Wszystkie mamy (i jeden tatuś, ah jaki wzbudził szał na oddziale
) były w podobnym wieku i dzieci też w wieku około 6-miesiecznym nieliczac kilku noworodków. Miałyśmy więc wspólne tematy, a dzieciaki mogły pooglądać inne dzieciaki i nastroje były całkiem spoko. Tak też się złożyło, że zdecydowana większość z nas została przyjęta w jeden weekend, dzięki czemu dzieci zdrowiały w prawie równym tempie i jak na początku stroniłyśmy od siebie żeby się nie ponadkażać, tak po ok. tygodniu jak padało hasło "może za 3 dni wyjdziemy", to już stałyśmy w kilka na korytarzu i plotkowałyśmy.
O dziwo było cicho jak na taką ilość osób i dzieci, szczególnie w typowych porach drzemki poobiedniej, a cisza nocna siłą rzeczy zaczynała nam się po 19:00-19:30
Jedyne gromadne płacze były w czasie kiedy pielegniarka robiła zastrzyki z lekami i antybiotykami, a że szła salami po kolei to razem z nią szła fala płaczu
najgłośniej było w godzinach inhalacji, bo z każdego kąta dobiegało warczenie inhalatorów i "śpiewające brzdące" z you tuba
...czy ja nie potrafię odpisać krótko i na temat, tylko zawsze muszę się rozpierdywać z moim spamem na pół strony?
ktoś to w ogóle czyta?