Dzisiaj rano robiąc zastrzyk z heparyną trafiłam chyba na jakieś bolesne naczynie. Samo wkładanie igły już bolało (normalnie prawie nie czuć, dopiero heparyna szczypie). Po zastrzyku zakleiłam plasterkiem miejsce nakłucia (robię tak bo czasami mi lekko sączy ta kropeczka po nakłuciu, więc zaklejam żeby nie brudzić ubrań). Po południu jechałam do Medicover i przy przebieraniu odpadł mi plasterek, ale krew już się nie sączyła. Zobaczyłam za to granatowego krwiaka o średnicy ok 4cm (może nawet więcej). Założyłam luźną sukienkę i pojechałam do lekarza, a po lekarzu na jedzenie w knajpce na mieście. Nagle zorientowałam się, że moja kropeczka po zastrzyku znów krwawi, i to tak że sukienka w kwiatki nasiąknęła plamą krwi. Kelner w knajpce ratował mnie plastrami
Czy któraś z Was miała podobne przygody z tym dziadostwem?