reklama
sylvi1979
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Marzec 2008
- Postów
- 454
Witam z rana, ja dziś już od 6 w pracy..
ale wczoraj naprodukowałyście
Sarna, gratuluję chłopaka, super, że wszystko ok!
Lilith witaj ponownie
Co do braku męża w domu, to u mnie do niedawna tak było jak pracował na etacie, wychodzil o 5/6 i wracał późnym wieczorem, co niestety odbiło się na jego zdrowiu. Teraz jest na swoim i mimo że może wiecej jest w domu, to jednak jakby go nie było, bo ciągle siedzi przed kompem, robi stronę, reklamy itp., żeby zdobyć zlecenia..a to wcale takie proste nie jest, doszły opłaty zusu-u itp. ja się cieszę, że narazie u mnie ok ze zleceniami i zdrowiem, ale wiem że pod koniec ciąży i na początku jak urodzi się maleństwo to będzie ciężko..dlatego mam nadzieję, że jego firma się w końcu rozkręci..
ja też nie potrafiłabym żyć na odległość, w czasie 9 lat mogę policzyć rozstania na palcach jednej ręki
praca w domu ma swoje plusy, ale często mam też wyrzuty, że trochę zaniedbuję syna, bo mimo że jestem przy nim cały czas, to jednak ciągle zajęta. Z drugiej strony on znów nie wyobraża sobie, że mama wychodzi do pracy na 8 godzin sama nie wiem co lepsze.
Pięć lat temu przeprowadziliśmy się do miasta rodzinnego mojego M, ale niestety na teściów nie mam co liczyć (rzadko się widujemy, a mieszkają od nas 1,5 km...) i mimo, że mamy dom w kredycie, to coraz częściej myślę, żeby jednak wrócić do Wawy..
ale wczoraj naprodukowałyście
Sarna, gratuluję chłopaka, super, że wszystko ok!
Lilith witaj ponownie
Co do braku męża w domu, to u mnie do niedawna tak było jak pracował na etacie, wychodzil o 5/6 i wracał późnym wieczorem, co niestety odbiło się na jego zdrowiu. Teraz jest na swoim i mimo że może wiecej jest w domu, to jednak jakby go nie było, bo ciągle siedzi przed kompem, robi stronę, reklamy itp., żeby zdobyć zlecenia..a to wcale takie proste nie jest, doszły opłaty zusu-u itp. ja się cieszę, że narazie u mnie ok ze zleceniami i zdrowiem, ale wiem że pod koniec ciąży i na początku jak urodzi się maleństwo to będzie ciężko..dlatego mam nadzieję, że jego firma się w końcu rozkręci..
ja też nie potrafiłabym żyć na odległość, w czasie 9 lat mogę policzyć rozstania na palcach jednej ręki
praca w domu ma swoje plusy, ale często mam też wyrzuty, że trochę zaniedbuję syna, bo mimo że jestem przy nim cały czas, to jednak ciągle zajęta. Z drugiej strony on znów nie wyobraża sobie, że mama wychodzi do pracy na 8 godzin sama nie wiem co lepsze.
Pięć lat temu przeprowadziliśmy się do miasta rodzinnego mojego M, ale niestety na teściów nie mam co liczyć (rzadko się widujemy, a mieszkają od nas 1,5 km...) i mimo, że mamy dom w kredycie, to coraz częściej myślę, żeby jednak wrócić do Wawy..
Współczuję Wam dziewczyny, które nie widują się prawie z mężem. Ja osobiście sobie tego nie wyobrażam. Mój jak musiał chodzić na fuchy i wracał o 17 to już byłam zła. Ja lubię uporządkowany tryb życia i jednak uwielbiam wspólne popołudnia, gdzie razem możemy zająć się dziećmi. Jak męża nie ma, ja nie mam auta, nie mogę nawet do teściowej pojechać a niedługo jak będzie trzecie dziecko to już w ogóle. Z resztą oprócz męża to pomocy za bardzo nie mam z niczyjej strony. Mam tylko jedną babcię i jest to teściowa, która jak się jej nie poprosi to sama nie wyjdzie z inicjatywą zajęcia się dziećmi.
