Witaj Izo,
nie pisałam na tym forum od bardzo dawna, od wielu miesięcy... Wtedy mój synek miał podobny stan, urodził się w 26 tyg. ważył 910 gramów i w 15 dobie przeszedł operację ratującą życie. Ma przetokę jelitowo- skórną, czyli stomię. Z powodu perforacji jelita cienkiego miał zielono-siny brzuszek jak mały balonik napompowany zielonym gazem. Od tamtej pory radzi sobie świetnie ze wszystkimi obciążeniami wcześniaczymi. Jak dotąd poradził sobie z wylewami, które się rozpuściły, nie ma dysplazji oskrzelowo-płucnej, nie ma retinopatii, ani kłopotów z uszkami. Świetnie się rozwija, jest strasznie ruchliwy i często się uśmiecha (to nagroda za wszystkie łzy i nieprzespane noce). Staram się zapomnieć te stresy, które przeżyliśmy, ale niestety, nie mogę zapomnieć tego zielonego brzuszka. Rodząc tak skrajnie wcześnie dziecko jesteśmy skazane na wielki strach przed utratą maluszka i długie oczekiwanie na poprawę jego stanu zdrowia. Z własnego doświadczenia wiem, że takie kruszynki mają tak wielką wolę walki o własne życie, że niejeden z nas dorosłych by nie wytrzymał. Historia walki Przemka jest równie długa, co innych dzieciaczków i jeszcze nie całkiem zakończona, czekamy na jeszcze jedną operację: likwidacji stomii, więc stres związany z zagrożeniem jego życia towarzyszy nam nadal. Mam nadzieję, że wszystko się uda i nasz synek będzie zupełnie zdrowym dzieckiem, bo ślicznym, pogodnym, mądrym i silnym to już jest.
Życzę Ci dużo cierpliwości i wiary we własne dziecko. Musisz jak najczęściej z nim przebywać, bo kontakt nawet przez ściany inkubatora daje siłę i nadzieję. Pomyślisz sobie, że mnie jest łatwiej teraz te słowa pisać, niż Tobie je czytać, ale uwierz mi, sama przez to wszystko również przeszłam. Prawie rok temu ja również płakałam i pisałam swoją historię na forum, a dziś wiem, że było ciężko (myślałam, że nie dam rady), ale było warto wierzyć. Pozdrawiam !