reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe mamy 2021

Mary, spotkanie jest konieczne.
Jeszcze 2 tyg i też będę miała urlop, dogadamy się co do spotkania 🙂

Moja zaczęła się intensywnie drapać, już jakiś czas to trwa, ale teraz to jakieś apogeum. Przez sen i do krwi, podczas jej snu tylko trzymam te rączki, bo robi to bezwiednie. Mamy podawać Fenistil, od tygodnia dostaje, a efektu na razie brak. Podobno po 2 tygodniach można zauważyć efekt leku, czekam niecierpliwie, u nas byłaby to alergia na pyłki traw, jak ja i starszy brat, trawy akurat pylą...

Na dzień Ojca Melania dostanie bluzę z napisem Córunia Tatunia 😉 liczę, że Tatko się ucieszy, bo jest czarna 😁


Muszę pstryknąć jakąś wspólną fotkę, chwilowo mam tylko nieaktualne 🙂

Ale się Melania wyciągnęła, zupełnie inna dziewczynka ❤
 
reklama
Masz rację, ciężko sobie teraz wyobrazić bycie z dwójką dzieci jak jedno jest absorbujące. I jesli czujesz, ze to jeszcze nie czas to doskonale cię rozumiem 😉
Ja wiem jedno, w przypadku trzeciego na pewno bedzie wieksza roznica wieku, tak min 3 lata. Teraz mam różnicę 2 lata i pamiętam jak niesamowicie trudne były początki, tym bardziej ze narodziny Bartka zbiegly sie z przeprowadzką. Natomiast widzę tez, jak bardzo ogarnięte są dzieci 3 letnie. Ja ze starszą córka jestem w stanie dużo zrobić - możemy razem gotować (Bartuś juz na tym etapie tez do nas dołącza np. wrzuca obierki po warzywach do śmieci), piec ciasta, sadzić roslinki w ogrodzie. Przy trzylatce i 14 miesięcznym dziecku wystarczy juz jedno z nas, zeby ich pilnować, drugie w tym czasie moze robić coś innego. W naszym przypadku nie jest to niestety jakas pasja, bo jesteśmy caly czas na etapie urządzania ogrodu i domu, ale nas to cieszy. Wiemy, ze za jakis czas wrócimy do swoich aktywności. I znowu bedzie rok-dwa pauzy, ale potem dzieci są juz naprawdę ogarnięte a czasem mam wrażenie, ze łatwiej jest z dwójką, ktora się ze sobą bawi niz z jednym, dla którego ja jestem animatorem czasu wolnego 😉



Ale to chyba wina lekarza kwalifikującego do szczepienia... To lekarz powinien znać te wszystkie terminy i zależności i omówić z wami ewentualne powikłania.
Współczuję stresu i trzymam kciuki, zeby jednak nic nie było!

Właśnie wszystkie koleżanki które miały w bardzo krótkim odstępie czasu drugie dziecko mówią mi podobnie, żeby odczekać jak Nastka będzie mieć ok 4 lata i dopiero się starać o kolejne, bo wtedy jest o wiele lżej, bo z własnego doświadczenia wiedzą że przy krótkim odstępie czasowym jest bardzo ciężko. I sama analizując dochodzę do podobnych wniosków. Anastazja jest bardzo energicznym dzieckiem, nie jest w stanie usiedziec w jednym miejscu więc będąc nawet w ciąży by pewnie było mi ciężko za nią nadążyć.
 
Tak dzisiaj naszło mnie pytanie - ile razy zdarzylo sie cos, przez co pomyslalyscie sobie: "jestem ku$#@ matką roku, dobrze że nikt nie widział/że nic się dziecku nie stało"?
Ja mam małe combo, bo wczoraj przez moją nieuwagę Tomkowi przytrzasnęło nogę taką wielką, cięzką, ozdobną cegłą, którą mamy w ogrodzie i Bogu dziękowalam, ze nie wbila mu sie kantem i nie zlamała nogi i że w sumie nic a nic mu nie zrobila i nikt tego faktycznie nie widział. Dzisiaj to szczepienie, a wieczorem wyoblizywał z kazdej strony haczyk do wyciągania odpływu spod prysznica 🤮 najlepsze jest to ze patrzylam jak to robi, ale bylam tak zamyslona, ze patrzylam, ale nie przyszlo mi do glowy ze trzeba zareagowac 🤦‍♀️ ktoś tez miewa takie momenty, czy tylko ja?

