję. :( on nie dorósł żeby być ojcem a co dopiero mieć jeszcze drugie dziecko. Ehh...
 
Szczebiotka cieszę się, że wszystko u Ciebie ok z wynikami było, mam nadzieję, że u mnie też tak będzie. Niestety z nabiału akceptuje jedynie Monte i ser biały ze śmietaną(choć to już mniej). Od mleka zupełnie mnie odrzuciło...
Zrobię jutro na obiad fasolkę szparagową - ją uwielbiam! No i groszek z puszki mogę kilogramami jeść :-D
Poczekam, może jednak przekonam się jeszcze do mięsa.

Co do teściów... Ja z moją miałam super kontakt, póki nie adoptowałam królika - ciągle się czepia, że tu brudno, tu futro, i że mam się go pozbyć :szok: nie dam się. Przez to mój kontakt z nią się pogorszył - ale nie przejmujmy się teściami! Niby bliska rodzina, a są tacy wredni, niewyrozumiali i zapatrzeni w swoje racje.

Patrycja2810
ja też ostatnio z moim się nie dogaduję i żałuję, że z nim jestem... Czasem myślę o przeprowadzce do jakiegoś domu samotnej matki... Ale zobaczymy, może przetrwamy...
Pozdrawiam popołudniowo-niedzielnie :-D
 
reklama
Mężczyźni to chyba juz tak mają;) U mnie, choć na meza narzekac nie mogę, bo jest bardzo za mną i w ogole bardzo sie stara, to też nieraz było nerwowo. I wkurza mnie czasem, że uwaza, że jego PRACA jest ważniejsza niż moja, bo on dojeżdza ( choć miesięcznie zarabiamy podobnie).... Byl taki moment, kiedy macierzyński sie skończył, ja przez 3 miesiące nie pracowałam i z jednej penski bylo ciężko. W ogóle sprawa była o tyle skomplikowana, że ja musze mieć duże poczucie niezależnosci, to znaczy, wiem, że mąż zrobilby dla mnie wszystko, ale jakoś czułabym wewnętrzną barierę, żeby prosic go o pieniądze. Nasz malzeński uklad sprowadza się do tego, że z jego pensji placimy rachunki, moja idzie na "zycie". Moze to dziwny uklad ale ja czuje się z tym dobrze. Prze te trzy miesiace bez penski czulam sie po prostu potwornie, bo to co mialam odlożone, szybko topniało, a perspektyw na nowe pieniądze brakowało. A już wogole peklam, jak mąż mi rzucil, że ja "nic nie robię", bo przeciez pranie, gotowanie, sprzatanie i opieka na dzieckiem, to w sumie nic... Suma sumarum. Osobiście uwazam, że dobrze jest, jak kobieta ma swoje pieniądze, ktorymi moze rzadzić zgodnie z wlasnym "widzi mi sie".
 
Do góry