Siema
Sylviontko u mnie też już cisza...pewnie tamte skurcze były spowodowane całodziennym sprzątaniem...ech...no ale jak już pisałam - wytrzymam do 10tego... ale boję się że jak pójdę do szpitala 12stego to będą kazali mi przyjść dopiero po 20stym
...nie uśmiecha mi się to...
11stego kończy mi się zwolnienie i nie wiem jak ja je przedłuże...gina mojego nie ma, szpital nie wystawi, inny gin w mojej przychodni też nie - zresztą miejsc nie ma - pewnie prywatnie będę musiała iść...no chyba że w pracy wezmę kilka dni urlopu...
w domu nie mogę wytrzymać...nie oddzywam się do J...zresztą odkąd się tu wprowadziliśmy to mało gadamy, a odkąd jestem w ciąży to już w ogóle :-
-(
jak pamiętacie w nocy z piątku na sobote miałam silne skurcze...on o tym wiedział...a w sobote potajemnie pisał sobie smsy do kolegi treści "Robimy dziś coś?" - chodzi jak zwykle o chlanie...
mam tego już dość...nawet na niego nie mogę liczyć...3 dni do porodu a ja tu nie mam nikogo, boję się...całymi dniami siedze sama...nawet jak J przyjdzie z pracy to też sama bo on ucieka do drugiego pokoju... już zaczęłam sie nad tym wszystkim zastanawiać...czasami mam głupie myśli, no ale je przeganiam...Już tylko został mi Mikołaj - on nie jest niczemu winny, ale szkoda mi go i jestem na siebie zła że ma ojca doopka.
wyżaliłam się...tak przy niedzieli...jutro zacznie się nowy tydzień i może humor będzie lepszy
PS.
Sylviontko... masz może namiary na wyprawkę do Bródnowskiego - co trzeba tam wziąć (chodzi mi bardziej, co trzeba dla dziecka)???
candy no nie spodziewałabym się, zwłaszcza ze gin mówiła że nic się nie szykuje na szybki poród hehe
no mam nadzieję, że mnie też tak weźmie z nienacka...POWODZENIA! - aczkolwiek pewnie już urodziłaś :-)