PS: prosze nie zglaszac mnie do opieki, ja bardzo kocham moje dziecko i bardzo o nie dbam, a to wszystko powyzej to jakis okropny zbieg okolicznosci 😅

Nie martw się, miewam dość często takie myśli że czasem jestem do dupy mamą bo kolejny raz włączyłam teledyski np bo chciałam coś zrobić, albo nie mam ochoty się bawić bo chce mieć chwile spokoju albo właśnie czasem się zamyśle i młoda się wywróci.
 
Tak dzisiaj naszło mnie pytanie - ile razy zdarzylo sie cos, przez co pomyslalyscie sobie: "jestem ku$#@ matką roku, dobrze że nikt nie widział/że nic się dziecku nie stało"?
Ja mam małe combo, bo wczoraj przez moją nieuwagę Tomkowi przytrzasnęło nogę taką wielką, cięzką, ozdobną cegłą, którą mamy w ogrodzie i Bogu dziękowalam, ze nie wbila mu sie kantem i nie zlamała nogi i że w sumie nic a nic mu nie zrobila i nikt tego faktycznie nie widział. Dzisiaj to szczepienie, a wieczorem wyoblizywał z kazdej strony haczyk do wyciągania odpływu spod prysznica 🤮 najlepsze jest to ze patrzylam jak to robi, ale bylam tak zamyslona, ze patrzylam, ale nie przyszlo mi do glowy ze trzeba zareagowac 🤦‍♀️ ktoś tez miewa takie momenty, czy tylko ja?

PS: prosze nie zglaszac mnie do opieki, ja bardzo kocham moje dziecko i bardzo o nie dbam, a to wszystko powyzej to jakis okropny zbieg okolicznosci 😅
Moja wywala się kilka razy dziennie. Sama sobie powie "- Bam!" I wstaje niezrażona. Pogoda tym względem mam dziecko nieodczuwające bólu.
Wszystkie korki szczotki, ścierki łazienkowea niestety pooblizywane. To akurat mnie nie cieszy!

Teraz z Melanią rzadko mam myśl o tym, że " zła matka ze mnie", ale z pierwszym miałam tę myśl codziennie.
Jak starsza jestem, to już super-hero-mega matka nie muszę być. A to dziecko jakieś szczęśliwsze mi się wydaje.
Także, normalne, Fabryczna, bardzo Ci po prostu zależy, aby Tomek miał wszystko co możesz mu dać 🙂
 
Właśnie wszystkie koleżanki które miały w bardzo krótkim odstępie czasu drugie dziecko mówią mi podobnie, żeby odczekać jak Nastka będzie mieć ok 4 lata i dopiero się starać o kolejne, bo wtedy jest o wiele lżej, bo z własnego doświadczenia wiedzą że przy krótkim odstępie czasowym jest bardzo ciężko. I sama analizując dochodzę do podobnych wniosków. Anastazja jest bardzo energicznym dzieckiem, nie jest w stanie usiedziec w jednym miejscu więc będąc nawet w ciąży by pewnie było mi ciężko za nią nadążyć.
Ja nigdy nie chciałam mieć małej różnicy między dziećmi a potem jak już poczułam wolność to zupełnie mi się odechciało. Niby lepiej za jednym razem dwójkę maluchów odchować i mieć spokój potem. Ale ja po 12 latach nie narzekam, jeszcze starszy pomoże nieraz, chociaż czasami myślę, że trzeba było ciut szybciej się zdecydować, tak po 5,6 latach max. Ale jedno jest pewne- późne macierzyństwo odmładza😁
 
Tak dzisiaj naszło mnie pytanie - ile razy zdarzylo sie cos, przez co pomyslalyscie sobie: "jestem ku$#@ matką roku, dobrze że nikt nie widział/że nic się dziecku nie stało"?
Ja mam małe combo, bo wczoraj przez moją nieuwagę Tomkowi przytrzasnęło nogę taką wielką, cięzką, ozdobną cegłą, którą mamy w ogrodzie i Bogu dziękowalam, ze nie wbila mu sie kantem i nie zlamała nogi i że w sumie nic a nic mu nie zrobila i nikt tego faktycznie nie widział. Dzisiaj to szczepienie, a wieczorem wyoblizywał z kazdej strony haczyk do wyciągania odpływu spod prysznica 🤮 najlepsze jest to ze patrzylam jak to robi, ale bylam tak zamyslona, ze patrzylam, ale nie przyszlo mi do glowy ze trzeba zareagowac 🤦‍♀️ ktoś tez miewa takie momenty, czy tylko ja?

