reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marcowe mamy 2015

Elżbietka ja i wodę z ogórków i z kapusty kiszonej bardzo lubię (nie tylko w ciąży), może specjalnie nie otwieram słoików żeby pić, ale zawsze jak jem to woda jest moja :D
 
reklama
No moj hemoroid jest ale juz nie bola.. Zapalenie zeszlo.. Juz nie boli.. Jest ale juz nie zauważalny.. Mam nadzieje ze jeszcze do konca więcej ich nie wylezie..
 
Elzbietka u mnie w pierwszej ciazy czop nie byl az tak jednoslitym tworem i nie az tak sztywny, bardziej jak gesty uplaw z przesmykiem krwi.

u mnie za oknem bezslonecznie i wietrznie. a mnie czekaja dzis takie zadania jak rozlozenie uprany h rzrczy po szafaxh i zrobienie lasagne. innych dzialan. ke przewiduje. wczoraj od 14 latalam do pralni i na wieczor mialam chec wyciac sobie kosc lonowa i dol plecow. masakra jaki bol. wiec dzis powolutku i lightowo :tak:.
 
Ojej, ja uwielbiam kiszone ale potem taką mega zgage że w okolicach toalety muszę być:*)
Elżbietka bo bez czopa można łazic i łazic, to tylko znak ze coś tam się dzieje. U mnie to byl regularny korek podbarwiony hmm taką kawą z mlekiem, przynajmniej wiem że te plemienia to objawy rozwierania szyjki. Ja myślę że urodze za niecałe dwa tygodnie bo właśnie tyle najdłużej w ciąży chodziłam.czop był duży sam w sobie a potem jeszcze dużo galarety, dużo gestrzej niż białko jajka, i wogóle to mokre nie było. Ale ale czop może odejść też już na porodowce lub odchodzić powoli i niemal niezauważalnie więc to jak co u kogo odchodzi nie swiadczy o niczym:-(
rurkA ja brałam terdy...coś tam i wręcz przeciwnie, jak odstawiłam zaparcia wwróciły
 
Miłego dnia drogie marcowe mamy.

Z@t gratuluję odejścia czopa :) już bliżej niż dalej. :)

Ja po wczorajszej wizycie mam jakiś napad smutków... Boję się że nic się nie ruszy i że przenoszę Szkraba i będzie trzeba poród wywoływać albo że skończy się na cc bo w ogóle nie będzie rozwarcia...

Na dodatek czytam sobie właśnie "Pierwszy rok z życia dziecka" Heidi Murkoff, rozdział o karmieniu piersią i mam coraz większe wrażenie że to wcale nie takie proste i naturalne. Tyle rzeczy trzeba dopilnować,te wszystkie niuanse dot. ułożenia główki,noska, policzków etc. Czy ja się w tym wszystkim ogarnę i połapię?

Chyba na poprawę nastroju podjem zaraz czekolady i przeczytam jakąś prostą, nieskomplikowaną powieść bo inaczej się zamartwię...
 
Martefetka nie wiem jakw. polsce, ale w szwecji pomagaja dostawic dziecko do piersi poki matka nie nabierze wprawy. przynajmniej u mnie za pierwszym razem tak bylo. pielegniarka kazala mi dzwonic o kazdej porze dnia i nocy jak dziecko zechce jesc i pomagala mi w tym. tyle, ze u mnie byl problem, bo Filip chcial a mleko nie lecialo. potem mi przywiezli taki gigantyczny laktator elektryczny i cwiczylam nim piersi. wkoncu ujrzalam siare to natychmiast wylaczylam i moglam wkoncu karmic Dzidzia :tak:mnie sie marzy zeby tym razem mleko polecialo przed utodzeniem Teosia, ale poki co susza.
 
martefka, nie ma co czytać za dużo. podstawowa zasada to brzuszek do brzuszka, żeby dziecko nie skręcało głowy do karmienia. a nos i cała reszta - "samo" się zrobi :-)

ja wczoraj miałam jakeis apogeum złego samopoczucia. niby nic nei robiłam, ale byłam tak obolała jak koń po westernie. normalnie miałam ochote rozpłakac się z bezsilności. spojenie boli jak ch*****, żebra bolą, plecy bola, zgaga osiąga najwyższe poziomy.
dziś troche lepiej póki co. zaraz jade na manicure zdjąć hybryde.
śniło mi się całą noc, że wody mi odchodzą. i ciągle się macałam przez to i prześcieradło dookoła sprawdzałam ;-)
i chyba mechanika musze odwiedzić, bo zaświeciła mi się kontrolka, że klocki hamulcowe do wymiany:crazy:. mąż tradycyjnie w delegacji :eek:
 
Krropelka - teoretycznie pomagać powinni ale różnie z tym ponoć bywa i dużo zależy od personelu. Ale ogólnie w wielu szpitalach opieka poporodowa to fikcja.
W moim akurat doradca laktacyjna jest codziennie, oprócz tego powinna się trafić jakaś pomocna położna. Ale byłam też zwiedzać taki szpital w którym doradca laktacyjny jest sic! raz w tygodniu. A mieszkam w bardzo dużym mieście...

Elzbietka- tyle chyba jestem w stanie zapamiętać. ;) choć np. pozycja spod pachy (swoją drogą czy ona jest w ogóle wygodna? ) jest chyba częściowo zaprzeczeniem tej brzuszkowej reguły?
 
Martefka właśnie szwagierka tak Córkę karmi i ja pierwszy raz w ogóle widziałam że jest taka pozycja. Oczywiście wcześniej się tym wcale nie interesowałam. Któraś z dziewczyn kiedyś wspominała, że laktacja zaczyna się w głowie. Najważniejsze to się nie bać i nie stresować, że się nie uda.
Teraz na szczęście praktycznie wszędzie jest podejście ze karmienie piersią stawia się na pierwszym miejscu i jeśli nie doradca laktacyjne to położna w szpitalu juz POWINNA pomóc. A potem też położna środowiskowa.
Piszę powinna, bo tak jak piszesz różnie bywa, ale nie wierzę, że cały personel szpitala jest źle nastawiony i nie pomocny. Jak nie jedna osoba to inna, albo z innej zmiany.

Elżbietka no to ładne schizy :)
Przypomniało mi się, że w zeszłym tyg w nocy tak mnie majty uwierały ze zdjelam i rano jak wstałam to mi coś po nogach pociekło, okazało się, że to wydzielina ake miałam schizę przez moment ze to wody o_O
 
Ostatnia edycja:
reklama
Martefka karmienie piersią to karmienie naturalne, jestem pewna ze przyjdzie Ci to naturalnie i jeśli nie nabawisz się jakichś schiz czy lękow to wszystko pójdzie ok. Ja mając 23 lata urodziłam Zosiule i od razu jakoś tak naturalnie mi poszło, były schizy, lęki, ściąganie laktatorem bo pojawił się kryzys laktacyjny j myśl ze "pokarm zanika"- co wogóle nie ma prawa się zdarzyć i się nie zdarza, pokarm nie zanika, robi się go mniej z powodu np dokarmiania, wzrostu potrzeb dziecka- to wlaśnie kryzys j trzeba wtedy dzidzia przystawiac częściej żeby pobudzić podaż. Tosie już karmiłam na slepo, nie patrzyłam się na :wielkość cyckow, konsystencję, przystawialam kiedy tylko chciała j tak mi zlecialy ponad 4 lata laktacji, bo Zosie odstawiłam w 6 msc ciąży z Tosią:-)
 
Do góry