Ja miałam taką fazę na naturalne karmienie, że męczyłam się strasznie.. trzymałam dziecko po 20-30 min przy jednej piersi, potem przy drugiej i kończyłam butlą bo dziecko płakało z głodu. Aż raz właśnie po poleceniu położnej po całej nocy nie karmienia piersią rano użyłam odciągacza.. prawie miesiąc od porodu.. a ja z dwóch piersi ściągnęłam nie całe 20 ml :-( Nie było sensu.. ja nerwowa, dziecko głodne,
I jak ktoś mi mówił, że źle robię bo nie walczę o naturalne karmienie to zazwyczaj pytałam co to było przez miesiąc? nie walka? że większość czasu na dobę siedziałam z cyckami na wierzchu i przyssanym dzieckiem na ręku? że dzień i noc co chwilę miałam nadzieję, że może właśnie dziś, może teraz się uda i pokarm się pojawi?