PS: prosze nie zglaszac mnie do opieki, ja bardzo kocham moje dziecko i bardzo o nie dbam, a to wszystko powyzej to jakis okropny zbieg okolicznosci 😅
Wczoraj miałam identyczne przemyślenia. Niestety zmęczenie materiału robi swoje. Odkąd wróciłam do pracy (nie ukrywam dobrze mi z tym) mój grafik jest napięty do granic możliwości, ale i tak wszystko jest nieprzewidywalne przez choroby. I tak teraz siedzę znowu na zwolnieniu, bo mały ma gorączkę pod 40 stopni, ale ciągle zadaję sobie pytanie czy to nie ja go tak załatwiłam, bo było gorąco, pozwoliłam mu się bawić deszczówką i błotem na boso, ale był tak upaćkany, że go obmyłam wodą z kranu w ogrodzie. Brawo ja. I tak jest ciągle, a to się odłączę od świata i nagle wypadek, np ostatnio skulgał mi się ze skarpy, nic mu nie było, ale o czym ja myślałam patrząc na to, nie wiem 🤷‍♀️(uznałam to za nowe doświadczenie w jego życiu). Do tego panie w żłobku mówią, że to złote dziecko, nie płacze, zasypia w 5 minut, a ze mną jest na odwrót. I nie wiem co źle robię. Staram się nadrobić ten czas wieczorem, więc olewam sajgon w domu, no ale są jakieś granice, bo to z kolei też mnie irytuje. W tak w kółko.
A @Fabryczna Ciebie to najbardziej podziwiam, zawsze chciałam być taką matką, a jak przyszlo co do czego to cierpliwości i sił brak. Choć z drugiej strony Remek woli mieszać w kubłach niż skupiać się na ptakach czy motylach. W sumie to nie zdziwiłabym się, gdyby w żłobku okazało się, że jest detalistą.
 
Ja nigdy nie chciałam mieć małej różnicy między dziećmi a potem jak już poczułam wolność to zupełnie mi się odechciało. Niby lepiej za jednym razem dwójkę maluchów odchować i mieć spokój potem. Ale ja po 12 latach nie narzekam, jeszcze starszy pomoże nieraz, chociaż czasami myślę, że trzeba było ciut szybciej się zdecydować, tak po 5,6 latach max. Ale jedno jest pewne- późne macierzyństwo odmładza😁
Myślę też, że dodaje sił pomimo tego zmęczenia. Ja tak sobie tu ponarzekam, bo gdzieś muszę, ale teraz wydaje mi się, że mogę więcej. Poza tym ja ciągle jestem sama, bo mąż za granicą i to mnie wkurza najbardziej.
 
Podziwiam, ja zaczynam mieć mieszane uczucia odnośnie drugiego dziecka, z jednej strony bym chciała, z drugiej, widzę te wszystkie zmęczone mamy które mają dwójkę lub trójkę dzieci (podziwiam je wszystkie) I zatracają totalnie siebie, nie mają oddechu. Ja rozumiem ze to wielkie szczęście mieć większą ilość dzieci, lecz osobiście muszę teraz zadbać o zdrowie psychiczne, stabilizację finansową, i dopiero będę myśleć o dzieciach. Bo przy obecnych zawirowaniach byłby tylko z tego jakiś dramat.
Mam dziewczynę w pracy z dwójką dzieci w małym odstępie i ona jest wyluzowana i nie ma takich problemów jak te jednym. Nie wiem, może to już kwestia olewania pewnych spraw, a przy jedynaku to wszystko analizujemy. Mam sąsiadkę z trójką dzieci i ona też jest jakaś taka bardziej wypoczęta i pełna energii. Cholera wie jak one to robią. Fakt starsze to już dużo pomogą, bo coś podadzą, albo zajmą się zabawą.
 
