reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marcowe mamy 2015

Kropelka z tym pytaniem o poród to. Dobre jaja.. Ale ludzie to polmozgi normalnie.. Az żal myśleć co jeszcze mi zapytać..
 
reklama
Kropelka, znam gabinety, gdzie (zwłaszcza) do pedicure są oddzielne pomieszczenia, zamykane na normalne drzwi :-)
co do baby shower - miałam je tydz temu w niedzielę. jago mega niespodziankę. zorganizowała to moja przyjaciółka i bratowa mojego meża (to ta sama osoba :-)). też nie lubie być w centrum uwagi, mówić publicznie itd. ale ona mnie na tyle już zna, wie komu ufam. zaprosiła tylko te osoby, przy których czuję się swobodnie. tak to zorganizowała, że ja absolutnie nie byłam zmuszona mówić cokolwiek, chyba że sama bym zechciała :-).
ogólnie rzecz biorąc - gdynym cokolwiek podejrzewała, to bym tam nie poszła. ale niespodzianka była w 100%, wiec trafiłam na tą imprezę. i było naprawdę fajnie, choć nie ukrywam - czułam się i tak nieco skrępowana.
ale mam mega tort z pampersów :-D


a co do ludzi pytających o poród, dotykających mojego brzucha.... nie potrafię tego ogarnąć. ok, jak robi to moja przyjaciółka, zapyta mnie o to jak się czuję, jak może mi pomóc... ale jakaś na pół obca baba już od miesiąca reaguje na mój widok "ty jeszcze nie urodziłaś?!?" / "jaki masz już duży ten brzuch!!" i tu nastepuje głaskanie mnie po brzuchu, to ciśnienie rośnie mi w ekspresowym tempie.
raz byłam z mężem gdzieś tam, i jedna z tego typu babek zaczeła mnie głaskać po brzuchu i coś tam gadać (mąż wie, że nie trawię tego), a on dotknął brzucha tej baby i zaczął ją głąskać po brzuchu i mówi "a co tam u ciebie słychać" :-D. wiecej mnie nie tyka, przynajmniej ona.
 
Elzbietka ze mnie taki aspolecznik, ze w sumie jest tylko jedna osoba - ta moja przyjaciolka, ktora stoleruje zawsze, nawet jak na reszte ludzkosci patrzec nie moge. bo nie zestresuje mnie fakt, ze sie pojawi jak mam sajgon w domu i jestem w pizamie caly dzien. ani, ze sie nie bede za duzo odzywac. przy innych czuje sie zobowiazana to spolecznych zachowan. a teraz napraede nie mam na to checi ani nastroju.
dobre z tym wymacaniem brzucha przez meza :-D. ja akurat na tym tle nie jestem wrazliwa. nie rusza mnie glaskanie mojego brzucha ciazowego. nie wiem wlasxiwie czemu, bo ogolnie nie lubie jak mnie ludzie dotykaja. ale chyba moj brzuch traktuje teraz bardziej jak doczepione do mnie dziecko. a zatem jego glaskanie traktuje jakby ktos glaskal dziecko. ale mimo to jestem zdania, ze nie nalezy sie rzucac z glaskaniem na obcy brzuch. ja osobiscie nigdy bym sie odwazyla tego nikomu zrobic chyba zeby sam wzial moja reke i polozyl na swoj brzuch.
 
Drogie Mamy,
Mam do Was ogromną prośbę i wierzę, że mi pomożecie..Z góry przepraszam za spam:)
Jestem położną i studentką II roku studiów magisterskich na kierunku Położnictwo Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego obecnie piszę pracę magisterską o lękach u ciężarnych oraz kobiet w połogu...stąd moja prośba do Was..czy mogłabym prosić o wypełnienie dwóch anonimowych ankiet(jednej teraz,a drugiej po porodzie)? Będę bardzo wdzięczna za pomoc...PS. Panie które zdecydują się wziąć udział w badaniu proszę o kontakt poprzez np komentarz lub prywatną wiadomość,żebym wiedziała do kogo mam się zgłosić w sprawie drugiej ankiety....Z góry dziękuję za poświęcony czas i jeszcze raz przepraszam za spam...pozdrawiam wszystkie Mamy i trzymam za Was kciuki:)
https://docs.google.com/forms/d/1m_7vM-bBSyojcS9nGVYz1EYIoblqrdtQ7nzwL9F9rx8/viewform


 
Kropelka, ją mam identycznie z dotykaniem brzucha... i ze stopami i zabiegami kosmetycznymi. Chciałoby sie czasem mieć zrobione stopy, dłonie, brwi, ale to nie do przejścia. Robię na własną rękę... Myślalan że tylko ją jestem takim odmiencem :-)
dziewczyny, ją mam coraz większe lęki... Głównie co do porodu, jak i czy dam radę, czy wszystko będzie ok, a nawet... Czy nie umrę przy porodzie (!) No i poza tym jak to będzie później, to nasze pierwsze dziecko, wszyscy straszą że teraz zobaczymy, wszystko sie zmieni, trzeba zrezygnować z siebie... Boję sie ze będzie mi cięzko, jestem dość niezależna osoba. No i jakoś trudno mi sobie wyobrazic że już nie będziemy sami, tylko we dwoje, że będzie mniej czasu i uwagi dla siebie nawzajem. No i takie to mam przemyślenia od paru dni. Nie wiem czy to normalne, że zamiast die cieszyc ja tak zamulam...
 
