Hej dziewczyny! Przeczytałam cały wątek i muszę przyznać, że Wasz optymizm jest zaraźliwy
Mam 35 lat, w zeszłym roku byłam w pierwszej ciąży, ale w 6 tc serduszko nie biło, w 7 biło ale bardzo wolno, a w 8 tc miałam zabieg w szpitalu. Była to moja pierwsza ciąża.
Pierwszy dzień ostatniej miesiączki miałam 30.05 ( ten cykl był krótszy niż zwykle ok 26 dni, zwykle jest to 27-28 dni)
Test owulacyjny wyszedł pozytywny 11.06 - dwie grube kreski - dwa dni po spodziewanej owulacji wg aplikacji
W 23 dc wyszedł na teście cień cienia
W 24 dc cien cienia był trochę wyraźniejszy
W 24 dc beta hcg wyniosła 28,80 mIU/ml
Zaczął się ból piersi/ suchość w ustach oraz częstomocz / migrena
W 26 dc beta hcg 56,40 mIU/ml ( przyrost 100%)
Progesteron 38,20 ( w pierwszej ciąży w 6 tyg miałam 14)
Objawy: ból piersi/ suchość w ustach/ częstomocz
Dziś jest 27 dc i piersi przestały mnie boleć (w nocy wstawałam do toalety to bolały tak, że nie mogłam się dotknąć - na pewno bolały bardziej niż nawet wieczorem). Z objawów został częstomocz oraz suchość w ustach. Dzisiejszym nowym objawem jest ból podbrzusza, dość silny, ale inny, promieniujący na pachwiny i nogi. Położona powiedziała, że jestem teraz w okresie okołomiesiączkowym i ten ból jest ok. Dziś lub jutro dostałabym miesiączkę.
Dzwoniłam do zaprzyjaźnionej położnej z prośba o radę, ale jej zapewnienia nie do końca mnie uspokoiły. Jutro 28 dc i zamierzam zrobić kolejną betę.
Wizytę u lekarza mam 15.07, położna powiedziała że progesteron jest w porządku i w razie plamień mam wziąć luteinę. Po jutrzejszej becie kazała już nie robić, abym niepotrzebnie się nie stresowała.
Czy któraś z Was miała niskie wartości bety, ale prawidłowy jej przyrost oraz progesteron w normie i wszystko skończyło się happy endem?
Wiem, że żadna z nas wróżką nie jest, ale to czekanie na wyniki, jest strasznie wyczerpujące psychicznie.
Jeśli któraś z Was była w podobnej sytuacji, niezależnie od rezultatu Waszej historii chętnie poczytam
Przepraszam, że tak długo!