A co do smarowideł na wysypki i suche placki, to ja już robie taki misz masz, że jednego dnia smaruje jednym, następnego dnia innym, czasem przez jakis czas smaruje jedną plamkę czymś na obsuszenie, a drugą identyczną w tym samym czasie nawilżam. No testy na dziecku, ale nie wiem już co robić, skoro nic nie pomaga, a do czasu wizyty u alergologa coś trzeba robić, żeby stan się nie pogorszył.
Próbowałam też wszystko odstawić i po prostu nie kąpać małego, żeby skóra może sama zaczęła się natłuszczać (jedynie pupka, rączki, buzia). 5 dni go tak tylko przemywałam i ani gorzej, ani lepiej. Mam obawy, czy długotrwałe stosowanie emolientu (kilka miesięcy) nie zaburzyło pracy łojotokowej skóry.
Fabryczna, to stary Twój wpis, ale odnoszę się do niego, bo u nas aktualnie skóra tragiczna.
Pisałaś później, że jednak troszkę Tomkowi minęło.
Przypomnij mi proszę, jak poprawiłaś mu stan skóry. Chodzi mi o pielęgnację.
Co do diety jej i mojej robię co mogę, poprawy jakiejkolwiek brak, a nawet z każdym dniem jest gorzej 😔
Mamy wizytę dopiero 2 sierpnia.
 
reklama
Wczoraj miałam identyczne przemyślenia. Niestety zmęczenie materiału robi swoje. Odkąd wróciłam do pracy (nie ukrywam dobrze mi z tym) mój grafik jest napięty do granic możliwości, ale i tak wszystko jest nieprzewidywalne przez choroby. I tak teraz siedzę znowu na zwolnieniu, bo mały ma gorączkę pod 40 stopni, ale ciągle zadaję sobie pytanie czy to nie ja go tak załatwiłam, bo było gorąco, pozwoliłam mu się bawić deszczówką i błotem na boso, ale był tak upaćkany, że go obmyłam wodą z kranu w ogrodzie. Brawo ja. I tak jest ciągle, a to się odłączę od świata i nagle wypadek, np ostatnio skulgał mi się ze skarpy, nic mu nie było, ale o czym ja myślałam patrząc na to, nie wiem 🤷‍♀️(uznałam to za nowe doświadczenie w jego życiu). Do tego panie w żłobku mówią, że to złote dziecko, nie płacze, zasypia w 5 minut, a ze mną jest na odwrót. I nie wiem co źle robię. Staram się nadrobić ten czas wieczorem, więc olewam sajgon w domu, no ale są jakieś granice, bo to z kolei też mnie irytuje. W tak w kółko.
A @Fabryczna Ciebie to najbardziej podziwiam, zawsze chciałam być taką matką, a jak przyszlo co do czego to cierpliwości i sił brak. Choć z drugiej strony Remek woli mieszać w kubłach niż skupiać się na ptakach czy motylach. W sumie to nie zdziwiłabym się, gdyby w żłobku okazało się, że jest detalistą.
Tomek tez miesza w kubłach 😁 Wyrzuca śmiecia do kosza i w zamian za niego wyciąga innego, ciekawszego. Ciapie się w zimnej deszczówce, ktora zbiera sie w daszku piaskownicy, siedzi tyłkiem w kałuzach, oblizuje kamienie z rzeki, bo fajne śliskie, oblizuje kwiatki, oblizuje psi nos, biega na oślep z psem po ogródku, miesza kijem we wiadrze/ścieku/moim kubku po kawie, robi z całej siły palcem cacy cacy owadom (🤦‍♀️) itd.
Skupienie na detalach otoczenia to moja zasługa, bo pierwsze czego go nauczyłam to hasło "Tomek zobacz", sam z siebie by nie zobaczył motyla nawet jakby mu na nosie usiadł 😅 planuje jeszcze zrobić w najbliższych dniach malowane kamyki i porozkładać po ogródku, później z nim chodzić i szukać. Niech dodatkowo skupia wzrok na detalach.
 
Do góry