KRROPELKA
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Sierpień 2008
- Postów
- 2 685
kradz. chyba dlugo da sie tak zyc. i duzo jest takich orzypadkow niestety. ja mam kuzynke, ktora dosc dlugi spotykala sie z chlopakiem zanim sie pobrali. juz wtedy dziwnym byl fakt, ze po pierwszym zblizeniu on uznal, ze wiecej nie bedzie, bo to jednak zbyt duze ryzyko odpowiedzialnosc. moznaby niby rozpatrywac to pozytywnie, ale... jakis facet zakochany ponpierwszym razie z kobieta nie chce wiecej? a ciag dalszy to juz tylko coraz gorzej. pobrali sie. niedlugo potem ja zdradzil. psycholog, pomoc rodziny. nie rozwiedli sie. zaszla w ciaze. urodzila dziecko. dzis ich corka ma 5 lat. nadal sa malzenstwem, ale tylko formalnie. nawet sie nie kloca. zyja totalnie obok siebie. ale nawet nie to jest najgorsze. on zarabia calkiem niezle. ona grosze. ona zostawia sobie 100zl a reszte oddaje mu na "dom". on robi " zakupy" tzn. kupuje jakies *******y a wiekszosc wydaje na swoje pizze kebaby, sushi, niebulejakie piwo i fajki. ona ubiera siebie, dziecko, kuouje dziecku zabawki. ponadto poza praca sprzata pierze gotuje a nawet mu prasuje. i tylko ona zajmuje sie dzieckiem. w przedszkolu nawet kiedys zapytali czy mala ma tate, bo nawet o nim nie wspomina a nikt go nie widzial na oczy.
on spotyka sie z kumplami i niczego sobie nie odmawia. a ona oczywisxie z z tej 100 na nic nie ma wiece wciaz pozycza po rodzinie wieksze i mniejsze kwoty, ktorych oddac nie ma z czego. on sie nie przejmuje. jemu w tym wszytskim wygodnie. ona w tym ktwi po pierwsze twierdzac, ze sama nie dalaby sobie rady ( nie widzie tego, ze juz od dawna daje sobie rade, ze nie wspomne o tym, ze rodzina chce jej pomoc w roznaroaki sposob) po drugie, ze dla dziecka bedzie lepiej jak beda razem a przeciez sie nie kloca wiec jest cudnie.
rece opadaja jak sie to wszytsko widzi...
ona sama sie udupila na maksa. nie ma milosci, wsparcia, przyszlosci. dziecko patrzy na jakies chore klimaty i potem trudno jej beie poukladac sobie w glowie jak to powinno wygkadac. jednak nikt nie potrafi do niej trafic by pojela, ze traci czas i niszcczy zycie sobie i dziecku.
on spotyka sie z kumplami i niczego sobie nie odmawia. a ona oczywisxie z z tej 100 na nic nie ma wiece wciaz pozycza po rodzinie wieksze i mniejsze kwoty, ktorych oddac nie ma z czego. on sie nie przejmuje. jemu w tym wszytskim wygodnie. ona w tym ktwi po pierwsze twierdzac, ze sama nie dalaby sobie rady ( nie widzie tego, ze juz od dawna daje sobie rade, ze nie wspomne o tym, ze rodzina chce jej pomoc w roznaroaki sposob) po drugie, ze dla dziecka bedzie lepiej jak beda razem a przeciez sie nie kloca wiec jest cudnie.
rece opadaja jak sie to wszytsko widzi...
ona sama sie udupila na maksa. nie ma milosci, wsparcia, przyszlosci. dziecko patrzy na jakies chore klimaty i potem trudno jej beie poukladac sobie w glowie jak to powinno wygkadac. jednak nikt nie potrafi do niej trafic by pojela, ze traci czas i niszcczy zycie sobie i dziecku.