Ja też
mąż sobie pojechał na kurs z pracy, co prawda na 2 dni ale wkurza mnie to. Ze mało mi. Pomaga, właściwie nic, przewinie, pocałuje, 15minut po nosi i tyle, wraca do swoich po pracy przyjemność czyli czytania pierdół w internecie
Starsza córka niby szkoła on line, ale też zamknięta w pokoju i od siebie samej nic nie pomoże a ja biegam po tych schodach w domu, Mała cyc nonstop, już mniej śpi, trzeba ja nosić, pokazywac jej cos, bo już niezadowolona jak leży w koszu mojżesza i nikt jej nie nosi
Mama moja do Polski wraca w poniedz.
Czuję że będzie wojna a domu że mi nie pomagają
Najwyżej sie zabiorę i pojadę do Wawy na trochę, jak polepszy się sytuacja z covidem.
W Wawie sama, będę to ogarnę siebie i malą, a mąż i córka niech sobie sami radzą z obiadami i cala chata do ogarniecia.
A jeszcze mam psa rasy jack Russel który jest jak trzecie dziecko
ona by zdechla bez mnie,w sensie z tęsknoty, także jeszcze muszę o psie myśleć nonstop, żeby z nią wyjść itp.
Podziwiam Was mamy które mają dwoje albo troje dzieci małych i muszą dać radę.