I zgadzam się z tym, że ludzie żyjący 2 tyg. w domu, 2 tyg. na wyjeździe muszą często uczyć się siebie na nowo i nie jest to dobre na dłuższą metę, ale też rozumiem takich ludzi, bo sami na pewno musielibyśmy zadecydować o wyjeździe męża gdybyśmy mieli kredyt. Ratuje nas tylko to, że mamy swoje mieszkanie i jakoś sobie biednie, ale razem żyjemy
I zgadzam się z tym, że ludzie żyjący 2 tyg. w domu, 2 tyg. na wyjeździe muszą często uczyć się siebie na nowo i nie jest to dobre na dłuższą metę, ale też rozumiem takich ludzi, bo sami na pewno musielibyśmy zadecydować o wyjeździe męża gdybyśmy mieli kredyt. Ratuje nas tylko to, że mamy swoje mieszkanie i jakoś sobie biednie, ale razem żyjemy
Siwa88
Fanka BB :)
Witam się i ja :-)
Sarna super wieści i gratuluję synka :-)
Lilithgoth i Cień- dziewczyny mają rację i limit na szpitale się już wyczerpał, teraz tylko do porodu po 38 tyg.
Co do pracy męża to Mój wychodzi do pracy przed 8 a wraca o 18, wiec nie jest źle. rano i wieczorem synek i ja spędzamy z nim czas, a to jest dla nas najważniejsze. Weekendy na szczęście wszystkie wolne.
Dziś piękna pogoda, aż chce się wszystko robić :-)
Sarna super wieści i gratuluję synka :-)
Lilithgoth i Cień- dziewczyny mają rację i limit na szpitale się już wyczerpał, teraz tylko do porodu po 38 tyg.
Co do pracy męża to Mój wychodzi do pracy przed 8 a wraca o 18, wiec nie jest źle. rano i wieczorem synek i ja spędzamy z nim czas, a to jest dla nas najważniejsze. Weekendy na szczęście wszystkie wolne.
Dziś piękna pogoda, aż chce się wszystko robić :-)
La_Luna
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Sierpień 2015
- Postów
- 376
Ja na szczęście mieszkam blisko rodziny. Do mamy mam 7 km, a do teściowej 1 km:-) Dziadkowie uwielbiają Filipka i bez problemu się nim zajmują jak potrzebuję coś załatwić. Dopiero od niedawna mam swoje auto, ale po ślubie mąż szedł do pracy, a ja sama w domu, trochę na zadupiu, gdzie nie mam bliskich sąsiadów i nikogo nie znałam...masakra to była...później znalazłam pracę, to przynajmniej jakiś kontakt z ludźmi miałam, bo chybabym zdziczałaJakoś przywykłam już do takiego trybu życia, a po za tym mój mąż jest taką "złotą rączką" co ma swoje plusy i minusy, bo wszyscy coś od niego chcą, a w domu już nie ma czasu, żeby coś zrobić No, ale nie można mieć wszystkiego i trzeba się cieszyć z tego co jest:-)
arusiowa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Lipiec 2015
- Postów
- 2 007
O proszę ile "matek samotnie wychowujących" wyszło na marcówkach ;-)
U nas opcja jedno w PL drugie za granicą na pewno by nie przeszła. Podziwiam osoby, którym się udaje tak wytrzymać i wytrwać w wierności, niestety dużo par z mojego otoczenia porozpadało się przez odległość.
