M
myszowata
Gość
monia widzę Pawełek ładnie szamie
U nas jest różnie bo wszystko zależy o, której wstanie, a budzi się między 6 a 8 także dość spory przedział.Zwykle jednak wstaje mniej więcej o 7, więc o 8 daję mu kaszkę mleczną łyżeczką po jakiś 3h dostaje drugie śniadanie, czyli albo jakieś serki, jogurty, mannę, a jak nie chce to w ostateczności mleko z butli, ale wypieje 50-100ml max.Oczywiście czasem uda mi się w niego wcisnąć jeszcze jakieś 50ml, ale muszę go już karmić łyżeczką wtedy. Potem po 3h obiad - głównie słoiki niestety, sporadycznie domowe, ale tego zwykle nie chce, a od jakiś 2 tyg i ze słoikami jest kiepsko.Potem po jakiś 2,5h deser tj owoce albo kisiel i potem po jakiś 3-3,5h kaszka mleczno-ryżkowa. Czasem skubnie między posiłkami paluszka czy chrupka albo trochę czegoś od nas tj kanapek czy obiadu, ale nie są to ilości, które zakrawają o normalny posiłek. Nie wiem kiedy on zacznie jakoś normalnie jeść...Jak widzę u znajomych dziecko o miesiąc młodsze, które je co 2h i aż piszczy do tego jedzenia i je wszystko co podleci, albo 10 miesięczną córkę koleżanki, która zjada całe jabłko na raz, dostaje do rączki obrane w całości i jakoś sobie radzi to mi sie płakać chce, że muszę z moim synem takie walki toczyć o to jedzenie:-(
U nas jest różnie bo wszystko zależy o, której wstanie, a budzi się między 6 a 8 także dość spory przedział.Zwykle jednak wstaje mniej więcej o 7, więc o 8 daję mu kaszkę mleczną łyżeczką po jakiś 3h dostaje drugie śniadanie, czyli albo jakieś serki, jogurty, mannę, a jak nie chce to w ostateczności mleko z butli, ale wypieje 50-100ml max.Oczywiście czasem uda mi się w niego wcisnąć jeszcze jakieś 50ml, ale muszę go już karmić łyżeczką wtedy. Potem po 3h obiad - głównie słoiki niestety, sporadycznie domowe, ale tego zwykle nie chce, a od jakiś 2 tyg i ze słoikami jest kiepsko.Potem po jakiś 2,5h deser tj owoce albo kisiel i potem po jakiś 3-3,5h kaszka mleczno-ryżkowa. Czasem skubnie między posiłkami paluszka czy chrupka albo trochę czegoś od nas tj kanapek czy obiadu, ale nie są to ilości, które zakrawają o normalny posiłek. Nie wiem kiedy on zacznie jakoś normalnie jeść...Jak widzę u znajomych dziecko o miesiąc młodsze, które je co 2h i aż piszczy do tego jedzenia i je wszystko co podleci, albo 10 miesięczną córkę koleżanki, która zjada całe jabłko na raz, dostaje do rączki obrane w całości i jakoś sobie radzi to mi sie płakać chce, że muszę z moim synem takie walki toczyć o to jedzenie:-(
Ostatnio edytowane przez moderatora: