Kochana, nie przejmuj się. To nie ma zasady. Są kobiety, co "rzygają jak kot" pierwsze 3 miesiące albo całą ciążę i tracą dziecko albo coś jest nie tak, a są takie, co nie mają żadnych objawów aż do 7-8 miesiąca ciąży praktycznie i rodzą zdrowe dziecko.
Ja w pierwszej ciąży nie miałam żadnych objawów. Dopiero koło 7-8-go miesiąca zgaga i puchły mi stopy. A wcześniej zero mdłości, bolących piersi itd. Córka ma 5 i pół roku. Moja siostra urodziła 4 miesiące temu i nie miała żadnych objawów poza okropnie puchnącymi stopami od 6-go miesiąca.
Nie martw się na zapas, ciesz się z tego, że będziesz jedną z tych kobiet, które w ciąży rozkwitają, czują się świetnie, niczym gwiazdy ciężarne z insta
i serio są w stanie "błogosławionym" a nie "umęczonym".
Ja też nie mam żaaaaadnych objawów.
Jeszcze nie widziałam serduszka (mam nadzieję, że we wtorek zobaczę), ale nie martwię się brakiem objawów jako takim - skoro w pierwszej ciąży ich nie miałam, a wszystko było ok, to czemu miałabym je teraz mieć?
Może taka Twoja uroda.
Ja też robiłam test w dzień ojca!
Choć było to przypadkowe, bo akurat tego dnia miałam duphaston odstawić i musiałam zrobić test, czy odstawiać czy brać dalej.
Facet był w domu, bo ma home office, więc od razu mu powiedziałam.
Tym bardziej, że i tak by szybko odkrył. Jeszcze wie moja przyjaciółka. I to tyle.
Chciałabym jak najdłużej nic nie mówić - najlepiej do porodu.