Ja ze swoim pracujemy praktycznie równocześnie- wychodzimy o 7:00, potem ja wracam po 15:00, on po 16:00. Czasem jak menżu bierze dodatkowe fuchy to 3 tygodnie pod rząd potrafi wracać 23-24 i wtedy szczerze powiem mogę odsapnąć Bo u nas jest odwrotnie niż w "klasycznych" małżeństwach- to ON jest stroną gderającą, czepliwą, a przy tym zorganizowaną i pedantyczną U nas nawet jak gwoździk wypadnie przed samym wyjściem z rana z domu to jest automatycznie wbijany, nigdy nie odkłada na później. Za to ja... mam na wszystko czas Więc jak mój pracuje do późna to ja wreszcie mogę odetchnąć i żyć swoim leniuchowatym tempem: obiad może być na 18:00, nie na gwałt na 16:30, zmywanie może poleżeć w zlewie dłużej jak 10 minut po obiedzie, sterta prasowania może poczekać na popołudniowej drzemce. Nie muszę się wiecznie "krzątać" - jak mój jest w domu nie ma mowy, że pozwoli mi bezczynnie poleżeć przed tv, czy posiedzieć na necie... "chyba masz za dużo wolnego czasu" wiecznie słyszę. Do tego łatwiej mi okiełznać mojego zbuntowanego prawie 4-latka - drugi rodzic nie odwraca jego uwagi, wybija 21 gasimy światło idziemy spać i koniec- nie ma taty przed TV w pokoju obok do którego można zwiać i odłożyć termin kładzenia się spać.
U nas opcja jedno w PL drugie za granicą na pewno by nie przeszła. Podziwiam osoby, którym się udaje tak wytrzymać i wytrwać w wierności, niestety dużo par z mojego otoczenia porozpadało się przez odległość.
Ja ze swoim pracujemy praktycznie równocześnie- wychodzimy o 7:00, potem ja wracam po 15:00, on po 16:00. Czasem jak menżu bierze dodatkowe fuchy to 3 tygodnie pod rząd potrafi wracać 23-24 i wtedy szczerze powiem mogę odsapnąć Bo u nas jest odwrotnie niż w "klasycznych" małżeństwach- to ON jest stroną gderającą, czepliwą, a przy tym zorganizowaną i pedantyczną U nas nawet jak gwoździk wypadnie przed samym wyjściem z rana z domu to jest automatycznie wbijany, nigdy nie odkłada na później. Za to ja... mam na wszystko czas Więc jak mój pracuje do późna to ja wreszcie mogę odetchnąć i żyć swoim leniuchowatym tempem: obiad może być na 18:00, nie na gwałt na 16:30, zmywanie może poleżeć w zlewie dłużej jak 10 minut po obiedzie, sterta prasowania może poczekać na popołudniowej drzemce. Nie muszę się wiecznie "krzątać" - jak mój jest w domu nie ma mowy, że pozwoli mi bezczynnie poleżeć przed tv, czy posiedzieć na necie... "chyba masz za dużo wolnego czasu" wiecznie słyszę. Do tego łatwiej mi okiełznać mojego zbuntowanego prawie 4-latka - drugi rodzic nie odwraca jego uwagi, wybija 21 gasimy światło idziemy spać i koniec- nie ma taty przed TV w pokoju obok do którego można zwiać i odłożyć termin kładzenia się spać.
Arusiowa mój pomimo że kończy w tygodniu o 18 to jak wraca z pracy nie może nawet rąk umyć w spokoju ,bo Bartuś juz krzyczy tati! ! I mąż z nim się bawi . Nawet nie raz obiadu nie zje . Tyle szczęścia jak to widzę .. mój synek strasznie jest za nim i tak się z nim wyszaleje do czasu kąpieli. (Bawi się z nim jakby był w jego wieku ) a potem mąż go kapie -czasem to robią razem a potem mama daje już mleczko i max 20.20 kładziemy go do łóżka . Jednak w nim tam sobie śpiewa nuci i teraz ucieka jak nie ma łóżeczka,ale najpóźniej 21 juz słodko śpi i mamy wieczory dla siebie . Hihi tyle ze ja dwie h wytrzymam i lecę sama do krainy snów ☺
elisse
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Czerwiec 2009
- Postów
- 3 779
Lilith obyś jak najmniej już musiała odiedzać szpital. Gratuluję nowego domku
Sarna gratuluję chłopczyka Ja idę w poniedziałek podglądać.