bachuta, takie lęki są normalne. chyba większość kobiet z pewną dozą obaw jedzie do porodu. nawet moje dziecko się boi, że umrę przy porodzie.
a co do lęków po porodzie... tak, to prawda - wszystko się zmieni, ale absolutnie nie oznacza to, że będziesz musiała zrezygnować z siebie! nawet nie powinnaś tego robić. no chyba ze chcesz, ale to ci na zdrowie nie wyjdzie :-).
owszem, pojawią pewne ograniczenia, ale tymczasowo! będziesz odpowiedzialna za tą małą istotkę i będziesz ją kochała ponad wszystko.
ale to nie wyklucza samotnego wyjścia na zakupy/do kosmetyczki (może się przekonasz ;-) ), do kina, czy na zwykły spacer. dla własnego zdrowia psychicznego - potrzebujesz mieć chwilę oddechu.
ja bardzo kocham moje dziecko, ale cenię też sobie swoją własną wygodę i komfort. a to sie wzajemnie nie wyklucza. owszem, nie zawsze da sie zrobić coś dla siebie w zaplanowanym wcześniej czasie - ale ogólnie DA SIĘ. dzeicko ma ojca/ciocie/babcie. korzystaj i nie krępuj się :-)

ja mam plan ;-) tak samo jak dotychczas chodzić na manicure. a jak już tylko będę mogła fizycznie - znowu będę biegać i chodzić na siłownię. oczywiście o innych porach niż wcześniej, ale będę to robić.
 
Bachuta, jakbym o swoich odczuciach czytała. Też się bardzo boję porodu (i tak, czasem boję się że coś pójdzie aż tak nie tak, że mogę być jedną z tych nielicznych w statystykach zgonów...) i tej nowej, zupełnie mi nieznanej rzeczywistości. Tego jak się w niej odnajdę, jak ona wpłynie na naszą relację z MMŻ, jak sobie poradzimy i czy będzie tak po ludzku fajnie czy to będzie kosmiczne ograniczenie. Ale ponoć to normalne. Tak samo jak to że będą na pewno trudne okresy ale miną.
 
co do porodu to wiadomo, ze niewiele mlzna zaplanowac czy postanowic. ale ponoc jak w kazdej dziedzinie - pozytywne nastawienie to polowa sukcesu. wiec sie tego trzymajmy i nastawiajmy pozytywnie wzajemnie :tak:.

a w kwestii tego co potem. tutaj juz duzo zalezy od nas. od partnera, wspolny h ustalen oraz wywiazywania sie z nich. ograniczenia czy swobody w duzej mierze zaleza od tego jakie jest wsparcie ze strony partnera. ja dzis doskonale wiem, ze gdybym wychowywala Filipa z jego ojcem to bylabym samotna matka w pseudozwiazku. w najlepszym razie zadbalby o finanse. tylko nke wiem na ile umialby sie nimi ze mna i dzieckiem dzielic...
co do mojego M jestem spokojna. Filipa wychowujemy razem od kiedy skonczyl rok. i robimy to naprawde RAZEM. zaleznie od predyspozycji podzielilismy sie na role. tak aby kazdy czul sie pewnie w swojej czesci. jednoczesnie kazde z nas w razie potrzeby potrafi przejac na siebie calosc. M sie nie miga, nie ucieka. zreszta widzac na dzis zachowanie jego ojca mam tez podstawy przypuszczac, ze mu tak zostanie na lata. mam super tescia, ktory byl i jest super ojcem, dziadkiem, mezem, synem, bratem.
jasne, ze mimo wszytsko snuje czasem czarne wizje. zycie mi nieraz dokopalo wiec gdzies tam na dnie zawsze mam obawe, ze cos zaraz pierdyknie. no, ale to musze mkec gorszy dzien.
a tak reasumujac. pojawienie sie Dzidzi to rewolucja. zmienia wszystko. jedne rzeczy ogranicza,innym daje mozliwosc wyjscia na swiatlo dzienne.
jedno jest pewne - jak masz dziecko zmienia Ci sie perspektywa postrzegania swiata. zmieniaja sie priorytety. i tak nagle trzymasz w ramionach centrum swiata, caly sens. a z czasem uczysz sie na nowo byc odrebna jednostka, dopuszczac innych. gdzies tam znalezc jakas rownowage. lapiesz balans.
a z praktyki: pamietam siebie jeszcze bezdzietna i nawet nie planujaca. patrzylam na koleznke i jej 2,5 latka. wszedzie go ze soba musiala ciagnac. non stop jeczal. czegos chcial. patrzylam ze wspolczuciem. nie ogarnialam jak mozna tak zyc. ogarnelam jak urodzilam.
 
Kurczę dziewczyny ja tez mam takie leki szczególnie ze ten moj pierwszy porod nie był łatwy ani przyjemny. Pod koniec myślałam ze moje dziecko nie przeżyje, nie słyszałam jej płaczu... Było bardzo cieżko. Teraz obawiam sie, ze bedzie to samo. Ja nie jestem odporna na ból i obawiam sie ze nic nie wyjdzie z mojego planu rodzenia bez znieczulenia... A jak wezmę znieczulenie to znowu cos bedzie nie tak... A po porodzie według mnie najtrudniejsze sa te 3 pierwsze miesiace. Nie wiesz o co chodzi, dlaczego dziecko płacze, tysiąc pytań na minutę... Ale pozniej jest tylko lepiej :)
 
reklama
Do góry