reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Marcowe mamy 2022

reklama
Dokładnie😊
Poniżej aktualna lista. Sprawdźcie, czy jesteście i jak Was nie ma, a chcecie być w prywatnym wątku, to piszcie 😀😊
julianap
Lili 088
HeeyHeeey
ilonaz
mawis
babydust
stillgrey213
Marzenaaa12
marma53
Iskra87
Sollina
skorpion21
Nelaton
Milostka
marma53
EmiliaL
hania4899
godzbal
Paula55
Gabi99
Martuha
agabaj92
Małasyrenka
Elena91
developerka
Liana93
Wronka1
iza_rz_97
blanny
Sisinek
Gość1995
Poplątana9
patpat95
Travel92
Alanyaaa
JustLillD
Lytomka
Asjunia
Mikifyful
PaulaSz02
Weroniika_x
Alexz89
sylwia210295
Cukierkowa20pare
OsnowaM
Ania20719
smerfetka90
Wiolcia_6
Smerfetka94
ja rowniez poprosze :)
 
Nie chciałam się wypowiadać odnośnie covidu i szczepień ale widzę że wątek dalej jest wałkowany więc napiszę. Ja mając 35 lat zachorowałam na covid. Przeszłam bardzo źle - musiałam zrezygnować z pracy I 5 miesięcy leczyłam się na serce (koleżanka ma uszkodzony mięsień serca po covid nie miała tyle szczęścia co ja). Ja przez 5 miesiecy mogłam tylko 1 emerycki spacer dziennie. Nie mam chorób współistniejących. Kolega z pracy - wysportowany, brał udział w maratonach- doszczętnie zniszczone jedno płuco. Oboje robiliśmy 2 przerwy żeby wyjść na 1 piętro. Nie byłam hospitalizowana bo jak zachorowałam to u nas przeszła fala i nie było miejsc w szpitalu. Byłam pod kontrolą telefoniczną lekarza rodzinnego.
Mój kochany dziadziuś zmarł na powikłania po covid. Nie mogliśmy się nawet pożegnać 😪😪😪😪 ani złapać go za rękę ...nic... myślę o nim codziennie.
Nie patrze na dane,które piszecie bo niestety to nie jest rzeczywistość. Rzeczywistość była taka że u mnie na wsi wiele osób zmarło, wiele leczy się do tej pory. Policja, sanepid, lekarze - nie poradzili sobie ze skalą zakażeń.
Jestem zaszczepiona, mąż, znajomi i rodzina również. Ja bałabym się że mogę umrzeć następnym razem.
Nie piszę tego żeby kogokolwiek oceniać czy zmuszać do szczepienia. Piszę bo często słyszę - nie znam nikogo kto przeszedłby to źle. A myślicie że mam się czym chwalić? Czy inne osoby które też tak przechorowały mają się czym chwalić?
Napisze jeszcze że moi rodzice mający ponad 60 lat nie zachorowali mimo że w domu był covid. Dziadziuś przeszedł bezobjawowo ale niestety nie dało się go uratować. Sąsiadka przeszła covid I zmarła po tygodniu na zawał. Wiele osób u mnie umierało po covidzie na powikłania. Nie znajdziecie ich w statystykach. Nie mieli szans zwłaszcza że w szpitalu musieli czekać 12h na wynik testu gdzie nie robili z nimi nic bez wyniku. 12h przy zawale to ogrom.
Większość zaraziła się covidem ze szkoły podstawowej gdzie chodzą nasze dzieci. Mieszkam na małej wsi, znamy się w większości. Może w dużych miastach tego tak nie widać ale u nas było widać spustoszenie. Nie wszyscy chcieli mówić na co zmarła dana osoba ale dało się to zauważyć na pogrzebie.
 
Ja tez rozważałam początkowo borowska ale tak jak samo cięcie, wszystko ok, to szczerze powiem po porodzie było już średnio. Zero wsparcia w moim odczuciu- przy pierwszym dziecku poszłam po pomoc bo młody ciagle płakał- a ona ze go głoszę- na sile mu butle chciała dać ale on nie chciał bo już był najedzony. I tak w sumie „radź sobie” a to była pierwsza noc po cięciu wiec byłam bardzo słaba, straciłam dużo krwi w trakcie operacji. Ogolnie to nie potrzebowałam ich pomocy, ale miałam wrażenie ze jestem intruzem. Czasem nawet wsparcie dobrym słowem działa cuda. Ale to tez zależy od położnych. Teraz zależy mi żeby opieka po porodzie była ok- niewiadomo jak z odwiedzinami będzie (mam nadzieje ze do tego czasu wróci do normy) a mnie napewno czeka kolejne cięcie i nie wiem jak teraz będzie. Ogólnie poprzednie zniosłam rewelacja- ale mam wrażenie ze przy trzecim będzie już ciężko ;p
A kiedy rodzilas u nich ? Może cos sie zmieniło,w ostatnich relacjach słyszę ogolnie same pozytywy i wychwalanie położnych .
 
reklama
Do góry