Chrobek powodzenia. Szkoda, że mnie też to czeka za jakiś czas.
marcowa może dziś wezmę się w końcu za jakieś ćwiczenia.
Magdalena777 może znajdź sobie jakieś zajęcie, by się tak nie nudzić? W nowym miejscu ciężko się odnaleźć na początku.
Mała Mi mi to jest teraz ciężko nawet godzinę bez jedzenia wytrzymać Praca w kopalni do łatwych nie należy.
edit ja od 5 rano zasnąć nie mogłać i wierciłam się 1,5 godziny.
Kubusiowa Mama dobrze, że teraz macie więcej czasu dla siebie
sylvi mając własną firmę podobno jest się w pracy non stop. Jak firma się rozkręci i zdobędzie pozycję, to będzie dużo lepiej .
volka nie jest łatwo bez żadnej pomocy. U mnie zaś moja mama mieszka 40 km ode mnie i o pomoc muszę sama prosić, choć mam wrażenie jakbym się zarzucała. Za to teściowie już bardzo daleko mieszkają, więc też nie za bardzo mogą pomóc.
Siwa88 ja czekam aż się trochę ociepli. Rano tylko 3 stopnie. Brr..
arusiowa chciałabym taką złotą rączkę mój się do niczego nie spieszy, bałagan mu nie przeszkadza. Tylko ciągle narzeka, że on czasu dla siebie nie ma.
Stresuję się moimi wynikami na toksoplazmozę i już nie mogę doczekać się poniedziałku, co ginekolog powie.
Sarna gratuluję chłopczyka Ja idę w poniedziałek podglądać.
Chrobek powodzenia. Szkoda, że mnie też to czeka za jakiś czas.
marcowa może dziś wezmę się w końcu za jakieś ćwiczenia.
Magdalena777 może znajdź sobie jakieś zajęcie, by się tak nie nudzić? W nowym miejscu ciężko się odnaleźć na początku.
Mała Mi mi to jest teraz ciężko nawet godzinę bez jedzenia wytrzymać Praca w kopalni do łatwych nie należy.
edit ja od 5 rano zasnąć nie mogłać i wierciłam się 1,5 godziny.
Kubusiowa Mama dobrze, że teraz macie więcej czasu dla siebie
sylvi mając własną firmę podobno jest się w pracy non stop. Jak firma się rozkręci i zdobędzie pozycję, to będzie dużo lepiej .
volka nie jest łatwo bez żadnej pomocy. U mnie zaś moja mama mieszka 40 km ode mnie i o pomoc muszę sama prosić, choć mam wrażenie jakbym się zarzucała. Za to teściowie już bardzo daleko mieszkają, więc też nie za bardzo mogą pomóc.
Siwa88 ja czekam aż się trochę ociepli. Rano tylko 3 stopnie. Brr..
arusiowa chciałabym taką złotą rączkę mój się do niczego nie spieszy, bałagan mu nie przeszkadza. Tylko ciągle narzeka, że on czasu dla siebie nie ma.
Stresuję się moimi wynikami na toksoplazmozę i już nie mogę doczekać się poniedziałku, co ginekolog powie.
reklama
Magdalena777
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Październik 2015
- Postów
- 667
Elisse a co masz z ta toksoplazmoza? Wyszło ze się zarazilas? Trzymam kciuki żeby było dobrze. Ja tez się tego bardzo bałam bo ja ze zwierzętami całe życie i ostatni rok mieszkałam z kotem który spał mi w lozku jak wychodziłam z domu. Jakimś cudem nie miałam nawet przeciwciał czyli nigdy nie chorowałam.ginekolog coś Ci poradzi, to można leczyć najgorzej pierwsze tygodnie ale jak juz drugi trymestr to najgorsze za Tobą.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 7 tys
- Wyświetleń
- 295 tys
- Odpowiedzi
- 4 tys
- Wyświetleń
- 190 tys
Podziel się: