Cześć dziewczyny ! Nie wiem czy mnie pamiętacie , bardzo dawno tutaj nie zaglądałam do was z czego mi bardzo przykro ;( ale te miesiące były na tyle intensywne i ciężkie ze sie wręcz podłamałam.. Prawie całą ciąże mam leżącą na przemian z bieganiem po szpitalach , liczne kolki nerkowe , schorzenie piasku i kamieni , goraczki, zapalenia pecherza aż w końcu odbarczenie nerki . Chodzę z tym cewnikem do nerki ( to taka rurka z pleców i do niej przyczepiony jest worek) od 28 listopada , to jest jakis koszmar ;( przebijanie nerki tylko w znieczulenie miejscowym na skore to najgorszy bol jaki prEszlam w życiu !;( od tej pory leze i tyje w łóżku i starałam sie normalnie chodzić i żyć ale doszło do tego ze krwawiłam intensywnie z nerki i ciagle zapycha mi sie ta żyłka, jeździłam po szpitalach bo kolka znow wróciła , a oni przeplukali i do domu , dodaje ze do szpitala dojeżdżam 60 km wiec codziennie po kilka razy nie moge jeździć na płukania dlatego mąż mi to robi w domu strzykawka i solą fizjologiczna . Męcze sie okropnie , spać moge tylko i wylacZnie na prawej stronie tam gdzie nie ma nefrostomii. I do czego dążę .. Noże któraś z was cos wie na ten temat ? Słyszała cos o tym i o porodzie jak sie to ma ? Ginekolog twierdzi ze rodzic naturalnie za to urolog twierdzi ze podczas parcia mozna wyprzeć dren . Nie wiem do kogo sie udać i co ze sobą począć .