Ja juz jestem po wszystkim. Skończyło się na panice. Ale spoko, poszłam do przychodni czekałam pół torej godziny i się okazało że lekarz nie dojedzie bo utknął na drodze i jakiś wypadek. Mowie No to spoko, mam dalej sie martwic czy co. Położne powiedziały że najlepiej podjechać na SOR mowie nawet jeśli jest szpital covidowy a one tak ze powinni przyjąć.
Pojechaliśmy, o dziwo bardzo szybko przyjęto mnie. Zaprowadzili na odział ginekologi I lekarka przyszła taka młod. Ale zbadała mnie i usg zrobiła Ale robila dłuuuugo, ale jak serduszko usłyszałam to mowie jest okej. Mała spała ! Dopiero pod koniec badania zavzela sie wiercić że nie mogła jej zmierzyć ostatniego parametru Ale stwierdziła że mało ważny bo to tylko do wagi chciała, a tak to wszystkie przepływy sprawdzała i wszystko jest bardzo ładnie. I jak to ona powiedziała " nic złego z dziołchą się nie dzieje " więc jestem spokojniejsza Ale znowu mi infekcja wyszła będę musiała sobie globulki wsadzić. Od początku cały czas mam infekcje i niczym jej nie mogę zniszczyć Ale podobno w ciąży to lubi być już do końca.
Jedynie to badanie ginekologicznie bardzo nie delikatnie zrobiła, że aż mnie zabolało.
No nic. Ważne że wszystko jest okej.
Wkurzyła mnie tylko położona która mnie odprowadzała do wyjścia z oddziału, powiedziała ze na 22tydz to jest normalne Ale z drugiej zstrony gdyby coś to i tak nie sa wstanie nic zrobić
. Fajne pocieszenie.
Najważniejsze że z małą wszystko jest w porządku i ma się dobrze. Jest obrócona teraz pupą do dołu więc pewnie jak się obracała to ja tak czułam. Plus łożysko z przodu więc mi tłumi bardziej. Trzeba jej dać troche więcej czasu.
Teściowa śmiala że ja chciałam żeby mi tam biegała jak miszerszmit haha.
Kamień z serca spadł. I jestem spokojna i już wiem że to co czuje nawet delikatnie to są to ruchy subtelne ale jednak
❤