Ja kiedyś trafiłam na taki fajny filmik o tym jak obie strony starają się żeby było dobrze.. najpierw jest perspektywa kobiety, która chociaż jest zmęczona, w ten dzień szykuje ulubiony obiad męża. Kobieta wie, że jest między nimi źle i w ten sposób chce pokazać, że nadal jej zależy... na to przychodzi mężczyzna z pracy i mówi, że koniecznie musi się położyć, bo nie da rady. Na ulubiony obiad odpowiada, że zje później. Wybucha kolejna kłótnia, bo ona się stara, a on jak zwykle podchodzi egoistycznie. A w dalszej części filmu jest perspektywa tego mężczyzny, który siedzi w pracy i rozmyśla nad tym, że z powodu stresu i przeciążenia zaniedbuje rodzinę. Postanawia sobie, że dzisiaj odłoży pracę na bok i spędzi z nimi czas, tylko zdrzemnie się godzinkę po pracy, bo jest wykończony...
I to chyba czasem tak rzeczywiście jest, że druga strona nie wie co mamy w głowie i przez zwykłe codzienne nieporozumienia może się wydawać, że totalnie siebie zlewamy, a tak naprawdę się staramy.
Mi dał ten filmik dużo do myślenia. Jakoś mieliśmy z chłopem wzloty i upadki, ale muszę pokornie przyznać, że często skupiam się na swoich emocjach i odtrącam go kiedy jest mi ciężko. I zajęło mi trochę czasu zrozumienie, że on też może mnie odpychać gdy jest mu gorzej.
Tak jak tu któraś napisała, nad związkiem trzeba stale pracować.. dotrzeć się ze sobą.
Mam nadzieje, ze u ciebie są to chwilowe problemy, że twój mąż po prostu znalazł się w nowej sytuacji i nie wie jak się zachować, musi się tego nauczyć. Zastanów się też jak zmieniło się twoje zachowanie? Może rozmawiając na spokojnie o tym jak się czujecie, dojdziecie do kompromisu?
Ja tutaj taka mądra a ze swoim chłopem nie umiem rozmawiać
bardzo emocjonalnie podchodzę do takich tematów i kończy się często krzykiem. Ale ... ostatecznie jakoś idzie...
Mam nadzieję, że to przejściowy kryzys